W drzwiach stał mój tata razem z Wiktorią. Posłaliśmy sobie z Leo porozumiewawcze spojrzenia. Cieszę się, że wszystko sobie wyjaśniliśmy. Teraz naprawdę zaczniemy od nowa. Nie będę musiała nic przed nim ukrywać! No, może oprócz tego, że go kocham...
O 19 jedliśmy z rodzicami kolację. Doszło do pewnej śmiesznej, ale dla mnie raczej krępującej rozmowy.
- Wczoraj wróciliśmy późno, zapomniałem sprawdzić, czy aby na pewno moja mała Amelka grzecznie śpi w swoim nowym łóżku - powiedział mój tata nagle, jakby sobie przypomniał jak wielki błąd popełnił, że tego nie zrobił.
W tym samym momencie spojrzeliśmy sobie z Leo w oczy. Jaki to musiał być fart!
- Spokojnie Marcin, Leo na pewno ją przypilnował. To grzeczny chłopak. Zadba o Amelkę, tak jak dba o Matyldę. Nie musisz się o to martwić.
- Tak, mama ma rację. Przypilnowałem, żeby położyła się wcześniej spać. I żeby po myciu zębów nie jadła żadnych słodyczy!
Wiktoria z Marcinem się zaśmiali. Mi tak szczerze nie było do śmiechu, zbyt przejęłam się tym, jakie mieliśmy szczęście. Gdyby mój tata zobaczył nas razem w łóżku... Ale my się przecież tylko przytulaliśmy!
- Wczoraj w nocy była straszna burza - powiedziała Wiktoria. - Amelia, nie bałaś się? Trochę się o was martwiłam, bo to nigdy nie wiadomo co się może wydarzyć.
- Ona? Bać się burzy? Nie nie. To nie moja córka. Ona się niczego nie boi - powiedział mój tata z dumą w głosie. Leo zrobił podejrzaną minę, uniósł brew do góry patrząc na mnie wyczekująco. Szybko spuściłam wzrok na talerz.
- To bardzo dobrze. Z Matyldą zawsze mam ten problem. Naprawdę strasznie się boi. Myśli, że jakiś piorun ma szansę trafić w nasz dom. Niezła z niej panikara. - powiedziała Wiktoria.
Po kolacji starałam się jak najbardziej unikać Leo. Normalnie, chciałabym z nim spędzać jak najwięcej czasu, jednak teraz paraliżuje mnie wstyd, że dowiedział się o tym, że nie boje się burzy.
Więcej go na to nie nabiorę, kurde. A mogło być tak pięknie.Jednak Leo chyba póki co dał sobie spokój z rozmową ze mną na ten krępujący temat. Mam chwilę spokoju. Rozmawiając jeszcze z moją nową rodzinką przy kolacji, dowiedziałam się, że tacie jest dobrze na nowym stanowisku pracy (zapomniałam wspomnieć - dostał awans) oraz że jutro pojadę z Wiktorią i Leo do centrum handlowego na zakupy. (Kolejny punkt dla mnie) biorąc pod uwagę, że jutro sobota, tata nie może jechać z nami bo niestety pracuje. Nowe stanowisko - nowe obowiązki.
Matylda wraca za tydzień do domu z kolonii. Jestem zła z tego powodu, bo po pierwsze - Będę mieć mniej czasu na rozmawianie z Leo (i ogólnie przebywanie w jego towarzystwie) po drugie - boje się, że okaże się być a) - głupią lalą widzącą tylko czubek swojego nosa, albo b) głupią wkurwiającą dziewczynką, która za wszelką cenę będzie chciała się ze mną zaprzyjaźnić. I jeszcze jedno mnie martwi.. Leo zna ją dłużej, bo to jego rodzona siostra i nie chcę żeby poświęcał jej więcej czasu niż mi. Już jestem zazdrosna, to co będzie gdy ona przyjedzie?
Może jestem samolubna, może nie.., ale teraz też jestem cząstką tej rodziny i chcę być traktowana jak każdy, a nie jako ktoś gorszy... Tyle w temacie.
