Wychodząc z mieszkania przyjaciela, pożegnałem się z nim. Zbiegłem po schodach i poszedłem w zupełnie inną stronę niż mój dom. Muszę się rozluźnić.Po drodze poszedłem do pobliskiego monopolowego i kupiłem dwa papierosy.
Szedłem przez wąską uliczkę, zakręcając w ślepą. Będąc już na miejcu, zapaliłem papierosa. Nie cierpię tego i nie palę, lecz kiedy jestem podbuzowany, tylko to pozwala mi się uspokoić. Zaciągnęłem się. Usłyszałem głos Oliviera.- Gordon.
- We własnej osobie - śmieję się.
- A ty zawsze puszczasz te swoje nie śmieszne żarciki - drwi. - Ile dzisiaj?
- Tyle, co zawsze.
- Nie wyglądasz na narkomana, to dziwne i wiem, że nie powinienem mieszać się w twoje sprawy, ale zostaw to póki jeszcze możesz.
- Nie rozumiesz - jęczę.
- Doskonale wiem, że z tego trudno się wyplątać. Wiem, że to wspaniała ucieczka od problemów, ale nieodpowiednia. Stary, masz jakieś problemy? Postram się pomóc.
- Wiesz co, daj mi podwojną - rzucam papierosa na ziemię, gasząc go butem.
- Nie, Gordon. Ciesz się, że w ogóle coś dostaniesz, ostatni raz. Mogę wiedzieć, co się dzieje?
- Przyjaciółka - mówię, opierając się o mur.
- Ta Monica? - przytakuję. - I co z nią?
- Wobec mnie udaje niedostępną... Bawi się w jakieś gierki. Jakieś małe kroczki - fukam. - Poznaje jakiegoś gościa i wszystko pryska. Jak było dobrze, zbiliżyliśmy się... Wydawało mi się, że chce czegoś więcej, tak samo jak ja. Myślałem tak... Nagle poszedłem w odstawkę! - zaczynam wymachiwać rękami.
Plączę ręce razem i zakładam je za kark.
- I rozumiesz to? Ja czekałem, czekałem jak idota. A ona wybrała innego! To on patrzy na jej uśmiech nie ja... To on spędza z nią wieczory, leżąc i oglądając filmy. Jestem kurewsko o to zazdrosny, bo do cholery... Jest moim pieprzonym wszystkim... Boli mnie, że nigdy nie będę dla niej wystarczający, rozumiesz?
- Mike, zabujałeś się na maksa. Nie to złe określenie. Kochasz ją, stary. To faktycznie trudne, ale pomyśl, czy przedtem byłeś pewny swoich uczuć? Nie poddawaj się.
- Ale ja już mam tego serdecznie dość...
- Nie razem widziałem ich razem, widziałem tego kolesia. Powiem ci coś w tajemnicy. Jeśli w ogóle są razem, bo to ani trochę nie wygląda na związek, bynajmniej patrząc na nią. Zdradza ją.
- Skąd to wiesz? - pytam.
- Ostatnio widziałem go w klubie bez niej, myślisz, że co to oznacza?
- Wątpię, Monica nie lubi chodzić do klubów.
- Sprawdź to po prostu. Myślę, że jak będzie to w Scrxlin.
- Dobra, daj działkę - mówię.
- Nie wziąłem jej.
- Jak to? - marszczę brwi.
- Normalnie. Nie dam ci popaść w to gówno. Parę razy dałem i dalej chcesz. Nie pozwolę na to. Wsiadaj pojedziemy do tego klubu.
Uśmiechnąłem się pod nosem i poszedłem za nim do czarnego samochodu.
******************
W następnym rozdziale mam przestój i nie wiem co napisać. Kto tęskni za codzinnymi rozdziałami i maratonami? Rozdział niesprawdzony...
marta
CZYTASZ
Second friend ✉| m.c ✔
Fanfic❝najwyraźniej nie byłem wystarczający, on był po prostu lepszy, a ja dalej nie umiem się z tym pogodzić❞ opowiadanie w większości pisane w formie wiadomości ✉ 1 ➡ First friend ✔ 2 ➡ Second friend ✔ ©2016 alta67