Rozdział 50

68 7 21
                                    

Próbowałam się wyrwać z objęć Carlosa ale nie wyszło.
-Co ty kurwa masz ramiona ze stali?- jęknęłam.
-Hmmm nie. Wystarczy jednak by ciebie utrzymać- odparł z uśmiechem.
-Hmmmm... Ogień gotowy?- spytała Agnieszka
-Musi tylko się powiększyć ale tak- odparł youtuber
-Dis gdzie ten nóż?- krzyknęła
-Już idzie- powiedział chłopak przynosząc sporej wielkości ostrze.
-Jak to przeżyję to wy kurwa nie- zawarczałam ponownie walcząc o wolność.
-Lia kocie uspokój się. Nie zaboli tak mocno- szepnął Carlos do mojego ucha. Po chamsku przepnęłam mu stopę a ten syknął z bólu.
-Skoro to bolało to pomyśl co zrobię jako skwarka- prychnęłam patrząc jak Agnieszka rozgrzewa nóż w ogniu.
-A dajcie dla Nitki kawałek materiału by Natalia nie odgryzła sobie języka- rzuciła zerkając na mnie. Zaklęłam w duchu wiedząc że nie wyrwę się z objęć Carlosa.
-Spokojnie przeżyjesz- powiedziała Patrycja patrząc jak Agnieszka wyciąga rozpalone do czerwoności ostrze z ognia.
-Nie,nie,nie,nie...- jęknęłam. Wszyscy teraz patrzyli się na akcje przypiekania mnie jak w obraz jakiegoś Michała Anioła. Nim zdąrzyłam mrugnąć poczułam palący ból w okolicach rany. Zgryzłam zęby i zdusiłam w sobie krzyk. Łzy popłyneły po moich policzkach a na ramionach czułam zaciskające się palce mojego ukochanego. Ból ustał by powrócić w innym miejscu na rania. Szarpnęłam się a przed oczami mi ciemniało
-Spokojnie dasz radę- usłyszałam koło ucha nim spadłam w nicość.

Wokół mnie było biało...zupełnie biało.
-No i jednak umarłam- zakpiłam pod nosem. Poszłam kilka kroków przed siebie, w stronę jakiś dziwnych drzwi. Ostrożnie je otworzyłam i znalazłam się w swoim pokoju. Rozejrzałam się po nim przyglądając się każdemu szczegółowi. Jednak po obejrzeniu wszystkiego zeszłam na dół. Z łazienki było słychać darcie japy Lucasa.
~On też zginął~ pomyślałam. Wzruszyłam ramionami i poszłam do kuchni i oniemiałam. Przy stole siedzieli moi rodzice. Tyłem zwróceni do mnie.
-Mamo? Tato?- spytałam drżącym głosem. Nie otrzymałam odpowiedzi. Zmarszczyłam brwi i przygryzłam dolną wargę. Podeszłam krok, potem drugi. Ostrożnie wyciągnęłam rękę i dłonią dotknęłam ramienia ojca. Jego głowa odchyliła się gwałtownie do tyłu ukazując gnijącą skórę twarzy, przeżarte przez czerwie oczy oraz odpadające z czoła płaty mięsa. Z krzykiem odskoczyłam w tył i wybiegłam z domu. Na ulicy walały się porzucone auta,rowery oraz wszelkie wózki. Rozejrzałam się i zobaczyłam jak z domów na ulicy wychodzą żywe trupy otaczając mnie. Próbowałam uciekać ale złapały mnie. Nagle zaczęłam spadać w dół.

-Nie!!!!!!- krzyknęłam unosząc się na łokciach. Tępy ból na brzuchu jednak szybko przygwoździł mnie do ziemi.
-Natalia leż spokojnie- dobiegł mnie czyjś głos.
- Ki...Jak długo tak leżę?- spytałam patrząc się w niebo.
-A no jakieś pięć dni. Od czterech trawi cię gorączka a ja nie mogłam jej zbić- szepnęła Agnieszka
-Czemu szeptacie?- spytałam
-Bo jest środek nocy mała- powiedział Carlos
-Było mnie zostawić. Teraz was tylko spowalniam- jęknęłam.
-Dajemy radę iść i z tobą kochana- wymruczał chłopak całując mnie w czoło.
-Kuźwa tym bardziej jestem obciążeniem- prychnęłam wściekła na samą siebie. Nie chciałam im okazywać jaka słaba jestem na chwilę obecną.
-Nitka zluzuj. Nawet nam przez myśl nie przeszło by ciebie zostawić- rzekła Patka
-Eee...kogo jeszcze obudziłam?-spytałam
-Nikogo. Nasza czwórka czuwa nad tobą odkąd zemdlałaś- odparł Lucas

Post ApokaliptoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz