Rozdział 21

8 1 2
                                    




Czas szybko mijał. Ledwie wróciłam do pracy i szkoły, gdzie wszyscy bardzo ciepło mnie powitali, nawet Henry, który zebrał się na powitalny uścisk, czego się nie spodziewałam, a już było piątkowe popołudnie i musiałam przygotowywać się na zakończenie mojej nauki w liceum. Od mojego ostatniego spotkania z Jakiem nie miałam z nim żadnego kontaktu. Nic, nie wiem o co mu w tedy chodziło, nie mam pojęcia czy się dzisiaj pojawi i sama się już pogubiłam. Trochę tego nie rozumiem, bo tak bardzo chciał ze mną rozmawiać... No ale mniejsza. Nie mogę o tym tak dużo myśleć, tylko wziąć się za siebie, bo jak tak dalej pójdzie to spóźnię się na własne rozdanie dyplomów. Uczesałam szybko włosy, żeby zaraz je upiąć w luźnego koka i ruszyć do łazienki, gdzie zrobiłam delikatny makijaż i się ubrałam. Następnym moim krokiem w przygotowaniach było rozpuszczenie włosów i byłam gotowa do wyjścia. Stojąc przy drzwiach sprawdziłam jeszcze, czy aby na pewno o czymś nie zapomniałam. Po upewnieniu się, zamknęłam drzwi mieszkania i ruszyłam do szkoły. Gdy dotarłam na miejsce zostało kilka minut do rozpoczęcia uroczystości. Zaczęłam się trochę stresować, przez co rozglądałam się po całych trybunach, dopóki nie dostrzegłam znajomej mi twarzy. Uśmiechnęłam się widząc elegancko ubranego blondyna, na co on odwzajemnił uśmiech i delikatnie pomachał mi ręką. Rozglądałam się jeszcze przez chwilę, aby sprawdzić czy nie pojawiła się jeszcze jedna, ważna dla mnie osoba. Niestety nie, no ale cóż to jego wybór. Przez chwilę czułam na sobie palące spojrzenia Adama, dlatego odwróciłam się w jego stronę, a on tylko zakomunikował mi gestem, żebym się uśmiechnęła. Posłałam mu delikatny uśmiech jakby nic się nie działo i przygotowałam się do rozpoczęcia akademii. Gdy uroczystość dobiegła już końca, a wszyscy absolwenci otrzymali dyplomy, wykonaliśmy parę pamiątkowych zdjęć i każdy rozszedł się do swoich bliskich. Podeszłam do uśmiechniętego blondyna i uścisnęłam go na powitanie.

-Dziękuję, że przyszedłeś.

-Cała przyjemność po mojej stronie absolwentko.- Zaśmiał się i dał mi mały bukiecik goździków.

-Dziękuję, ale nie trzeba było.

-Trzeba, trzeba. No dobrze, a teraz zapraszam cię na zasłużone, najpyszniejsze na świecie lody, co ty na to?

-Okey, ale sama już ocenię czy najpyszniejsze. - Stwierdziłam z uśmiechem na ustach, a chłopak wziął mnie pod rękę i wyszliśmy z budynku ciągle się śmiejąc. Jakież było moje zdziwienie, kiedy przed wejściem, z pięknym słonecznikiem w ręku czekał Jake. Nie zastanawiając się ani sekundy, opuściłam blond kolegę i pobiegłam w ramiona przyjaciela. Chłopak mocno mnie uścisnął i wtulił głowę w moje rozwiane włosy.

-Przepraszam Sophi. Przepraszam za wszystko. - Wyszeptał mi do ucha ciągle nie przestając trzymać w objęciach.

-Tęskniłam, wiesz ?

-Przepraszam, jestem rozwydrzonym dupkiem...

-No już dobrze, najważniejsze, że jesteś. - Stwierdziłam cmokając go w świeżo ogolony policzek. Gdy po dłuższej chwil przestaliśmy się już ściskać, posłał mi promienny uśmiech i wręczył kwiat.

-A to dla ciebie nasza absolwentko.

-Dziękuję, jest piękny...

-No dobra, sorry, że przeszkadzam, ale jest piekielnie gorąco, więc proponuję wyjście na lody. - Wtrącił się nasz kumpel.

-Dobry pomysł.

-Tylko trzymam cię za słowo, że będą NAJLEPSZE.

-Uwierz, będą... - Skomentował i wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.

Droga do...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz