Rozdział 4

44 3 0
                                    

Poczułam jak ktoś, delikatnie podnosi moją rękę, by po chwili odłożyć ją na materac, ale nie otworzyłam oczu, za dobrze mi się spało, żeby to zrobić. Ponownie usnęłam. Obudziłam się dopiero, kiedy do moich nozdrzy dotarł piękny zapach kawy i jajecznicy z bekonem. Otworzyłam i przetarłam zaspane oczy, którym ukazał się Jake, wchodzący z posiłkiem do swojej sypialni.

-Dzień dobry. - powiedział posyłając mi promienny uśmiech, który z resztą natychmiast odwzajemniłam. - Dobrze spałaś ?- zapytał podając mi tacę z jedzeniem, a następnie siadł tuż obok mnie.

- Nawet nie wiesz jak dobrze.-odpowiedziałam, a on tylko jeszcze bardziej się wyszczerzył.

- A nie mówiłem, a ty tak się wzbraniałaś.- stwierdził, na co ja posłałam mu buziaka i zabrałam się za zjadanie przygotowanej przez chłopaka jajecznicy. Chwilę później do pokoju weszła Kati.

- Co tam pysznego dla mnie macie? zapytała, zabierając mi kawałek grzanki. Na co zareagowałam dziwnym grymasem twarzy. -A co, tak ci się nie dobrze u mnie spało, że przeniosłaś się tutaj?- zapytała, chytrze się uśmiechając i ruszając w dziwny sposób brwiami.

- Zacznijmy od tego, że nie dałaś jej gdzie spać, już nie mówiąc o tym przeraźliwym chrapaniu, które było słychać prze zamknięte drzwi.- zareagował, tym samym wybawiając mnie od odpowiedzi. Obydwoje wybuchnęliśmy gromkim śmiechem, a dziewczyna naburmuszyła się i wyszła z pokoju, aby chwilę później wrócić i dodać, że " i tak wie co się kroi." Słysząc to z jej bratem ponownie zaczęliśmy się śmiać.

-Dziękuję za śniadanie, było na prawdę pyszne. -wyraziłam swoje uznanie, na co kumpel wskazał palcem swój świeżo ogolony policzek. Delikatnie go cmoknęłam w miejsce, które wskazał i szybko ruszyłam w stronę łazienki zabierając przy okazji swoje rzeczy z pokoju Kati. Po porannej toalecie pomogłam przyjaciołom zapakować bagaże dziewczyny do bagażnika, a kiedy wszystko było już gotowe, wsiadłam z przyjacielem do samochodu i czekaliśmy na Kate, która żegnała się z rodzicami. Chwilę to trwało, ale gdy wreszcie wsiadła do pojazdu mogliśmy ruszyć na lotnisko. Droga minęła nam strasznie szybko, miałam wrażenie, że dopiero zaczęliśmy naszą podróż, a tak na prawdę byliśmy już na miejscu. Każdy wziął po jednym bagażu i ruszyliśmy w stronę miejsca, gdzie odbywała się odprawa, po kilkunastu minutach czekania w kolejce, Kati została odprawiona, oddała walizkę i nadszedł czas na pożegnanie się z nią. Przez całą drogę samochodem i czas oczekiwania na koniec odprawy byłam niespokojna, ale nie płakałam, kiedy przyszło co do czego, wtuliłam się najmocniej jak tylko potrafiłam w moją przyjaciółkę i zaczęłam łkać jak szalona, ona też płakała, ale znacznie mniej, subtelniej, najwidoczniej pogodziła się już z faktem, że zobaczymy się dopiero za kilka miesięcy, albo lat, wszystko tak na prawdę zależało od tego, jak będzie się jej podobało w Nowym Jorku i na uniwersytecie. Zaraz po mnie w kolejce na uściśnięcie siostry stał Jake. Objął ją i cmoknął w policzek, a ja spoglądałam na nich i szlochałam jak głupa. Kiedy nadszedł czas rozstania staliśmy z Jake'iem w tym samym miejscu, w którym chwilę wcześniej była też Kate, śledząc wzrokiem każdy jej ruch, gdy zniknęła nam z oczu, zaczęłam płakać jeszcze mocniej, a w tedy Jake, objął mnie swoim ramieniem i wtulił moją głowę w swój tors, delikatnie przejeżdżając palcami po moich włosach. Trwaliśmy tak dobrych parę chwil, do momentu w którym, udało mi się opanować łzy tęsknoty za jedną z bliższych mi osób. Wychodząc z lotniska, Jake i ja milczeliśmy, dopiero kiedy weszliśmy do auta i zaczęliśmy podróż powrotną, zaczęłam nawiązywać rozmowę. W gruncie rzeczy byłam na prawdę wdzięczna przyjacielowi z chwilę milczenia, dobrze wiedział, że potrzebuję chwili ciszy zamiast słów "otuchy".

-Cieszysz się tym powrotem na stare śmieci?- zapytałam, spoglądając w szybko zmieniający się za oknem krajobraz. Tylko na kilka sekund odwróciłam twarz w jego stronę, aby uzyskać odpowiedź.

Droga do...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz