1.2 Wielki Pałac

4.3K 186 28
                                    


-Ciocia?-Spytałam.

-Tak dobrze, że się wybudziłaś Lou! To moi synowie. Thor-tu wskazała na blondyna-i Loki- powiedziała Frigga wskazując na chłopaka w czarnych włosach.

-Ymm ...A gdzie ja jestem?

-W Asgardzie pani.-Powiedział...Chyba Loki.

- No tak. W Asgardzie oczywiste.-Powiedziałam lekko się uśmiechając.

-Dobrze chłopcy. Dajmy Lou odpocząć.-Stwierdziła moja ciocia, po czym wszyscy wyszli.

Zostałam sama w komnacie. Musiałam to wszystko przeanalizować. Już po chwili miałam wszystko ułożone. Musiałam przywyknąć do tej niezwykłej bajki. Postanowiłam poszukać kuchni, lecz gdy wyszłam z komnaty moim oczom ukazał się ogromny pałac.

-Więc poszukajmy Friggi - powiedziałam sama do siebie i weszłam do pierwszego pokoju po lewej.

Siedział tam chłopak o czarnych, falowanych włosach, które sięgały mu aż do ramion. Po chwili odwrócił się i patrzył na mnie swoimi pięknymi zielonymi oczami. Miał wyraźnie kości policzkowe i pełne usta, a to wszystko dopełniała blada cera. Dopiero, gdy się do mnie uśmiechnął, pokazując przy tym swe śnieżnobiałe zęby, uświadomiłam sobie ze patrzę tak na niego od kilku minut.

-Ymm. Ja tylko...-no i ładnie zapomniałam, po co tu przyszłam - szukałam kuchni -powiedziałam zakłopotana.

-Kuchni?-zapytał rozbawiony.- Jadalni. Chodź!-mówiąc to złapał mnie za rękę i zaprowadził do złotego pomieszczenia. Jadalnia wyglądała jakby od dawna nikt jej nie używał. Usiadłam na jednym z krzeseł, a chłopak wyszedł, lecz po chwili wrócił z całą gamą jedzenia, które w mgnieniu oka znalazło się na stole. Ale ja tyle nie zjem...

-Emm...-wydukałam szukając w głowie jego imienia.

-Loki -przypomniał promiennie się przy tym uśmiechając.

-Tak, Loki...Czy nie sadzisz ze jest tego za dużo?

-Nie wiedziałem, co chcesz wiec...- tłumaczył zakłopotany, lecz ja mu przerwałam.

-Spoko. Ale wiesz...ja nie jestem jakąś królowa -na te słowa uśmiechnął się jakby chciał zaprzeczyć.

Gdy już zjadłam, zadeklarował ze oprowadzi mnie po pałacu. Oczywiście zgodziłam się. Budynek był wielki, jak cale LA. Po paru godzinach poszliśmy do ogrodu.

Piękny zielony, a wszędzie w okól różnorodne rośliny. Drzewa, krzewy, kwiaty, a wszystko otaczała piękna zielona trawa. Prawie tak piękna jak hipnotyzujące oczy Lokiego...Ugh uspokój się Lou! Dopiero w tym momencie zauważyłam wysokiego blondyna.
Był dobrze zbudowany, w idealnych proporcjach. Jego włosy również sięgały do ramion. Ubrany był w czerwoną pelerynę. Spojrzał na mnie uśmiechając się, po czym z pogarda przeniósł wzrok na Lokiego, dając mu tym do zrozumienia ze będzie go obserwował.

-Chyba nie zbyt cię lubi...-przyznałam.

-Nie ufa mi. Myśli ze coś ci zrobię.

Trochę się przestraszyłam. A co jeśli... Nie, nie mógłby... Oh Lou ty zawsze wszystkim ufasz...

Spojrzałam na blondyna a on delikatnie się uśmiechnął.

-Chodź przywitamy się-powiedział zielonooki.

Już po chwili byliśmy przy mięśniaku.

-Witaj Thorze-powiedział Loki.

-Witajcie. Pani czy niczego ci nie brakuje?-spytał z troska blondyn.

-Nie. Dziękuje-powiedziałam uśmiechając się.

-Cieszę się. Muszę już iść. Bywajcie.

Szliśmy z Lokim do pałacu, a ja wciąż czułam na sobie wzrok chłopaka. Zatrzymałam się wiec i spytałam:

-Coś nie tak?

-Nie, tylko... nie jesteś zmęczona?-spytał.

-Właściwie...

Z nim nigdy nie byłabym zmęczona...

-Nie - odparłam.

Chłopak uśmiechnął się pokazując szereg białych zębów.

Jak ja uwielbiam ten uśmiech... Jak mogłam pomyśleć ze mi coś zrobi?

-W każdym bądź razie powinnaś odpocząć pani.-powiedział Loki.

Po paru minutach byłam w swej komnacie. Stałam przy oknie i obserwowałam niebo, które tej nocy było wyjątkowo gwieździste. Położyłam się myśląc o tym wszystkim. Długo nie mogłam zasnąć, lecz po pewnym czasie, odpłynęłam do krainy Morfeusza.

Nowa Rodzina || Loki Laufeyson Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz