Chodzę sobie po parku. Po tej całej akcji Leondre gdzieś polazł, a ja zostałam sama. Minęło już 10 minut z tych 30 po których miał przyjść, ale już nie jestem taka pewna, że po mnie przyjdzie. Ale chyba by mnie nie tu zostawił, co? Chociaż ze względu na Wiktorię. Inaczej mógłby mieć problemy.
Och... mogłam się tak go nie czepiać. I jeszcze to, co na końcu powiedziałam. Jaki wstyd...
Szłam sobie tak dalej, zastawiając się nad zaistniałą sytuacją. Idąc, nagle ktoś na mnie wpadł i się wywaliłam. Spojrzałam w górę i zobaczyłam ładną brunetkę mniej więcej w moim wieku.
- Oj przepraszam nie chciałam! Zupełnie cię nie zauważyłam! Chodzę z głową w chmurach! Jezu, nic ci się nie stało?! Boże.. daj rękę, pomogę ci wstać chociaż! - przyjęłam pomoc i wstałam.
- Bogiem nie jestem, bez przesady. - wreszcie mogłam dojść do słowa. Straszna gaduła z tej dziewczyny.
- Naprawdę cię przepraszam.
- Nic się nie stało, serio.
- Dominica jestem, a ty?
- Amelia, cześć.
- Ile masz lat?? Ja mam 15.
- Też 15
- Serio? Nie powiedziałabym. Nie jesteś stąd, prawda? Słyszę, że masz dziwny akcent.
- Nie, jestem z Polski.
- Serio? Moja ciocia jest polką! Mam tam rodzinę. To dlatego jesteś taka ładna. Polki są piękne.
- Dzięki, ale nie wszystkie, uwierz - zaśmiałam się.
- Haha, okej. Usiądziemy? - spytała podekscytowana dziewczyna
- No dobra.I zaczęłyśmy rozmawiać na różne tematy. Fajna z niej dziewczyna. Chyba się zakumplujemy.
Po jakimś czasie...
Spojrzałam na na zegarek. Leondre miał wrócić po mnie 10 minut temu. W końcu nie umówiliśmy się gdzie mam na niego czekać.
- Wiesz co Domi, ja muszę już lecieć. Do zobaczenia!
- No jasne! Odzywaj się!Wcześniej wymieniłyśmy się numerami telefonów, więc będziemy miały jak się umówić. Dowiedziałam się o niej wiele ciekawych rzeczy. Chodzi do tej samej szkoły, do której ja idę, ma starszego, 17-letniego brata Doriana i chłopaka Dawida. No właśnie.. a jeśli już mowa o Dawidach, muszę się umówić z tym moim kolegą. Mieszka w tym samym mieście, więc nie powinno być z tym problemów. Ale tym się zajmę później. Teraz muszę znaleźć Leo.
Zmierzałam w kierunku wejścia do parku, tam gdzie się rozstaliśmy. Zauważyłam idących w tę stronę ludzi. Leo szedł z jakimiś dwoma chłopakami i dwoma dziewczynami. Powiedziałabym - 'taka szkolna elita' . Powoli zmierzali w stronę wejścia do parku. Leo szedł na przodzie i nie zwrócił na mnie najmniejszej uwagi. Po prostu przeszedł obojętnie obok. Nie powiem, głupio mi się trochę zrobiło. Wiem, że trochę niepotrzebnie się uniosłam wcześniej, ale teraz zachował się naprawdę chamsko. Cała reszta, również przeszła obok mnie obojętnie i już myślałam jak będę szukała drogi do domu, kiedy ktoś mnie zatrzymał.
- Amelia, to ty?
- O... cześć Dawid. - no nieźle. Mój znajomy z samolotu kumpluje się z Leo? Czyli najwidoczniej mnie okłamał, przecież mówił, że go nie zna.
- Mieliśmy się umówić, pamiętasz?- spytał podekscytowany chłopak. Grupka stanęła i spoglądała w naszą stronę.- Oczywiście, miałam zamiar dziś do ciebie zadzwonić- tak szczerze w tej chwili nie miałam ochoty na jego towarzystwo. Okłamał mnie! No i jeszcze ten Leo, który przyglądał się nam w skupieniu z ciekawością i zdziwieniem.
- A gdzie teraz lecisz? - i co ja mam mu do cholery powiedzieć.
- Do domu. Brat miał po mnie przyjść, ale najwidoczniej coś mu wypadło. Teraz będę próbowała znaleźć drogę z powrotem - spojrzałam w kierunku Leo ze sztucznym uśmieszkiem. Niech ma za swoje. Nie powiedział im o mnie, czyżby się wstydził?
- Najwidoczniej jest zajęty - wtrącił się Leondre. Oj tak, bardzo. Swoimi znajomymi, a nową siostrę, która nie zna okolicy ma w dupie.
- No.. właśnie bardzo. Nie przejmuje się, że jestem tu pierwszy raz, tylko szwęda się z przyjaciółmi- tak, specjalnie chcę go wnerwić.
- Może miał dobry powód żeby tak zrobić? Coś mu powiedziałaś, albo zrobiłaś - powiedział chamskim tonem Leo. Grupka dziwnie na nas patrzyła, w sumie się nie dziwię. Nie brzmi to jak rozmowa obcych sobie osób.
- Jak na żartach się nie zna, to ma problem.
- A jeśli to nie były żarty? - i teraz mnie zamurowało. Zresztą wszyscy patrzyli się na nas w skupieniu. Usłyszałam cichy szept dziewczyn : 'chyba się nie polubili' Jezu.. jacy oni są głupi. Nie domyślili się jeszcze, że my się znamy? A może to i lepiej.
- Dobra, muszę już lecieć, może jakoś trafię do domu. Cześć wam.
- Zaczekaj! - krzyknął Dawid. - Daj adres, zaprowadzę cię. - już chciałam się zgodzić, ale zdałam sobię sprawę, że wtedy dowiedzieli by się, że mieszkam tam gdzie Leondre.
- Nie trzeba, jakoś trafię, dzięki.
- Okej, jak wolisz Amelcia. Papa!
- Do zobaczenia - odpowiedziałam Dawidowi.Elita zaczęła się odwracać i iść przed siebie. Byłam naprawdę zdenerwowana. Już miałam iść dalej, ale ktoś mnie złapał za ramię. Po chwili Leo szepnął mi do ucha:
- Wiem, że to nie były żarty księżniczko. Idź prosto, na skrzyżowaniu w lewo, potem przy sklepie w prawo i znajdziesz - I dał mi buziaka w policzek, co mnie totalnie zdezorientowało. - A o tym skąd znasz Dawida, pogadamy sobie w domu.
Spojrzałam w stronę jego znajomych. Jedna dziewczyna przyglądała nam się z ciekawością. Wyglądała, jakby była zazdrosna. Po chwili Leo pobiegł z powrotem do swojej paczki.
Znów zostałam sama. Chyba rzeczywiście najwyższa pora już wracać.
*******************************
Ah ten Leo... taki zmienny w zachowaniu....
~PreciosaNiña
CZYTASZ
ZAKOŃCZONE // Warto Było | L.D.
Fanfic- Ale.. dlaczego? Nie, to się nie dzieje naprawdę. - Spokojnie córeczko. - Jak mam być spokojna?! Rujnujesz mi życie! Krzyknęłam i wybiegłam z domu z płaczem. Właśnie wszystko mi się wali. Mam tutaj znajomych, super szkołę i wypasiony dom, a mój ta...