Nagle usłyszeliśmy huk. Popatrzyłam przerażona na chłopaków a oni popatrzyli się po sobie. po chwili do salonu wchodzi Sean z jakimiś facetami. Jak go zobaczyłam od razu się wystraszyłam.
-Sophii wiedziałem, że tu będziesz. A teraz chodź do domu - powiedział bez emocji Sean, ale w oku miał jakby iskierkę jakąś.
-Nie - powiedziałam cicho. Stojąc za plecami Luka (bo od kąd on weszli wszyscy stanęli na równe nogi).
-Co ty kurwa powiedziałaś? - zapytał już wkurwiony Sean. Ja nic nie odpowiadałam, więc on zaczął iść w moją stronę pewnym krokiem. Wystraszyłam się jeszcze bardziej. Luke był cały mocno spięty. Po chwili Sean złapał mnie za nadgarstek i wyciągnął za pleców blondyna. Zaczęłam mu się wyrywać, ale to nic nie dało a Sean tylko mocno mnie do siebie przyciągnął i obrócił tak żebym przylegała do niego plecami. - A teraz grzecznie pójdziemy do domu - powiedział Sean. - A chłopcy zabijcie ich - dodał po chwili Sean.
-Nie, Sean proszę. Zrobię wszystko tylko nie zabijaj ich - powiedziałam łkając. Jak tylko pomyślałam, że oni mogli by zabić Luka, Caluma, Ashtona czy Brayana to bym nie wytrzymała. Przez ten krótki czas przywiązałam się do nich. Sean po wypowiedzeniu mojej prośby popatrzył na mnie i uśmiechnął się złośliwie.
-Hmm... No nie wiem. Dobra, ale jeżeli jeszcze raz uciekniesz, spotkasz się z nimi lub oni będą jak kolwiek próbować kontaktować się z tobą to zabije ich bez mrugnięcia okiem a później ciebie, zrozumiałaś słoneczko? - powiedział cały swój monolog Sean. A ja nadal lekko płakałam. Popatrzyłam się na chłopaków i widziałam w ich oczach smutek, żal i złość.
-Rozumiem - powiedziałam. Sean uśmiechnął się tryumfalnie i zaczął się kierować w stronę wyjścia.
-Jeszcze tego pożałujesz - krzyknął Luke. Gdy byliśmy już przy drzwiach. A Sean odwrócił się i powiedział:
-Zobaczymy blondasku
Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do domu. Po 15 minutach jazdy byliśmy pod domem. Ja szybko wysiadłam z samochodu i skierowałam się w stronę drzwi wejściowych. Po chwili przyszedł Sean i otworzył drzwi z klucza a ja zdjęłam buty i poszłam na górę do swojego pokoju. To znaczy chciałam iść do swojego pokoju, ale tuż przed drzwiami Sean złapał mnie w talii i pociągnął w stronę swojego pokoju. Wepchnął mnie do swojego pokoju i rzucił na swoje łóżko. Nie ja nie chce! Nie chcę żeby on znów mi to zrobił. Sean po chwili usiadł na mnie okrakiem i spiął mi ręce kajdankami.
-Dlaczego uciekłaś? - zapytał rozzłoszczony. Nie wiedziałam co powiedzieć i nawet na niego nie spojrzałam. Myślami byłam z chłopakami i moją mamą. Dawno nie słyszałam jej głosu. Chciałam z nią porozmawiać. - Popatrz się na mnie i odpowiedz na pytanie - dodał Sean.
-Zgadnij! - krzyknęłam. - Uciekłam, bo nie chciałam mieć więcej do czynienia z taki chorym pojebem jak ty!!! - krzyczałam dalej. Po chwili poczułam silne pieczenie na moim lewym policzku. Sean był teraz wściekły. Nawet jeżeli go rozzłościłam mam to gdzieś. Może nie nawet zabić tylko, że przed śmiercią chce jeszcze zobaczyć i usłyszeć moją mamę.
-Nie takim tonem mała suko! Teraz mnie posłuchaj bardzo uważnie, bo nie zamierzam powtarzać tego dwa razy! Jesteś MOJA i nie będziesz więcej uciekać, bo to i taki ci nic nie da. Nie podskakuj więcej i nie masz prawa spotykać się z gangiem Hemmings'a, jeżeli to zrobisz to zabiję i ich i twoją matkę zrozumiano - powiedział ten sukinsyn. Miałam chęć go zabić. On może skrzywdzić chłopaków i moją mamę. A co jeszcze za tym idzie to to, że on bardzo dokładnie podkreślił słowo moja. Ale ja nie chcę i nie będę jego.
-Po pierwsze nie jestem rzeczą żeby być twoja. A po drugie ciężko by mi było nie spotykać się z gangiem Luka z tego powodu iż chodzimy do tej samej klasy - powiedziałam nawet pewna siebie, ale w głębi bałam się go strasznie. Sean popatrzył się na mnie i pomyślał chwilę.