#28

108 6 7
                                    

*Taehyung*

Do pokoju wpadła mi Yoo. Znaczy myślałem, że wpadnie ale weszła tak cicho. Nie wiedziałem co powiedzieć. Nie chciałem patrzeć jej w oczy. Po chwili ciszy w końcu zebrałem się na odwagę.

- Ja przepraszam- wypowiedziałem pierwsze słowa- byłem pijany i zgodziłem się na ten zakład, a przecież zawsze mogłem go odwołać, poddać się, ale jakoś moje serce nie chciało, żeby Henry, żeby to on cię, no wiesz.- przez moje usta nie chciał przejść ten wyraz.

- Tae. Ja nie wiedziałam, że byłeś pijany..

- To nie jest teraz żadne usprawiedliwienie. Mogłem temu zapobiec mogłem tyle nie pić.

- Ale to znaczy, że to Henry wymyślił ten zakład?

- Tak. Ale to nie znaczy, że...

I w tym momencie myślę, że prawie dostałem napadu padaczki. Moja przyjaciółka, dziewczyna o której marzyłem przez kilka lat pocałowała mnie. Chyba zacznę piszczeć ze szczęścia jak napalona fanka. Nie wierzyłem w to co właśnie się działo. Wydaje mi się, że chwilowo przestałem funkcjonować. Po chwili zorientowałem się co tak naprawdę robimy. Kiedy poczułem, że dziewczyna powoli się ode mnie odsuwa, nie wiem co we mnie wstąpiło, ale chwyciłem ją szybko za ramiona i ponownie złączyłem nasze usta. To co się działo było magiczne. Czułem się tak, jakby ciężar który zbierałem przez cały czas kłócąc się z HyunYoo naglę wyparował. Gdy oderwaliśmy się od siebie spojrzałem na dziewczynę. Miała spuszczony wzrok, jakby bała się mojej reakcji.

- Yoo, kocham cię.

*ChaRin*

Jak gdyby nigdy nic wróciłam z treningu. Zrobiłam sobie sałatkę z kurczakiem na obiad. Tak dzisiaj wypada dzień, w który mogę zjeść mięso. Teraz jak tak sobie myślę to przydałoby się zrobić coś do jedzenia reszcie domowników. Zaczęłam przeglądać przepisy w poszukiwaniu jakiegoś dobrego pomysłu. W tym czasie do kuchni przyszła zmęczona SooJin. Jak ona może być zmęczona? Przepraszam, ale dochodzi dopiero 15.

- Dzień dobry- powiedziała ziewając

- No cześć. Co ty taka zmęczona?

-Własnie nie wiem, ale to jest bardzo dobre pytanie. Może ciśnienie albo coś. Poza tym jest strasznie zimno.

Noo ok. Mi tam jest ciepło jakby nie było w mieszkaniu są około 22 stopnie Celsjusza. Chwila, chwila.

- Jin dobrze się czujesz?- podeszłam do niej i położyłam rękę na czoło.

Czy ja się kiedykolwiek pomyliłam? No może parę razy, ale teraz miałam racje. Cała jej głowa była rozgrzana. Kiedy uniosła na mnie wzrok już wiedziałam, że sytuacja jest nie ciekawa. Pociągnęłam ją za rękę i zaprowadziłam do pokoju. Dobra, to już się robi dziwne. Gdzie jest Myungsoo? Z resztą, teraz mniejsza o to. Położyłam blondynkę do łóżka i szczelnie przykryłam kocem.

- Jin poczekaj na mnie chwilę, zaraz do ciebie wrócę.

I pobiegłam po herbatkę, termometr, zimną wodę i ręcznik. Przynajmniej dzięki niej wiem co na obiad. Przepraszam drodzy mieszkańcy tego domu, ale SooJin jest chora, więc będzie owsianka. Szybko wzięłam co mi było trzeba i ruszyłam do pokoju. Do jasnej cholery gdzie jest Myungsoo?!?! Nigdy nie można liczyć na faceta, kiedy jest potrzebny. Dobra spokojnie nie czas teraz na poruszanie tematu beznadziejności płci brzydkiej, Jinnie mnie potrzebuję, wiec później go znajdę i zamorduję.

- Zmierz temperaturę- podałam dziewczynie termometr.

- Dziękuje.

- Za co ty mi dziękujesz? Jesteśmy przyjaciółkami to jasne, że musimy sobie pomagać.

Już wybrałamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz