Wczorajszy dzień dał każdemu solidnego kopa. Rano wszyscy mieli doła. Zwłaszcza Patrycja...wiadomość o zdradzie i utrata dziecka... Wyplątałam się z objęć Carlosa i zeskoczyłam na ziemię. Większość grupy jeszcze spała. Usłyszałam cichy jęk. Wyciągnęłam sztylet i ruszyłam w stronę hałasu. Przeszłam jakieś 50 metrów gdy pies zombie skoczył na mnie chcąc mnie użreć. Krzyknęłam zaskoczona chwytając napastnika za krtań próbując odwlec mój zgon. Po szeleście krzaków wywnioskowałam, że do truchła Grześka zleciały się chodzące trupy, które teraz lazły po mnie.
~Było trzeba spróbować spać dalej~ pomyślałam.
-Natalia!- usłyszałam krzyk brata a po chwili pies leżał martwy obok mnie
-Uff...Dzięki Lucas- jęknęłam zmęczona podnosząc się i chwytając za broń. Do obozu zlazło się 15 truposzy
-Więcej ich matka nie miała?- spytał Lucas
-Nie wywołuj wilka z lasu stary. Musimy szybko się wynieść z tej okolicy.- odezwał się Mandzio za nami
-Spoko. Trzeba budzić resztę śpiących królewien- mruknęłam
-Lia ...Nie to żeby coś ale cuchniesz- wyszczerzył się Lucas. Spojrzałam na niego krytycznym wzrokiem po czym westchnęłam ciężko.
-Lucas...Bym cię zgasiła ale gówno się nie pali- odparłam
-Ale pocisk- zaśmiała się sennie Kathy
-Ty dziwko się nie odzywaj- wywarczałam. Razem z Mandziem i Lucasem obudziliśmy resztę osób i zgarnęliśmy wszystko co niezbędne do plecaków. Patka ciągle wydawała się nie obecna.
-Wszystko gra?- spytałam podchodząc
-Ta...jest pięknie- odparła niemrawo po czym odeszła.
-Houston mamy problem! Konie spierdzieliły- powiedział głośno Naruciak
-Że co kurwa?! Chwila...To pewnie robota Widow- warknęłam widząc rozciętą lonże którą uwiązane były zwierzęta.
-Plus jest taki że mamy jeszcze Aresa- ziewnął Carlos
-Minus taki że miną miesiące nim dojdziemy do Dallas- odburknęłam
-Nie burcz tak bo osy zwabisz- zaśmiał się Disu
-Khy khy khy. On ma racje czarnuszku- wyszczerzył się Eleven
-Hmmm ...Osy wybaczę ale za czarnuszka to przyjebie- wzruszyłam ramionami. Gdy chciałam zdzielić Mateusza przez łeb Mandzio chwycił mnie za rękę.
-Natalia. Przyda nam się ładny gdy będziemy musieli zastawić pułapki- powiedział
-Słyszysz? Muszę być ładny gdy...Zaraz co? Nie zgłaszałem się na przynętę- wystraszył się
-Jesteś pewien? Wczoraj chrzaniłeś że z chęcią zostaniesz przynętą- odparł Carlos
-Bo miałem wyzwanie by powiedzieć coś głupiego- sprzeciwił się Eleven
-Nie pora na kłótnie. Pora ruszać dalej- przypomniała nam Agnieszka.
-Grupa Gamma za mną!- krzyknął Naruciak
- Głośniej bo umarlaki jeszcze nie słyszały- burknął za nim Carlos
-Mandzio ruszamy?- spytał Disu
-Ruszamy. Nic tu po nas- odparł Łukasz ruszając za grupą Naruciaka. Zarzuciłam torbę na plecy i spojrzałam na Patrycje
-Rusz się siostra bo zginiesz- powiedziałam z lekkim uśmiechem
-Hmfff ...Przynajmniej będę miała synka- wymamrotała
-Oraz zobaczysz Grześka- przypomniałam jej
-Och... że tesz musisz mieć racje- jęknęła powłócząc nogami po ziemi. Przewróciłam oczami i chwyciłam ją za rękę po czym pociągnęłam do reszty osób.
-Patka ja...sorry- mruknęła Kathy
-Patka tylko dla przyjaciół a nie dla podłych dziwek co odbierają mi faceta- krzyknęła patrzą się na blond dziwkę oczami które gdyby mogły to by ją zabiły.
-Nie krzycz bo te miss piękności nas zjedzą- odparłam sarkastycznie
-Kiedy dostały miano miss?- zdziwiła się Kathy
-Wtedy jak ty ryzykujesz starcie z Patką- zaśmiałam się