#33

88 6 1
                                    

*ChaRin*

Następnego dnia musiałam wstać bardzo wcześnie rano. Na 6 miałam być już w studiu, więc nawet nie miałam czasu na przygotowanie śniadania dla reszty domowników. Napisałam im na kartce, żeby zrobili sobie kanapki, a sama zjadłam jabłko. W dość szybkim tempie ubrałam się i wykonałam poranną toaletę. Nie nakładałam ani grama makijażu- i tak stylistki wszystko by zmyły, więc szkoda mojej pracy. Wzięłam klucze i wyszłam z domu zamykając drzwi za sobą. Ruszyłam na najbliższy przystanek autobusowy. Dzisiaj nie mogę spóźnić do pracy ani o minutę. Nie chcę pokazać, iż jestem niekompetentna, a ten projekt jest dla mnie naprawdę ważny.

Wchodząc do studia zauważyć można było tylko jeden wielki chaos. Każdy gdzieś się spieszył, wszyscy coś robili. Osoby techniczne rozstawiały oświetlenie, jakaś kobieta wykańczała scenografie. Kilka młodszych dziewczyn biegało w tą i z powrotem roznosząc ludziom kawę. Fotograf rozstawiał już swój profesjonalny sprzęt. Gdzieś mignął mi mój menadżer, jednak zniknął szybciej niż moje naleśniczki rano. Nie patrząc dłużej na ten istny rozgardiasz ruszyłam w stronę pokoi do stylizacji. Zanim się zorientowałam obok mnie pojawiła się stylistka ciągnąca mnie wprost na fotel.

- Widzę, że nie nałożyłaś dziś makijażu. Bardzo dobrze- mamrotała pod nosem.

Kobieta od razu wzięła się do pracy. Podkład, puder, bronzer, róż, cienie do powiek, eyeliner, tusz do rzęs i szminka. Myślałam, że to miał być naturalny makijaż. Ale w tej branży chyba nie mogę na to liczyć. Jak to mówią niepodkreślone oko w kamerze znika. Z pełną tapetą na twarzy przyszedł czas na przebranie się. Zawsze się zastanawiam czemu nie na odwrót. Jak zepsuje coś na twarzy to zaraz będzie to poprawione, ale jeśli najpierw bym się ubrała to nie byłoby strachu o makijaż. Mniejsza z tym.

Kiedy byłam już gotowa wyszłam z mojej garderoby. Ruszyłam prosto w stronę aparatu rozglądając się za osobą ze scenariuszem zdjęć. Zauważyłam ją dosłownie obok fotografa. Rozmawiała z jakimś przystojnym chłopakiem w granatowym garniturze. Czyżby to był mój dzisiejszy współpracownik? Zbliżyłam się do nich, a kobieta słysząc kroki spojrzała na mnie.

- O ChaRin jak dobrze, że już jesteś. To jest Max będziecie dzisiaj razem pracować.

Spojrzałam na wysokiego mężczyznę podając mu rękę.

- ChaRin. Mam nadzieję, że będzie się nam doprze współpracowało- przywitałam się.

- Max, ja również.

Teraz kiedy przyjrzałam mu się bliżej mogłam stwierdzić, iż jest zabójczo przystojny. Wysoki co najmniej metr osiemdziesiąt pięć choć wydaje mi się, że jednak jest wyższy. Dobrze zbudowane ciało, umięśnione szerokie ramiona, szczupły. Prawdopodobnie silne uda. Miał boskie niebiesko-szare oczy, które bacznie skanowały całe otoczenie. Miał idealnie ułożone krótkie, ciemnoczekoladowe włosy, nie duży lekko zadarty nos i pełne malinowe usta. Takiego dzieła to by się sam bóg nie powstydził.

- Słyszałem, że jesteś stosunkowo nowa w branży- zagadał chłopka.

- Nowa, nie nowa mam swój standard. Trzeba trzymać poziom. Tutaj słabe osoby nie osiągną sukcesu.

- Haha naprawdę nie wzięli byle kogo do tej roboty. W takim razie liczę na udaną sesję.

- Ja również- uśmiechnęłam się delikatnie i odeszłam w stronę stolika z butelkami wody. Chwyciłam jedną w rękę i wzięłam duży łyk.

Myśli, że tylko on tu jest profesjonalistą. Lepiej niech uważa, bo zamierzam pokazać na co mnie stać. Jeszcze się zdziwi.

Koncept zdjęć został nam dokładnie przedstawiony. Pięć różnych scenerii pięć różnych stylizacji wszystko utrzymane w klimacie romantyzmu. Nic prostszego. Zaczynając od niewinnych spojrzeń na siebie kończąc na kontrowersyjnych zbliżeniach. Myślałam, że nasz model z okładki gazetki sportowej będzie bardziej odważny. No cóż, myliłam się. Gdyby nie ja w życiu byśmy nie skończyli pierwszego fragmentu sesji. Pomimo naszej wcześniejszej rozmowy, w której wydawał się mega pewny siebie okazał się bardzo spięty. No ja rozumiem, że jestem ładna, a skromność to moje drugie imię, ale proszę bądźmy profesjonalni. Ten cały Max był tak cholernie spięty, że nawet zwykłe przytulenie krępowało jego osobę. Widząc do czego to wszystko zmierza, przejęłam inicjatywę. Sama ustawiałam jego ręce w korzystnych pozycjach. Oczywiście nie byłabym sobą gdybym się nie popisała. Położyłam mu rękę na policzku nakazałam mu dłonią chwycić moje udo uniesione lekko w górę, moją drugą ręką oparłam się o jego ramie, a on chwycił za plecy. Oj będzie zdjęcie na okładkę mówię wam. Dokładnie po tym zdjęciu usłyszała głośny krzyk oznaczający przerwę. Odetchnęłam z ulgą i odebrałam od mojej asystentki wodę. Wzięłam kilka łyków i podeszłam do fotografa, aby usłyszeć co mam poprawić w swojej dzisiejszej pracy.

Już wybrałamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz