#27

85 7 1
                                    

*HyunYoo*

Jakby to powiedziała Jin: „takie są skutki picia wódki". Tylko tu nie chodzi o alkohol. No może trochę. Ale tylko trochę. No bo kurde, jakby się nie założył to nawet po pijaku by tego nie zrobił. Kto chciałby mnie tknąć? No nikt. Dobra, spokojnie mamy nowy dzień. Tak szczerze to mamy nowy tydzień, bo poprosiłam szefa o wolne i nie wychodziłam przez te siedem dni z pokoju. Tak właśnie rozwiązuje problemy. Fajnie nie? Przez cały tydzień przychodziła do mnie ChaRin. Dużo z nią rozmawiałam o zaistniałej sytuacji. Rozmowa z nią jest najlepszym lekarstwem. Ona jest jak matka, która nigdy nie obdarzała mnie szczególną uwagą. Zawsze byłam jak taka niepotrzebna nikomu szmata, a Rin widzi we mnie więcej. Jest moją przyjaciółką i nie mam wątpliwości, że nią pozostanie. Wracając, nasze rozmowy kręciły się wokół tego co mam ze sobą zrobić i dlaczego nie potrafię się dogadać z Tae. Ja wiem, że powinnam z nim na spokojnie pogadać i powiedzieć co mi leży na sercu, ale nie potrafię. Gdy go widzę mam ochotę mu czasem przywalić. Może taki urok człowieka? Nie, Yoo to nie jest normalne.

- Yoo musicie sobie uciąć poważną rozmowę, tylko nie możesz na niego naskakiwać. Daj mu spokojnie wytłumaczyć co się stało, przecież obie znamy Taehyun'a i wiemy, że nie zrobiłby czegoś tak głupiego. Daj mu szansę. Mogę powiedzieć mu, że chcesz z nim porozmawiać i żeby uważał na słowa, bo jesteś rozchwiana emocjonalnie.

- Mogłabyś?- spojrzałam na nią jak na aniołka.

- Dla ciebie wszystko, ale muszę już iść- czas na trening.

*ChaRin*

Tak, Yoo zamknęła się na tydzień w pokoju. Nie powiem, iż popieram takie zachowanie, ale po tym co ostatnio przeszła przydało jej się trochę odpoczynku. Pomimo tego, że jej czas stanął w miejscu u reszty z nas działo się całkiem sporo. JB jak to on pracował ciężko jako koń pociągowy (no cóż taka praca). Cały czas próbuje się do mnie dobrać, się trzymam się, nie poddam się tak łatwo mój drogi. Moje kochane 2Soo jak zwykle ma swoje drobne kłótnie, ale godzą się szybciej niż ja zjadam czekoladę, więc jakiś dram wielkich to nie było. Natomiast ja zaczęłam pracę jako pełnowymiarowa modelka. Po tygodniu już 3 sesje za mną. Ponadto byłam u dietetyka, który stwierdził, że jeśli zgubi 3kilo moja waga będzie idealna. Jak ja mam do jasnej cholery zgubić to 3 kilo?! Do tego mam dietę, a niedługo są urodziny JB i ja tego wszystkiego nie będę mogła jeść. Płaczę. Mam teraz jeść dużo warzyw, ograniczyć tłuszcz i najlepiej, abym jadła mięso tylko 2 razy w tygodniu. Ja i mięso to jest nierozłączna para. To jest miłość. Nie można od tak tego zakończyć. No i właśnie niedługo urodzinki. Oczywiście gotowanie potraw spadło na moją głowę, ale czego się nie robi dla przyjaciół. Ponadto kupiłam już prezent. Nie jestem pewna czy to co wypatrzyłam się mu spodoba. Znalazłam śliczny srebrny wisiorek z zawieszką w kształcie krzyża. Moim zdaniem to całkiem trafny prezent, ale nie wiem czy na pewno mu się spodoba. Oby, bo nie wiem co zrobię jeżeli stwierdzi, że to głupie. Bynajmniej tak jak mówiłam wcześniej HyunYoo idę teraz na trening. Oczywiście stwierdzili, że moje ciało będzie jeszcze piękniejsze jeśli będę ćwiczyć dlatego załatwili mi co drugi dzień treningi z moim osobistym trenerem na siłowni. Powiem szczerze na początku trochę mnie przerażało, że będę z jakimś umięśnionym facetem sam na sam w siłowni i będzie mi pokazywał ćwiczenia co może być niezłą okazją do robienia innych rzeczy, ale na szczęście mój trener- Jack okazał się tak miłym gościem. Mogę stwierdzić, że jesteśmy dobrymi znajomymi. Kiedyś po treningu chciał zabrać mnie na lody, ale przypomniałam mu że mam dietę i w gruncie rzeczy pojechaliśmy na sok. Najśmieszniejsze było jak tego samego dnia Jack odwiózł mnie do domu i akurat w tym samym czasie JaeBum wracał do domu. Jak on się wkurzył, kiedy zobaczył mnie z jakimś całkiem młodym facetem w samochodzie. Prawie rzucił się na niego na parkingu, ale ja jakże silna ChaRin unieszkodliwiłam go. A mówiąc wprost, to zanim do niego podszedł to złożyłam na jego ustach namiętny pocałunek szybko dopowiedziałam, że to mój trener i się troszkę uspokoił. Tylko troszkę. Później w domu musiałam mu tłumaczyć to, że między nami nic nie ma i nie potrzebnie jest zazdrosny. Po prostu poszliśmy razem na sok i odwiózł mnie do domu. Ale nie, musiałam mu to wynagradzać i robić naleśniki. Pff, jakby sam nie umiał. Chociaż w sumie może nie umie.

Już wybrałamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz