Jak płukałam szklankę poczułam, że ktoś mnie przytula od tyłu.
-Jak słoneczko podoba i się, że mamy cały dom dla siebie na dwa tygodnie? - zapytał mnie ten chuj. Ja nie chcę być z nim sama w domu.
-Nie podoba - powiedziałam starając się ukryć jak najwięcej emocji. Jednocześnie chcąc się wyrwać z jego objęć, ale on tylko wzmocnił go.
-Sophii wiem, że ci się to podoba. A nawet będziemy mogli się bliżej poznać - powiedział tak bez trosko, ale teraz przytulał mnie jedną ręką a drugą jeździł po moim ciele. A ja zaczęłam czuć coraz większe obrzydzenie do niego.
-Na pewno nie chcę poznać bliżej mordercy - powiedziałam wyrywając się z jego objęć. Chciałam już wyjść z kuchni kiedy Sean złapał mnie za nadgarstki i przygwoździł je do ściany.
-Każdy kto jest w gangu musi zabijać. A mój gang słynie z zabójstw, więc się zamknij jeżeli nie chcesz skończyć tak jak on to lepiej się mnie słuchaj - wysyczał w moją stronę i znów się go wystraszyłam. Nadal czekałam aż mnie puści, ale on mnie nie puszczał tylko nadal mnie trzymał.
-Sean puść mnie - powiedziałam. A on złapał moje dwa nadgarstki w jedną rękę i przycisnął do ściany nad moją głową.
-Soffi jesteś taką piękną dziewczyną - powiedział jednocześnie gładząc mój policzek.
-Sean proszę puść mnie - powtórzyłam lekko łamiącym się głosem.
-Poproś mnie bardzo ładnie to cię puszczę - powiedział z wrednym uśmieszkiem.
-Bardzo proszę puść mnie - powiedziałam słodko.
-Słodka jesteś. Ale nie tak myślałem, że mnie pocałujesz - powiedział z równie wrednym uśmieszkiem co wcześniej.
-Chyba cię coś pojebało - powiedziałam trochę za głośno, ale się już wkurwiłam. Seanowi się to chyba nie spodobało, bo dostałam silny cios w brzuch. - Za co? - zapytałam przez ból. Po woli osuwając się na ziemię, ponieważ mnie wreszcie puścił. Ale za to złapał mnie za podbródek tak żebym spojrzała w jego ciemne prawie czarne tęczówki. Zaczynam się go co raz bardziej bać. Ja chcę żeby tu była mama i George, przy nich Sean się do mnie nie zbliża.
-Posłuchaj mnie po raz ostatni ci mówię żebyś się w stosunku do mnie zachowywała tak jak ja sobie tego życzę. Zrozumiano? - zapytał patrząc na mnie groźnie. A mi już było wszystko jedno i powiedziałam:
-Pierdol się to nie jest koncert życzeń - czego od razu pożałowałam ponownie dostałam w brzuch i ogólnie zaczął mnie okładać pięściami. W pewnym momencie przestał i słyszałam już tylko jak zatrzaskują się drzwi wejściowe i jak odjeżdża z piskiem opon. Ja ledwo się podniosłam i skierowałam się w stronę łazienki chociaż ledwo się trzymałam na nogach. Weszłam do łazienki, zapaliłam światło i spojrzałam w lustro. Aż się wystraszyłam. Miałam rozcięty łuk brwiowy i pękniętą wargę. Wyjęłam z szafki w lustrze apteczkę, opatrzyłam sobie ranę i zakleiłam plastrem łuk. Po tym poszłam do pokoju po piżamę, wróciłam do łazienki i wzięłam prysznic. Po prysznicu poszłam do pokoju naszykowałam ubrania i książki na jutro do szkoły. Położyłam się do łóżka. Prawda jest taka, że mam jeszcze pełno siniaków na brzuchu. Szczerze to chce mi się płakać, ponieważ i tak wiem, że nic mi to nie da oprócz czerwonych i opuchniętych oczu. Muszę czekać dwa tygodnie aż mama wróci razem z Georgem żeby Sean się do mnie nie zbliżał. Chwilę jeszcze się nad sobą użalałam aż usnęłam.