1.23 Loki

937 60 2
                                    

-Wszystko okey?-spytał Tony.

-Hmm? A tak, jasne.-odparłam, raczej mało przekonująco.

Chwilą bardzo niezręcznej ciszy, by mój ukochany w końcu mógł się odezwać.

-Lou, wiesz że możesz mi o wszystkim powiedzieć?-spytał, lecz zabrzmiało to bardziej jak stwierdzenie.-Od kiedy tu jesteśmy zachowujesz się jakoś... inaczej. Ja wiem że Loki... że to wszystko ci tylko...

-Skończ.-powiedziałam trochę za bardzo nerwowo.-Muszę Ci pokazać pewne miejsce.

Atmosfera była trochę napięta.
Mimo wszystko, Tony zgodził się pójść ze mną, za co byłam mu bardzo wdzięczna.

Nigdy nie unosił się honorem.
Zawsze był w stanie wysłuchać do końca, i dopiero wtedy oceniał.

Odwiedzenie tego miejsca było dla mnie ważne. Musiałam tam iść. Po prostu.

Tak jak myślałam chłopak był pod wrażeniem tego niezwykłego miejsca, tak jak ja kiedyś.

-To jest... wow.-wydukał na co ja uśmiechnęłam się.

Nic się nie zmieniło.

Polana nadal urzekała swym pięknem. Zielona trawa, nadal mieniła się w promieniach słońca. Różnorodne ptaki, owady i inne zwierzęta, zakładały domy, dbały o rodzinę. Bo miały kogoś ważnego, kogoś kto kochał je ponad życie. Ja też miałam kogoś takiego. Przynajmniej tak myślałam... Za nic na świecie nie chciałam stracić Lokiego... Yyy to znaczy Tonego...

-Zostajemy?-spytałam nie pewnie bowiem nie wiedziałam czy brunet ma ochotę spędzać tu czas, a tym bardziej ze mną po tym jak na niego naskoczyłam.

Jednakże chłopak jak zawsze mnie zaskoczył.

-Musimy zobaczyć gwiazdy.-stwierdził.

Byłam naprawdę pod wrażeniem.

Tony był jednym z tych ludzi którzy żyli w pośpiechu, nie zatrzymują się by podziwiać naturę, tym bardziej gwiazdy, a jednak.

Siedzieliśmy tam aż do wieczora, ponieważ mój chłopak koniecznie chciał zobaczyć Asgardzkie gwiazdy.
Mimo iż byłam zmęczona, siedziałam przytulona do Tonego, pragnąc by ta chwilą nigdy się nie skończyła.

-Nie ma.-z moich ust wypadło ciche słowo, gdy na niebie pojawiła się ostatnia, widoczna gwiazda.

Wbrew moim przypuszczenią, brunet to usłyszał i wysłał mi pytające spojrzenie.

-Giselle.-odparłam.-Moja gwiazda. Nie ma jej.

Tony tylko skinął głową.

Leżeliśmy tak jeszcze chwilę, puki nie zobaczyłam szczupłej, wysokiej sylwetki która osłaniała wszechobecna ciemność, w której po chwili znikła postać.

-Widziałeś?-spytałam zdenerwowana Tonego.

-Co?- odpowiedział pytaniem marszcząc przy tym brwi.

-No tego...-w tym momencie zdałam sobie sprawę że i tak nikt mi nie uwierzy bo Tony nic nie widział, jednak postanowiłam kontynuować.-Tony ja wiem że to może dziwnie zabrzmieć, ale jestem pewna że ktoś tam był! Przecież mi się nie przewidziało!

Chłopak wziął głęboki wdech i zaczął mówić.

-Lou, jesteś zmęczona. Po za tym jest już ciemno. Wracamy?

-Uh, czyli mi nie wierzysz?! Cudownie.-prychnęłam, i zaczęłam iść w stronę Wallahalli.

Oczywiście Tony szedł za mną i krzyczał, że to nie tak, że lepiej będzie jak porozmawiamy na spokojnie, jednak puszczałam to mimo uszu.

Weszłam do komnaty trzaskając wielkimi drzwiami.

Nie musiałam długo czekać, by usłyszeć otwieranie drzwi.

Tony wszedł a następnie zakluczył drzwi.

-Lou to nie tak że ci nie wierzę. Po prostu to mało prawdopodobne.-mówił, a ja uśmiechnęłam się mimowolnie na jego absurdalne słowa.

Nie wiem czy wiedział, lecz oznaczało to dokładnie to samo.

-Jestem idiotą.-powiedział opierając dwoje czoło o moje.

-No jesteś.-potwierdziłam i obydwoje wybuchliśmy śmiechem.

Gdy tylko się uspokoiliśmy złączyłam nasze usta w namiętnym pocałunku.

Obudził mnie odgłos rozmowy. Dwa doskonale mi znane męskie głosy. Thor i Tony.

-Hej.-powiedziałam zwracając tym samym ich uwagę na siebie.

Obydwoje uśmiechnęli się, jednak z ich twarzy dało się wyczytać zdenerwowanie i to nie małe.

-Lou, on wrócił.-powiedział Thor.

Na początku nie za bardzo wiedziałam o co chodzi, jednak po chwili zrozumiałam co oznacza on wrócił.

Mimo tego że za równo Tony jak i Thor byli bardzo zdenerwowani, ja zachowałam spokój.

Wiedziałam że moje uczucia już dawno wygasły. Ja chciałam tylko wiedzieć dlaczego wtedy mnie zostawił.

Ubrałam szybko jedna z moich jedwabnych sukni i już po chwili schodziłam do lochów.

Oczywiście Tony cały czas trzymał mnie za rękę.

Gdy znajdowaliśmy się przy celi, gdy po raz pierwszy od tak długiego czasu zobaczyłam kogoś kto był dla mnie tak bardzo ważny.

Zamarłam, a moje serce zaczęło szybciej bić.

~·*°*°*·~
Podziękujcie pogodzie, bo gdyby nie ona siedziała bym na plaży a wy nie mielibyście rozdziału ^^

Mam nadzieję że da się to przeczytać bo szczerze... Tak bardzo nie mam weny.

Jak myślicie, co teraz?
Co zrobi Lou?

Pozdrawiam Klaudzik ;*

Nowa Rodzina || Loki Laufeyson Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz