1.17 Może jednak...?

1K 63 20
                                    

Po wczorajszym "incydencie" z Tonym od razu poszłam spać .

Obudziłam się koło południa i postanowiłam wyjrzeć przez okno.

Widok...dosłownie zawalił mnie z nóg.

Dopiero teraz zauważyłam że na tarasie jest basen, przy którym obecnie siedział sam Stark.

Widok jego torsu jeszcze bardziej przypominał mi o Lokim.

O tym jak leżeliśmy razem na łące.

O jego zapachu, o dotyku jego bladej, zimnej skóry.

Po prostu przypominał mi o nim.

Podczas gdy obrazy wspomnień błądziły po mej głowie, do pokoju weszła Natasha.

-Dobrze że się obudziłaś.-powiedziała z uśmiechem, który doskonale podkreślał jej rude włosy.- Idę na basen. Idziesz ze mną?

-Tak, chętnie tylko...-odparłam.

Tylko zapomniałam o najważniejszej rzeczy i z tego powodu wyjście nawet na miasto było wręcz niemożliwe.

-Ubrania?-spytała, jakby czytając w moich myślach.-Nie martw się. Na razie dam ci coś swojego, a jak się ubierzesz pójdziemy na zakupy zgoda?

Zgodziłam się i już po chwili, stałyśmy na hallu.

-Tony idziemy do sklepu!-krzyknęła dziewczyna gdy byłyśmy przy drzwiach.

-Okey, tylko...-przerwał gdyż wszedł do hallu. Spojrzał na mnie a na jego twarzy pojawił się, tak przeze mnie znienawidzony, uśmieszek.- tylko kupcie mleko.

Agentka spojrzała na niego jak na debila zastanawiając się o co mu chodzi, lecz po chwili podniosła ręce, wyruszyła ramionami i rzuciła szybkie "nie wnikam".

Wracając z zakupów miałyśmy przy sobie 14 toreb, wypełnionych ubraniami oraz kosmetykami, no i oczywiście mleko, a nawet dwa.

Teraz czekał mnie ostateczny egzamin.

Mam iść na basen, i sie nie utopić, co będzie dość trudne.

Czy dam radę?

Otóż jeżeli nie będę pływać, to się nie utopie.
Plan idealny.

Z tą myślą poszłam na basen gdzie czekali już na mnie mój i przyjaciele, oraz Tony ze swym uśmiechem.

Wziąwszy głęboki oddech, postanowiłam iść dalej i nie przejmować się niektórymi osobnikami, co nie było takie proste gdyż Pan Stark zawsze musiał wtrącić swoje trzy gorsze, czym doprowadzał mnie do skraju cierpliwości

Oczywiście nie byłabym sobą, gdyby coś (a raczej ktoś) nie zepsuł mi moich planów.

-To co, idziemy pływać?-spytał Bruce, od razu poparty przez Natashe i Steva.

-Ja zostanę, nie mam ochoty na pływanie.-tłumaczyłam.

Gdy wszyscy znajdowali się już w basenie, postanowiłam pójść po napoje.

Jednak nie było mi to dane.

Nieoczekiwanie poczułam dłonie na mojej talii.

Już po chwili byłam noszona jak panna młoda, a mój oprawca biegł.

-Tony puszczaj! To nie jest zabawne!-krzyczałam lecz w odpowiedzi usłyszałam tylko dźwięk jaki powstał na skutek zderzenia mojego ciała z wodą.

Przez krótką chwilę myślałam że to koniec.

Że już po mnie.

Że już nigdy nie zobaczę Friggi, Thora, Steve'a, Bruce'a i Natashy.

Że już nigdy nie spojrzę w oczy Odyna zastanawiając się, jak taki ktoś może istnieć.

Że nigdy nie zobaczę uśmiechu Tony'ego i już nigdy nie będę chciała mu przyłożyć.

Jednak tak się nie stało.

Wypłynęłam na wierzch.

A wunurzając się z pod tafli wody, połowa mojego mózgu cieszyła się i skakał z radości że umiem pływać, natomiast druga, chciała jak najszybciej zabić Tony'ego.

Oczywiście w stu procentach zgadzałam się z tą drugą, dlatego zaraz po wyjściu z basenu rzuciłam się w pogoń za tym jakże mądrym człowiekiem.

-Będziesz błagał o wybaczenie!-krzyczałam biegnąc tuż za nim.

-A to ciekawe-pchnął z niedowierzaniem.

Już po chwili wiedziałam dlaczego.

Odwrócił się i teraz to on mnie gonił a ja uciekałam.

Niestety spotkałam ścianę...

Tony z każdym krokiem się do mnie przybliżał dlatego też byłam zmuszona oprzeć się o nią.

Położył ręce na ścianie tym samym zagradzajac mi drogę ucieczki.

Dzieliło nas zaledwie kilka centymetrów...

~·*°*°*·~
Wiem że otworzyłam końcową scenę...

Ale chyba wiecie że nie umiem pisać takich scen co nie?

Jak podobał się rozdział?

Buziaczki Klaudzik :*

Nowa Rodzina || Loki Laufeyson Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz