1.22 Tony

878 61 22
                                    

Stałam jak wryta patrząc na drzwi. Zupełnie nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Czego właściwie się obawiam.

Wzięłam głęboki wdech i niepewnie odwróciła się w stronę mężczyzny.

-Coś nie tak kochanie?-spytał.

-Nie Tony. Po prostu jestem wyczerpana.-tłumaczyłam.

Tony wiedział o mnie i o Lokim.
Nie widziałam powodu dla którego miało to być tajemnicą.

Jednak wolalam ukryć fakt iż całe to miejsce, przypominało mi właśnie o zielonookim, bogu kłamstwa i niezgody.

-Na pewno? Martwię się?-i właśnie to w nim uwielbiałam.

Tony praktycznie na każdym kroku, pokazywał że mu na mnie zależy. Że po prostu się martwi.
U Lokiego tego nie było wiem że mnie kochał ale nie okazywał tych wszystkich uczuć.

A mimo tego za nim tęskniłam...

Usiadłam obok bruneta i połączyłam nasze usta
Nasz pocałunek z każdą chwilą się pogłębiał. Tony z łatwością odnalazł mój język i takim oto sposobem toczyliśmy "wojnę".
Po mimo tego że uwielbiałam gdy to on przejmował kontrole, od czasu do czasu musiałam się z nim podroczyć.

Wtem usłyszeliśmy pukanie.
Natychmiast oderwaliśmy się od siebie, niczym para nastolatków bojących się że ich przyłapią.

-Proszę.-powiedziałam przemiłym głosem.

-Yyy nie przeszkadzam?-zapytała zakłopotana Leya.

Kątem oka, zauważyłam jak Tony lekko przygryza warge.
Uśmiechnęłam się na ten widok i postanowiłam odpowiedzieć dziewczynie.

-Nie. W czymś problem?-spytałam.

Brunetka pokiwała głową po czym powiedziała.

-Przygotowano pokój dla pana Starka.

No tak.
Mogłam się domyślić że nie pozwolą mu spać że mną.

Według zasad panujących w królestwie, najpierw ślub.

-Rozumiem.-odparłam a dziewczyna wyszła z komnaty.

Ostatni raz pocałowałam ukochanego po czym i on opuścił moje zacisze.

Rzuciłam się bez sił na moje łoże.

Dopiero po paru minutach zdałam sobie sprawę że pościel pachnie Lokim.

-Ale to n-nie możliwe.-szepnęłam sama do siebie.

Gdy tylko zauważyłam że pod kołdrą coś się rusza.

Szybko podniosłam materiał by zobaczyć że postać...
Że postaci NIE MA.

Chyba mi odbija.-pomyślałam.

Zasypana milionem myśli udałam się na taras, myśląc że świeże powietrze dobrze mi zrobi.

Niestety jestem jakże mądrą osobą i niemalże od razu spojrzałam w gwiazdy.
Giselle nadal nie było.

Czy wszystko tu musi przypominać mi o Loki?!

Położyłam się spać mając choć trochę nadzieję że przestanę o tym wszystkim myśleć.

¥¥¥¥¥
Dwoje mężczyzn zawzięcie o czymś dyskutuje. Jeden mówi podniesionym tonem, na co drugi odpowiada ze spokojem.
-Gdzie ona jest?! Gdzie ją wybraliście?!-krzyczy.
-Bracie, opanuj się. Jest bezpieczna.-odpowiada.
-Nie odpusze słyszysz?! Znajdę ją!-mówi po czym znika.
¥¥¥¥¥

Obudziłam się cała mokra. To miejsce zdecydowanie źle na mnie wpływa.

Wzięłam ciepłą kompiel, umalowałam, i uczesałam się tak jak przystało. Zakładając jedną z długich jedwabnych sukni znów poczułam się bezpieczna.

Już nie długo miało być śniadanie, a co za tym idzie musiałam obudzić mojego śpiocha.

Ku mojemu zdziwieniu Tony nie spał. Wręcz przeciwnie był gotowy do wyjścia. Ubrany w czerwone, zdobione złotem szaty siedział przeglądając, bo czytaniem tego nazwać nie można, książkę.

-Widzę że strój przypadł ci do gustu.-zażartowałam informując jednocześnie o swojej obecność.

-Chyba żartujesz. Nawet piżamy bym takiej nie założył. Przynajmniej dobrze się dobraliśmy.-powiedział spoglądając na moją również czerwoną suknię.

Uśmiechnęłam się w odpowiedzi.

-To co idziemy?- spytałam.

Po śniadaniu, stwierdziliśmy że udamy się do ogrodu.

Od jakiegoś czasu spacerowaliśmy w ciszy alejkami tego zielonego raju.

Może i ciałem byłam przy Tonym, lecz moje myśli były skierowane zupełnie gdzie indziej. Nadal myślałam o tym, co mógł oznaczać mój dzisiejszy sen.

~·*°*°*·~
Hejjo
Coś czuje że większość z was jest troszkę rozczarowana tym że to Tony a nie Loki był w pokoju.
Czy się mylę?

Jak podoba się rozdział?

Ps nie wiem czy wiecie, ale chyba zbliżamy się do końca :(

Dobranoc Klaudzik.

Nowa Rodzina || Loki Laufeyson Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz