A mogło być tak pięknie #17

70 5 0
                                    


WŁAŚNIE CAŁUJĘ SIĘ Z LEONDRE DEVRIES' EM!!!!!!!!!!!!!!!

Po chwili odsunęłam się od Leo speszona. 

- My nie możemy. 

Chłopak na mnie spojrzał.
- Masz racje, przepraszam. To był impuls. Zapomnij o tym.

Ale jak mam o tym zapomnieć, jeśli mi się to cholernie podobało?

- W porządku? - spytał mnie. Spojrzałam na niego. Potem na jego usta. Widział, że się w nie wpatruję. Nie mam pojęcia co we mnie wstąpiło. Pierwszy raz czułam tak ogromną ochotę by pocałować jakiegoś chłopaka. Toczyłam w sobie wewnętrzną walkę. Serce podpowiadało mi, bym zrobiła to, czego pragnę, jednak rozum przypominał, że to jest coś złego.

- O czym myślisz? - spytał mnie szeptem Leondre. Nadal nie zabrał ręki z moich włosów. Spojrzałam mu w oczy. Widział, że go pragnę. Ale czy on również czuł to samo?

Kciukiem dotknął moich ust i zwilżył językiem swoje wargi. To się zaraz stanie. Znów mnie pocałuje. Tak bardzo tego chciałam, jednak widziałam, że się waha. Wie, że nie powinien. Ja też to wiem. Jednak w tym momencie mnie to nie obchodziło. Korzystając z tego, że chłopak się zamyślił, zbliżyłam swoje usta do jego ust.

Całowaliśmy się namiętnie przez kilka minut. Gdy w końcu się od siebie odsunęliśmy, widziałam w jego oczach ból spowodowany tym, że to nie może wiecznie trwać. Nie możemy zrobić tego naszym rodzicom. Znienawidzili by nas. Mój tata w końcu jest szczęśliwy, nie mogę pozwolić na to, by nie wyszło mu z Wiktorią przeze mnie.

Nie chciałam tego robić, lecz wiedziałam, że muszę. Wstałam z jego łóżka i nie odzywając się ani słowem wyszłam z jego pokoju. Gdy zamknęłam za sobą drzwi pojedyncza łza spłynęła po moim policzku. Starałam się nie myśleć o tym, jak wiele tracę. Skupiłam się na czymś ważniejszym. Właśnie przeżyłam swój pierwszy pocałunek. A pocałował mnie mój własny idol...

~♡~

- Amelia...  Amelia obudź się. Wstań Am - poczułam jak ktoś lekko mną potrząsa. Otworzyłam zaspane oczy i ujrzałam Wiktorię.
- Mhm cześć. Która godzina? - spytałam niechętnie.
- Jest 8 - że co?! - I jednak wyjedziemy wcześniej, bo nie przewidziałam że będzie tak padało. - rzeczywiście, spojrzałam przez szybę, strasznie lało. - Więc masz pół godzinki na przyszykowanie.

Słucham?!

- Tak mało?! - krzyknęłam i biegiem zerwałam się z łóżka by jak najszybciej znaleźć odpowiednie ubrania.
- Chciałam cię obudzić wcześniej, ale Leo powiedział żebym tego nie robiła.

Ojej... zabiję!

PRZECIEŻ JA SIĘ NIE ZDĄŻE NASZYKOWAĆ!! GRR... 

Biegiem wpadłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. W ekstremalnym tempie wysuszyłam oraz rozczesałam włosy, które na tę chwilę związałam w niechlujnego koka. Zrobiłam sobie lekki make-up na szybko - jednak nici z trochę bardziej wyrazistego makijażu tego dnia.

Nie wiele myśląc zarzuciłam na bieliznę jakiś podkoszulek i jeansy, a po chwili stałam już przed drzwiami do pokoju Leo.

Krzyknęłam tylko : 'Z buta wjeżdżam' i wbiłam mu do pokoju bez pukania... od razu tego pożałowałam...

.

.

.

To co zobaczyłam mnie zraniło. Leo siedział na łóżku bez koszulki, a na jego kolanach siedziała jakaś szatynka w obcisłej krótkiej sukience. Całowali się.

- Amelia nie umiesz pukać?! - wykrzyknął zdenerwowany Leo.
Dziewczyna zmierzyła mnie od góry do dołu wzrokiem i uśmiechnęła się złośliwie. Przy niej wyglądam jak jakaś biedaczka. W dodatku z grubymi nogami.

- J-ja przepraszam.
- Możesz już iść do auta. Zaraz tam zejdziemy.
Jednak stałam nieruchomo wpatrzona w długowłosą szatynkę.

Miał rację. Pocałował mnie z przyzwyczajenia. Nic to dla niego nie znaczyło. Jak mogłam pomyśleć coś innego, Boże, jaka ja jestem naiwna.

- No idź już! - krzyknął zdenerwowany Leo. Trzasnęłam drzwiami i pobiegłam do mojego pokoju.
Nie będę płakać. Nie będę płakać.
Spojrzałam na zawartość mojej szafy. Kolorowe koszulki i przymałe spodnie. Na prawdę przydadzą mi się zakupy. Jak tak wyjdę poznać znajomych Leo, wyśmieją mnie.

Będę biedaczką z Polski. Co jest śmieszne, bo nie jestem biedna. Albo raczej mój tata nie jest.
Może po prostu nie mam wyczucia stylu? Trzeba to zmienić. Już ja pokażę Leo i tej dziuni co znaczy być niezłą laską.
Zdziwią się.
Zadbam o to.

Szybko założyłam moją najobciślejszą koszulkę. Nie jest zbyt wygodna, jednak podkreśla mi to, co powinna. Do tego włożyłam czarne rurki. Uznajmy, że ujdzie.

Rozpuściłam jednak włosy. Są ładne, trzeba się nimi chwalić. Pomalowałam usta różową pomadką i spsikałam się perfumami Chloe.

Wyglądam trochę lepiej. Po raz trzeci wytuszowałam rzęsy, żeby stały się jeszcze większe.

Ja miałabym czekać na Leo i jego lalę? Nie ma takiej opcji. Teraz to oni poczekają na mnie.

Kiedy uznałam, że jestem gotowa zeszłam na dół. Spotkałam w drodze do drzwi Wiktorię.

- Jadłaś śniadanie?
- Nie zdążyłam, wezmę sobie coś na drogę.
Weszłam do kuchni i zobaczyłam ICH. Będę ich ignorować, to najlepsze wyjście. Wyjęłam jogurt naturalny z lodówki. Otworzyłam go, upiłam z niego duży łyk i dodałam do opakowania trochę dżemu. Idealnie.

W międzyczasie szlachta poszła już do auta.

Gdy usłyszałam trąbnięcie, wybiegłam z jogurtem w ręce z domu. Chyba Wiktoria pozwoli mi jeść w aucie, co nie?

Na szczęście całą drogę przesiedziałam z przodu, obok Wiktorii. Za wszelką cenę starałam się nie patrzeć w lusterko. Nie chciałam widzieć jego ręki na jej kolanie. Nie chciałam widzieć, jak się ukradkiem całują i dowcipkują. 

Chciałam być na jej miejscu. 

To ja zasługuję na to, by z nim być. 

Jeszcze tego pożałuje. 



¡!¡!¡!¡!¡!¡!¡!¡!¡!¡!¡!¡!¡!¡!¡!¡!¡!¡

Uuuu a co tu się zadziało. No cóż, takie zwroty akcji też są potrzebne :) 

~PreciosaNiña






ZAKOŃCZONE // Warto Było | L.D.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz