-I że wy niby nie spaliście?- spytałam cicho.
-Spaliśmy na zmianę. Ale Carlos prawie wcale- wyznała Patka
-Durniu jeden! Było się mną nie przejmować- syknęłam
-Za bardzo cię kocham mała bym nie przejmował się tobą- wzruszył ramionami chłopak.
-Deklu! Powinieneś odpoczywać a nie patrzeć jak się rzucam na prawo i lewo- skarciłam go
-Mała za bardzo cię kocham by móc spać wiedząc że ci coś dolega- odparł
-Mała to jest twoja pała. - mruknęłam
-Dobra...Później to wyjaśnicie. Jak się czujesz Lia?-spytała Agnieszka
-Jakbym leżała na słońcu od 10 minut na Saharze- odparłam
-Ta...Gorączka dalej jest...A tak to nic nie boli?-dopytywała
-Zrobiłaś ze mnie skwarkę...Nie kurwa nic nie boli- warknęłam
-Hehe... Co cie nie zabije to cię wzmocni- zaśmiała się Patka
-Wcale nie. Co mnie nie zabije lepiej niech spierdala- poprawiłam ją
-Ale mnie nie zabijesz co?- uśmiechnęła się Agnieszka przykładając mi zimną tkaninę do czoła
-Hmmm...Kusząca oferta ale jak na razie nie...- wymruczałam przymykając oczy.
-Śpij mała a ...-zaczął Carlos
-A ty śpisz ze mną- dokończyłam za niego.
-No skoro tak każesz- zaśmiał się przytulając mnie. Automatycznie wtuliłam się w niego i westchnęłam zadowolona.
-Kocham cię - szepnęłam.
-Śpij a nie. Musisz odpoczywać skwarko- wyszczerzył się Lucas
-Ciebie dorwę jako pierwszego. Zobaczysz- pogroziłam sennym tonem. Niby spałam te 5 dni ale takie spanie spanie a nie bycie nieprzytomnym to zupełnie inne rzeczy. Upewniłam się że Carlos w nocy nie zniknie i pozwoliłam sobie odpłynąć do krainy Morfeusza.Gwałtownie się podniosłam i rozejrzałam się.
-To tylko zły sen... spokojnie- westchnęłam. Wstałam z łóżka i podeszłam do szafy. Spojrzałam na zegarek. Zaraz 17.50...
-Kurwa jak mam się w 10 minut uszykować na tą impreze gdzie mnie Pati ciągnie...- jęknęłam. Koniec końców po 3 minutach zdecydowałam się na błękitną sukienkę do kolan. Szybko się przebrałam i uczesałam...raczej rozczesałam włosy. Gdy skończyłam usłyszałam pukanie do drzwi i do pokoju wpadła Patrycja.
-I jak gotowa?- spytała. Ja tylko przytaknęłam i wyszłyśmy.
...
Impreza szybko przemineła. Nie byłam aż tak pijana jednak wstawiona.
-Nitka dawaj taxówką!- powiedziała przyjaciółka.
-Nieeeeee... Spacerek lepszy- odparłam. Pożegnałam się z nią i poszłam powolnym krokiem do siebie. Jedna ulica...potem druga i trzecia... tak spokojnie... westchnęłam smętnie i przystanęłam na moment. Nim zdąrzyłam mrugnąć poczułam czyjąś dłoń na ustach która stłumiła mój okrzyk zaskoczenia. Szarpnęłam się próbując wezwać pomoc.
-I tak nikt cię nie usłyszy dziwko- powiedział jakiś mężczyzna do mojego ucha.
-Zostaw mnie!- powiedziałam a raczej próbowałam to zrobić poniewasz wyszedł mi niezrozumiały bełkot. Facet zaciągnął mnie w jeden z zaułków i wsadził rękę pod sukienkę. Szarpnęłam się próbując się uwolnić, jednak byłam za słaba. Chwilę potem poczułam go w sobie a wraz z nim przeogromny ból...Zerwałam się gwałtownie zlana potem. Po tym...koszmarze nie obchodził mnie ból w brzuchu lecz ten na duszy.
-Lia wszystko gra?- spytał Carlos obejmując mnie ramieniem. Spojrzałam się na niego i lekko skinęłam głową.
-T...tak to tylko koszmar- szepnęłam słabo
-Płakałaś przez sen...mogę wiedzieć co ci się śniło?- spytał ponownie
-Ja...ja...wolała bym nigdy o tym nie mówić- odparłam