Rozdział 5

28 2 0
                                    

Będąc już na miejscu, zaparkowaliśmy samochód chłopaka przy pobliskim parkingu i ruszyliśmy do mieszkania, które zostało dla mnie zakupione. Znajdowało się ono w nowym, wyremontowanym bloku na 5 piętrze, z którego można było zobaczyć piękny widok, panoramy naszego miasta. Mieszkanie nie jest wielkie, ale małą klitką też nie jest , jak dla mnie idealne. Składa się sypialni salonu połączonego z kuchnią, korytarza i łazienki. Ku mojemu zdziwieniu okazało się, że jest w całości wyposażone, więc nie muszę kupować ani nowych mebli, ani sprzętów typu lodówka, kuchenka czy zmywarka. Jest nawet mały telewizor. Jedyne co mi pozostaje to wnieść wszystkie pudła z Jaki'em i je rozpakować, ale z tym to już chyba poradzę sobie sama. Po wstępnych oględzinach, ruszyliśmy z chłopakiem do samochodu i przenosiliśmy pudło po pudle zjeżdżając windą tam i z powrotem. Gdy wszystko było już gotowe do rozpakowania stwierdziłam, że nie muszę już dłużej męczyć Jake'a.

-Dziękuję Jake, bez twojej pomocy na pewno bym sobie nie poradziła, ale ...

-Spławiasz mnie?

-Co?! Nie, nie o to mi chodziło, chciałam tylko powiedzieć, że już nie musisz się męczyć ze mną i całym tym bałaganem, dam sobie radę...

-Ale ja chcę ci pomóc. -powiedział stanowczo.-Myślisz, że gdybym się jak to określiłaś "męczył" w twoim towarzystwie, to podjął bym się takiej fuchy, a po za tym jesteśmy chyba kumplami, no nie? A kumple sobie zawsze pomagają. Z resztą nie wiem czy zdajesz sobie sprawę, ale przy twoim metrze pięćdziesiąt, nie sądzę, żebyś dosięgnęła wszystkich półek.

-Wypraszam sobie, przy moim metrze SZEŚĆDZIESIĄT!-zaprotestowałam.- Coś bym wymyśliła, o to się nie musisz martwić, lepiej się przyznaj, że najzwyczajniej w świecie chciałeś spędzić czas z MUA, twoją najukochańszą przyjaciółeczką, za którą stęskniłeś się najmocniej na świecie.-oświadczyłam mrugając rzęsami i robiąc oczy jak kot ze Shreka.

-Phii! Chciała byś, zamierzałem tylko pomóc hobbitowi w potrzebie.-zripostował mnie, a ja nie byłam mu, ani chwilę dłużna.

- Odezwała się żyrafa w spodniach. - chłopak w dziwny sposób wygiął swoje pociągające wargi przez co prychnęłam głupkowatym śmiechem, ale nie byłam z tym sama, bo po kilku sekundach on także włączył swój rechot.

- No dobra stary, czas zacząć rozpakowywać ten bajzel, bo nas noc zastanie.

-Jeszcze chwilę, muszę trochę odpocząć po wnoszeniu tych kartonów.- stwierdził rzucając się na moje nowe, wielkie łóżko.

-Z tego co pamiętam, to jeszcze kilka sekund temu byłeś chętny do pomocy, a teraz co, siły opadły?

-Nie, tylko chcę zrobić małą przerwę, bo widzę, że ledwie oddychasz.- odpowiedział, posyłając mi szeroki uśmiech.

- A od kiedy ty taki troskliwy jesteś? Przede mną nic nie ukryjesz i tak wiem, że to wnoszenie rzeczy było tylko po to, żebym nie podejrzewała, że w rzeczywistości jesteś CIE-NIA-SEM.- stwierdziłam, posyłając mu szyderczy uśmieszek.

-Możesz powtórzyć, bo nie słyszałem, czym jestem? -zapytał udając, że nastawia uszy.

- Tym co słyszałeś- CIENIASEM!-odpowiedziałam, a chłopak niespodziewanie szybko wstał z łóżka, złapał mnie w tali i za nogi i podniósł, przez co zaczęłam się panicznie wydzierać.

-JAKE puść mnie! Albo nie odstaw mnie na podłogę!- zażądałam, ale on nadal nie odpuszczał i przedrzeźniał się ze mną.

- Ja ci tylko udowadniam, że przez ten cały czas, żyłaś w błędzie. Wiesz co musisz zrobić, żebym ci wybaczył te okropne oskarżenia.- dodał, podnosząc jedną brew i zawadiacko się do mnie uśmiechając.

Droga do...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz