1.27 To nie miało być tak!

1K 56 15
                                    

Schodząc ze złotych schodów w biłam się ze sobą w myślach.

W dalszym ciągu nie potrafiłam zrozumieć tego jak ktoś może być tak okrutny jak Loki.

Był zdecydowanie jedna z tych osób na które trzeba było uważać. Był dziwny, nieprzewidywalny, inny.
W jednej chwili był kochany, uroczy, w prost idealny. Czasem było w nim widać smutek, żal i poczucie winy. A niekiedy można było się jego bać. Jednak miałam pewność że mi nic nie zrobi. To było po prostu widać, w jego przepięknych szmaragdowych oczach.

-Lou, przyszłaś.-wyszeptał siedząc na ziemi, pod ścianą celi, a wokół leżały kawałki szkła.

Spojrzałam zdezorientowana na Ruaridha, lecz ten tylko wzruszył ramionami i wpuścił mnie do celi.

Nie powiem, te kawałki szkła mnie przestraszyły. Nie dla tego że boję się szkła, to by było dziwne... Ale dla tego iż bałam się o Lokiego. Nie miałam pojęcia skąd to się wzięło.

Sam zielonooki był w niewiele lepszym stanie niż potłuczone odłamki szkła. Jego włosy były w nie ładzie, a zazwyczaj były perfekcyjnie ułożone, nawet w więzieniu. Natomiast na jego twarzy malowało się zrezygnowanie. Co dziwne bo Loki był osobą po której można się spodziewać że będzie walczył zawsze i do końca.

-Myślałeś że nie przyjdę?-spytałam uśmiechając się. Nic nie poradzę że gdy tylko to widziałam moje serce wariowało.-Masz rację, nie powinnam. Byłam dziś na pogrzebie Clinta.-na te słowa Loki spuścił głowę. Widać było że żałuję i że chciałby cofnąć czas. Ale nie oszukujmy się, czasu nie cofnie, nawet jeśli jest bogiem.

-Lou a Natasha? Jak ona się czuję? Co z żoną Clinta?-spytał nagle, przerywając tym samym otaczającą nas ciszę.

- Z Natashą wszystko okey. Jeżeli można tak powiedzieć o złamaniu kilku żeber, nogi i ręki, a w dodatku wstrząśniu mózgu.-powiedziałam bez uczuć. Czegoś nie rozumiałam, coś było nie tak.-Loki dlaczego nie pojedziesz?-spytałam, ponieważ od początku mojej wizyty chłopak siedział w tym samym koncie. Załapałam za suknię podnosząc ja lekko do góry i ostrożnie poszłam w strone Lokiego.

-Nie zbliżają się Lou.-powiedział ostrzegawczo, lecz w jego tonie dało się wyczuć zmęczenie życiem i tym całym światem. Teraz to już na pewno coś jest nie tak.

-Musisz jakbyś mnie nie znał.-stwierdziłam dalej idąc w jego stronę omijając przy tym kawałki zepsutego stołu i krzeseł.

-Mogłem się tego domyślić.-westchnął i wstał z ziemi jednak nadal wpierał się z ścianę.- Lou to dla twojego dobra. Nie podchodź proszę.

-Teraz ładnie mi wyjaśnisz dlaczego nie mogłam podejść.-powiedziałam stojąc tuż przy Lokim i opierając się ręką o ścianę.

-Ja nie wiem co się ze mną dzieje Lou. To nie moja wina.

-O czym ty mówisz?!-spytałam.

-Lou! Lou!-usłyszałam głos Thora, a gdy tylko odparłam oczy ujrzałam moją komnate.

-Thor?-spytałam zdziwiona marszcząc brwi.

-Wiesz w ogóle co się stało?-zapytał, a ja pokręciłam przecząco głową.- Tak myślałem.-kontynuował.-więc, wróciłaś sama z Midgardu i w połowie drogi zemdlałaś. Przeniesiono cię tutaj, ale podczas snu mówiłaś coś że nic nie rozumiesz.

Czyli to był sen?
To nie możliwe!
Co się ze mną dzieje?!
Nie mogłam tak po prostu zemdleć!

