*ChaRin*
Obudziłam się w ramionach JB. Na łóżku obok jego dłoni leżał mój notatnik. Czyli to całe zajście mi się nie śniło. Naprawdę zaufałam mu w 100%. Chwyciłam za telefon by dowiedzieć się, która jest godzina. Piąta rano. Przespałam prawie 13 godzin. Płacz i stres wykańczają człowieka. Stwierdziłam, że nie mam szans ponownie zasnąć, dlatego delikatnie wysunęłam się spod kołdry i wydostałam na wolność. Kiedy stanęłam przed niedużym lustrem powieszonym na ścianie lekko się przestraszyłam. Oczy spuchnięte od płaczu, metrowe wory pod oczami. Dobrze, że dzisiaj nie mam sesji, bo stylistki by mnie zabiły.
Poszłam do kuchni w celu napicia się wody. Nie miałam ochoty na cokolwiek do jedzenia. Za jakieś 5 godzin muszę iść na trening w takim razie- jak mogę spożytkować ten pozostały czas? Pomyślałam i w gruncie rzeczy sięgnęłam po pierwszą lepszą książkę, która okazała się biografią jakiegoś doktora-psychiatry. Tak czytałam i czytałam i stwierdzam, że miał posrane życie. Niby wszystko w porządku, kochająca rodzina 2 psy wielki dom, a w końcu po latach leczenia pacjentów sam ześwirował i go zamknęli. Musze przyznać, niewdzięczna robota. Tyle lat pomagasz ludziom z problemami i taką zapłatę dostajesz od życia.
Koło 7 poszłam obudzić JB. Weszłam do pokoju, usiadłam na brzegu łóżka i zaczęłam lekko potrząsać jego ramieniem. O dziwo wstał zadziwiająco szybko. Nawet nie musiałam ściągać z niego kołdry. Gdy tylko otworzył oczy od razu przysunął się do mnie w pozycji siedzącej i cmoknął lekko w policzek.
- Cześć kochanie- wyszeptał- jak się czujesz?
- Całkiem dobrze.
- Nie wyglądasz najlepiej.
*JaeBum*
Kiedy zobaczyłem twarz mojej księżniczki myślałem, że się popłacze. Jak życie mogło zgotować jej taki los? Jej twarz była opuchnięta od płaczu, a na policzkach dalej było widać ślady wczorajszych łez.
- Nie wyglądasz najlepiej- powiedziałem trzymając ją za rękę i gładząc kciukiem jej dłoń.
- Zauważyłam- mruknęła pod nosem i wtuliła się w moją klatkę.
- Może nie idź dzisiaj do pracy? Zadzwoń, że jesteś chora czy coś.
- JaeBum jest porządku, dam radę. Poza tym mam dzisiaj tylko trening, więc 4 godziny i będę z powrotem.
Westchnąłem słysząc jej słowa, ale wiedziałem, że z nią nie wygram. Przytuliłem ją mocniej do swojego ciała, a po chwili pocałowałem ją w czoło.
- No dobra, to idziemy robić śniadanie? Jestem strasznie głodny- uśmiechnąłem się delikatnie co dziewczyna na szczęście odwzajemniła.
- A na co masz ochotę?
Już miałem powiedzieć coś zbereźnego, ale się powstrzymałem. Nie mów takich rzeczy po wczorajszym. To zdecydowanie zły pomysł.
- Może kanapki? - odpowiedziałem w końcu.
Rin uśmiechnęła się do mnie promiennie i poszliśmy do kuchni.
*HyunYoo*
Nie będę się oszukiwać. Moje życie ostatnio stanęło na głowie. Może i jestem nierozważna, ale to ja. Nie oszukujmy się. Ja i rozwaga nigdy nie byłyśmy przyjaciółkami. Cała akcja z Tae skończyła się tak, że teraz leżę u niego w łóżku i nie wiem co mam ze sobą zrobić. Ten cymbał nadal śpi i jego łapa jest tak ciężka, iż wydostanie się spod niej graniczy z cudem. Wczoraj nasze spotkanie potoczyło się dziwnie. Ja chciałam się pogodzić. Powiedzieć coś w stylu „Hej to nie twoja wina, zdarza się". Lecz on za dużo gadał, a mi się tego nie chciało słuchać i w końcu zamknęłam mu usta w nietypowy sposób. No ale wiecie, jak się tak siedzi i patrzy jak jego różowe wargi się poruszają, to można naprawdę chcieć ich dotknąć. Właśnie przez to moja ciekawość wygrała i naprawdę nie mogłam się powstrzymać. A jego usta były takie miękkie i przyjemne w dotyku. No i jakoś tak wyszło. Tae powiedział, że mnie kocha. Ja stwierdziłam, iż jest atrakcyjny i w sumie podoba mi się od dłuższego czasu, więc czemu nie mamy dać sobie szansy. Tae jest trochę ciapowaty, jednak potrafi pokazać tą męską stronę siebie kiedy trzeba. A teraz powróćmy do głównego problemu. Jak ja mam się stąd wydostać?
CZYTASZ
Już wybrałam
FanfictionChaRin jest trochę zbuntowaną nastolatką, która nie cierpi swoich rodziców. Jej przyjaciele są dla niej najważniejsi. Jak potoczy się jej historia...