Zbliżaliśmy sie do Bifrostu.
"Zgodziłam" się na wyjazd na Ziemię, tylko dlatego że i Thor i Frigga bardzo na to naciskali.
Czy oni mają coś do mojego siedzenia w komnacie?
W każdym razie,
gdy byliśmy przy Bifroscie, z uśmiechem przywitał nas Heimdall.~·*°*°*·~
Znadowaliśmy się teraz przy wielkim wieżowcu, z ogromnym szyldem Stark Tower.Sam budynek wyglądał inaczej niż te w Asgardzie.
Był bardziej... nowoczesny?Tak, to dość dobre określenie tego miejsca.
Weszliśmy do budynku.
Gdy byliśmy mniej więcej na najwyższym piętrze, zorientowałam się jak bardzo wysoko się znajdujemy.
Weszliśmy do pomieszczenia przypominającego pracownię.
W środku stał dość niski mężczyzna, z bródką, który entuzjastycznie przywitał się z Thorem, a jego uśmiech powiększył sie o stokroć.
-Thorze, czyżby twój brat zmienił płeć?-spytał roześmiany brunet.
-Bardzo śmieszne Stark.-skarcił go Thor.-To moja kuzynka Lou, a to mój przyjaciel Tony.
Stark...czyli to do niego należy ten wieżowiec? Super...rozpieszczony gość który myśli że wszystko mu wolno.
-Oou, przepraszam Lou.-powiedział ale nie przestał się uśmiechać.
Ta jego pewność siebie coraz bardziej zaczynała mni przeszkadzać.
-Nic nie szkodzi.-odparłam coraz bardziej zdenerwowana.
-Ależ szkodzi Lou.-powiedział Thor piorunując swego przyjaciela wzrokiem.
Gdyby wzrok umiał zabijać już dawno Tony leżał by bez tchu.
Uśmiechnęłam się lekko by złagodzić sytuacje która już była dość napięta, a co dopiero za parę minut.
Jednak Thor jak widać też nie chciał dać ponieść się emocją.
-Chodź Lou, przedstawię cię reszcie. Do zobaczenia później Tony.-powiedział
Natomiast brunet rzucił tylko szybkie "Cześć", na które ja obróciłam się na pięcie i wyszłam.
Potem poznałam resztę Avengers'ów.
Na moje, oraz ich, szczęście nie byli aż tak denerwujący jak ich przyjaciel.
Ale z nich wszystkich, chyba najlepiej dogadywałam się z Kapitanem.
Podczas gdy ja wraz z Natashą i Brucem siedzieliśmy w salonie,
Thor znikł gdzieś wraz z Stevem i Tonym.-Lou, zostaniesz tu na trochę dobrze?-powiedział bóg gdy wrócili.
-No okey, ale na ile i dlaczego?
Nie widziałam problemu związanego z zostaniem w Stark Tower.
Polubiłam Avengers'ów a przebywanie z nimi napewno będzie lepsze niż siedzenie samej w mej komnacie.
Nie rozumiałam tylko, dlaczego miałam tam zostać.
-Odyn mnie potrzebuje, a tutaj będziesz bezpieczniejsza. Poza tym Steve wraz z Tonym się tobą zaopiekują.-powiedział tak, jakby srarał się mnie do tego przekonać.
Był tylko jeden problem, o którym zapomniałam wcześniej...
Jak ja wytrzymam z Tonym!!!
Daje sobie trzy dni.
Jeżeli nie wybuchnę, będzie dobrze.
Parę godzin później leżałam już w sypialni patrząc bez uczuć w sufit.
W moim pokoju znajdowała się łazienka, wielkie małżeńskie łóżko, toaletka, szafa, oraz TYLKO jedno okno i wyjście na taras.
Czy mi się podobało?
Szczerze mówiąc trochę nie w moim stylu, ale i mimo tego było przepięknie.
Z każdą minutą nudziło mi się co raz bardziej.
Postanowiłam więc poszukać któregoś z Avengers'ów.
Niestety, nigdzie ich nie było.
Przynajmniej tak myślałam.
Gdy szłam w stronę mojego pokoju. Spotkałam Tony'ego.
Karma Lou, karma...
-Nudzi ci się?-spytał, oczywiście z wielkim uśmiechem na twarzy.
Nie...szukam czegoś czym mogę cię zabić...
No błagam... czy on choć jeden, jedyny raz nie może być poważny?!
-Więc...Lou.- oh, czyżby książę zapomniał jak mam na imię?-reszta zaraz przyjedzie, dlatego jeżeli nie jesteś śpiąca możesz ze mną na nich poczekać.
Po tym jakże zaskakującym i niezwykłym monologu, odszedł nawet na mnie nie czekając.
No bo kto bym na mnie tracił czas...
Jedno zdanie, jedno zachowanie.
Nawet nie wie jak bardzo może zranić...
Bezmyślnie...
Wszyscy mnie zostawią.
Tak jak on...
Gdzie jesteś Loki?
~·*°*°*·~
HeeeejCo u was miśki?
Przygotowani na koniec roku?Piszcie co myślicie.
To papatki Klaudzik ;*

CZYTASZ
Nowa Rodzina || Loki Laufeyson
FanficPatrzyłam w jego piekne szmaragdowe oczy które błyszczały. Na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech, pokazując urocze dołeczki. Utonęłam w jego spojrzeniu. -Kocham cię Lou. Zawsze będę. - powiedział, całując mnie. ****** Gdy Lou budzi się w niez...