-Chciałabym zostać sama.-powiedziałam cicho.

-Oczywiście, jest środek nocy.-oznajmił blondyn, po czym dodał.-Możesz iść spać w razie czego obudzimy cię.

Postanowiłam wyjść na balkon. Gwiazdy świeciły dziś wyjątkowo jasno, natomiast na jednym z księżyców dało się dostrzec zaćmienie. W Asgardzie wygląda to trochę inaczej niż na ziemi ponieważ tylko raz na miliony lat zdarza się zaćmienie wszystkich księżyców. Jednak Odyn twierdzi, że wtedy nastąpi rengarok*.

Obudziłam się rano i przygotowana zeszłam do jadalni, gdzie dowiedziałam się że Odyn chce mnie widzieć.
W sali czekał nie tylko wszechwładca ale także jego syn- Thor.

-Gdzie on jest?! Mów natychmiast!-rozkazał Odyn, a ja nie zrozumiałam o co chodzi.

Zdezorientowana spojrzałam na Thora, a ten powiedział:

-Loki uciekł. Wiesz gdzie jest?

Nie wierzyłam w to co słyszę. Zostawił mnie. Znowu.
Obiecał, że już nigdy... jak mógł...

Zamknęłam oczy by nie dopuścić do wylewu łez.

Wtedy zrozumiałam, co oznaczają słowa z mojego snu.

"Ja nie wiem co się ze mną dzieje Lou. To nie moja wina."

-Nie wiem. Sam wiesz Thorze ze nie widziałam się z Lokim jakiś czas. Przepraszam Odynie, jednak obawiam się że nie mogę ci pomóc.- ukłoniłam się po czym wyszłam.

Wiem gdzie jest i muszę tam iść.

Dotarłam na polanę. Nie myliłam się, właśnie tam był...

-Wiesz że cię szukają?-spytałam lecz była to najbardziej oczywista rzecz na całych dziewięciu światach.

-Po co tu przyszłaś?-spytał sucho.

-Po co?Bo cię kocham Loki! I nie rozumiem co się z Tobą dzieję. Jesteś inny nie rozumiesz?!-mówiłam z przejęciem.

-A może teraz jestem sobą?

-Nie Loki. Nie wierzę. Ty taki nie jesteś!- już po chwili leżałam na trawie z mieczem przyłożonym do gardła. Nie byłam pewna czy na pewno był to miecz, jednak kto normalny by się nad tym zastanawiał.

-I nigdy więcej mi nie mów jaki jestem.-powiedział a ja poczułam jak miecz coraz bardziej napiera na moją krtań.

Mimo tego nadal wierzyłam że Loki nic mi nie zrobi.
Spojrzałam na miecz, a następnie powoli przeniosłam wzrok na oczy Lokiego. Mimowolnie uśmiechnęłam się, co dużo mnie kosztowało ponieważ miecz przeciął delikatnie moją skórę.

Nadal patrzyłam na moje ukochane szmaragdowych oczy, i dopiero w tym momencie zdałam sobie sprawę jak wiele się zmieniło. A jednak moje uczucia wciąż są takie same, moją skórą wciąż pragnie jego dotyku, a serce jego miłości. Nawet w momencie gdy mogę umrzeć. Przez niego.

Niespodziewanie źrenice Lokiego powiększyły się, a jego ciało odpadło bezwładnie na ziemię.
Nad nim stał Thor.

Spojrzałam jeszcze raz na mojego ukochanego, i zauważyłam krew, płynącą spokojnie po jego szatach.

Thor zniósł mnie do Wallahalli, ponieważ sama nie dałam rady nawet się podnieść. Siedzieliśmy w mojej komnacie już od jakiegoś czasu. A nie padło nawet jedno słowo. Wszechstronna cisza, dawała o sobie znać.
Musiało minąć tyle czasu bym wreszcie zrozumiała co się stało.

-Zabiłeś go.-powiedziałam pół głosem.-Zabiłeś...

*rengarok- rodzaj apokalipsy w której nawet bogowie umrą.

Nowa Rodzina || Loki Laufeyson Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz