*SooJin*
W tej chwili sparaliżował mnie strach. On był ode mnie jakieś dwadzieścia centymetrów wyższy. Co prawda ja sama wysoka nie jestem 164 cm to jednak nic imponującego. Widać było, że ma dużo siły. Wyrwałam się z jego uścisku i podbiegłam do drzwi. Zanim udało mi się je otworzyć znajdowałam się między ramionami Nick'a przyparta plecami do wyjścia.
- Mi tak łatwo nie uciekniesz.- uśmiechnął się i nachylił nad moim uchem- Kiedy czegoś chcę, dostaje to, bez względu na wszystko.- przygryzł płatek mojego ucha. Już miał przyssać się do mojej szyi, gdy poczułam, że lecę w tył.
Drzwi się otworzyły, a w nich stanął mój wybawca.
- Przepraszam panowie, ale w tym klubie panuje zakaz przeszkadzania kelnerką podczas pracy. Proszę o wybaczenie, lecz zabieram tą panią.- powiedział Myungsoo z wyższością w głosie i zamknął drzwi tuż przed ich twarzą. Odeszliśmy kilka kroków i za chwile wtuliłam się w tors chłopaka.
- Dziękuję,- wyszeptałam- tak bardzo się bałam.
- Spokojnie, mówiłem że przy mnie nic ci nie grozi.- głaskał mnie delikatnie po włosach- Chodźmy, bo zostawiłem bar sam sobie. Ty chwilkę odpocznij, na razie poradzę sobie sam.
Nie wiem co bym zrobiła, gdyby nie L. Jestem mu tak bardzo wdzięczna, że jest przy mnie i się o mnie troszczy, lecz mimo to myślę, że nie potrzebuje przerwy. Jeśli teraz będę siedzieć to zacznę rozmyślać, a jeżeli popracuje to te zdarzenia szybko zostaną zapomniane. Nie czekając na nic znowu ruszyłam na sale zbierając zamówienia. Muszę przyznać, że przez ilość napiwków chyba polubię tą prace. Nie jestem pewna ile mogłam zarobić ale na pewno sporo, może coś koło 50$, może troszkę mniej. Została mi niecała godzina pracy, a potem wolność i mogę pić o woli. O tak, już się nie mogę doczekać.
Ta godzina zleciała mi dość szybko. Poszłam na zaplecze, aby przebrać się w swoje własne ubrania i weszłam na sale. W oczy od razu rzuciła mi się siedząca cicho Yoo. Nie zastanawiając się długo chwyciłam ją za rękę i zaciągnęłam do baru. Zamówiłam nam po drinku i zaczęłyśmy rozmawiać.
- Wydajesz się lekko smutna. Coś się stało?- zapytałam lekko zmartwiona.
- No bo to ich wina...-odparła.
- Ale, że co? I kogo?
- No bo oni mnie tak zostawili... i mi tak smutno. Tae i Henry piją razem Rin i JB poszli jak zwykle tańczyć, a ja nie mam co ze sobą zrobić.
- Nie martw się. Przybyłam, aby Cię uratować. Kelner, butelkę whisky i dwa kieliszki poproszę!
O tak właśnie tego nam było trzeba. Nie ma nic lepszego niż whisky. Ono jest lekiem na smutek i przyjacielem w szczęściu. Ja powiadam wam, kochajcie alkohol. Po pewnym czasie HyunYoo zaczęła mi się wyżalać... chyba.
- Wiesz jak to jest, kiedy lubisz faceta. No jasne, że wiesz masz chłopaka co ja Ci będę dużo mówić. Jest pewna osoba, która bardzo mi się podoba, ale nie wiem czy mogę jej to powiedzieć.. W sumie to myślę, że chłopak jako pierwszy powinien wyznać dziewczynie swoje uczucia, tylko że w tych czasach to już średnio tak działa. I no... nie wiem co mam zrobić. Może po prostu pójdę spać.- dziewczyna ziewnęła i ułożyła się wygodnie na blacie baru.
- Ejj Yoo nie zasypiaj mi tu. Wstawaj leniu, idziemy do domu.- przewiesiłam jej ramię przez kark i podeszłam do stolika, przy którym siedział L, Taehyung i Henry.
- Hej, możemy już iść do domu? Yoo trochę nam opadła z sił.- poprosiłam.
- Tak pewnie, już się zbieramy.- powiedział Myungsoo- Idź znaleźć nasze zguby, będziemy czekać przed klubem.
Tak jak powiedział, tak też zrobiłam. Odnalazłam ich całujących i obmacujących się pod ścianą. Widać było jak bardzo JB był napalony, jednak wiem, że ChaRin ma swoje zasady. Podeszłam do nich bez wahania.
- No hej.
- Cześć, co jest?- zapytała lekko zdyszana brunetka odrywając się od swojego chłopaka.
- Yoo zaliczyła zgona. Wracamy do domu.
- Aaa ok- powiedziała lekko zmieszana i wydostała się z objęci Jaebeom'a.
*Taehyung*
Wracaliśmy do domu. Henry przez całą drogę niósł Yoo na rękach. Wkurzało mnie to. Niech on się od niej odwali. To, że w tym momencie jestem z leczka, na dobra może bardzo, pijany to nie znaczy, że bym sobie nie poradził. Ahh ten gość jest irytujący. Jeszcze wymyślił sobie ten zakład. Po co ja w ogóle w niego wszedłem? Ale zemnie idiota! Jeżeli ten laluś przeleci HyunYoo to będzie moja wina. O cholera! Nie jest dobrze, zdecydowanie nie jest dobrze. Co ja mam teraz zrobić? Przecież z tej sytuacji nie ma wyjścia. Kurwa.
Doszliśmy pod nasz dom. Odebrałem dziewczynę od Henrego, ponieważ on jechał do swojego domu. Wszyscy weszliśmy do środka. Położyłem Yoo na łóżku i po cichu wyszedłem z pokoju.
*ChaRin*
Wróciliśmy do domu. Zdjęłam buty w korytarzu i rzuciłam się na najbliższe łóżko. Byłam tak zmęczona, że nie miałam na nic siły. Wtuliłam się w poduszkę i zasnęłam w ekspresowym tempie. Jestem pewna, że jutro wszyscy obudzą się kompletnie skacowani.
Rano obudziły mnie promienia słońca wpadające przez firanki do pomieszczenia. Czułam rękę oplatającą mnie w tali. Ledwo żywa obróciłam się na drugi bok i zaspanymi oczyma przyjrzałam się osobie. Chwila... coś mi się nie zgadza. Eee... chwila zaraz dojdę co to takiego, jeszcze moment i będę wiedziała. Co ja u kurwy nędzy robię w łóżku z SooJin?!?! W sumie mi to jakoś bardzo nie przeszkadza, ale w takim razie skoro Jin Jest tutaj to gdzie śpią chłopaki? Mam nadzieje, że nie zastane ich w stanie, o którym aktualnie myślę.
- Ejj Jin obudź się.- szturchnęłam blondynkę, a ta powoli zaczęła otwierać zmęczone oczy.
- Co jest?- mruknęła sennie.
Jeśli Myungsoo lubi ją z rana to mu się nie dziwie. Jaka ona jest urocza, gdy się nie wyśpi. Ahh ludzie z wrodzoną słodyczą mają dobrze. Czasami jeden mały gest i każdy jest na twoje zawołanie.
- Czemu śpisz u mnie w łóżku i się do mnie kleisz?- zapytałam.
- Ja nie wiem gdzie jestem.. ale lubię się przytulać.- uśmiechnęła się słodko zaspana.
-Musimy sprawdzić gdzie nocowali w takim razie nasi faceci. Chodź ze mną może być niezłe widowisko.
CZYTASZ
Już wybrałam
Fiksi PenggemarChaRin jest trochę zbuntowaną nastolatką, która nie cierpi swoich rodziców. Jej przyjaciele są dla niej najważniejsi. Jak potoczy się jej historia...