~♡~
Jest godzina 23:30. Nie mogę zasnąć. Powinnam się położyć wcześnie, bo już o 9 wyjeżdżamy z domu do galerii. Będziemy jechać dobrą godzinę, bo Wiktoria wybrała sobię jedną z najdroższych galerii w Walii, bo stwierdziła że tam jest większy wybór tak naprawdę wszystkiego.
Co jak co, ale muszę wstać co najmniej o 7, żeby zdążyć jeszcze umyć włosy i je wysuszyć. Na dodatek chcę sobie zrobić mocniejszy make-up, a nie często go robię, więc zajmie mi to dobre pół godziny.
~♡~
Po 30 minutowym leżeniu i głowieniu się co mam zrobić, stwierdziłam że pójdę zobaczyć czy Leo śpi. Stwierdzicie pewnie, że jestem psychiczna, ale naprawdę chciałabym z nim porozmawiać.
Wymknęłam się cicho z pokoju.. powoli przemierzałam korytarz. Jak już wspominałam - nasze pokoje dzieli tylko łazienka, więc zbyt wiele się nie nachodziłam.
Uchyliłam lekko drzwi. Śpi odwrócony tyłem do nich. Podeszłam bliżej i... zaraz nie wytrzymam. Odsunęłam kołdrę i wślizgnęłam się na łóżko. Postanowiłam przytulić się do nagich pleców chłopaka. Jaki on jest cieplutki.. potrzebowałam się tak do kogoś przytulić.
- Amelia?? Co ty tu robisz?? - Niespodziewanie Leo się przekręcił przodem do mnie.
- J-ja... - byłam w totalnym szoku. On jednak nie śpi! Kolejny raz wyszłam na wariatkę!
- Nie chciałaś mnie zgwałcić, prawda? - to akurat było wypowiedziane ze śmiechem.
- N-nie, coś ty.. bo ten... to ja już może pójdę - zaczęłam się odsuwać od niego, ale mnie z powrotem przysunął do siebie. Jak on zajebiściaście pachnie!! Ten żel pod prysznic jest świetny.
- Możesz zostać, a powiesz mi jak się tu znalazłaś?
- Bo.. nie mogłam zasnąć, było mi jakoś smutno. I chciałam przyjść do ciebie pogadać, ale zobaczyłam, że śpisz. Niewiele myśląc się do ciebie przytuliłam... jesteś na mnie zły? - spytałam skrępowana.
- Nie, coś ty. Nawet fajnie, że jesteś. Odkąd Blue (pies Leosia) trafił do cioci, jakoś pusto mi w łóżku i nie mam się do kogo przytulać. - uśmiechnął się słodko, co trudno mi było dostrzec w ciemności. Matko.. on naprawdę to powiedział!! Nie przyśniło mi się, on to powiedział!!
- To teraz już masz. - puściłam mu oczko czego i tak w tym świetle raczej nie był w stanie zauważyć.Po chwili ciszy odezwałam się:
- Dzięki, Leoś. Naprawdę cieszę się, że będę mieć takiego brata jak ty.
Chłopak uśmiechnął się słodko i pogładził mnie po włosach.
- Nie masz za co mi dziękować.
- Mam - chciałam mu dać ładnego buziaka w policzek, ale w tej ciemności musiałam źle trafić, bo zamiast poczuć jego policzek, poczułam usta...
- Przepraszam!! - pisnęłam. - Jest mi tak strasznie wstyd... Nie chciałam, serio!! To miał być buziak w policzek, a nie w usta! Jaka jestem głupia, przepraszam!
- Am, spokojnie. Nic się nie stało.
- Ale naprawdę to było niechcący... - i tu chłopak mi przerwał... pocałunkiem. Nie szybkim dotknięciem ust. Tylko prawdziwym pocałunkiem. Moim pierwszym...WŁAŚNIE CAŁUJĘ SIĘ Z LEONDRE DEVRIES' EM!!!!!!!!!!!!!!!
<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<
Myślę, że takie zakończenie Was satysfakcjonuje haha.
~PreciosaNina
CZYTASZ
ZAKOŃCZONE // Warto Było | L.D.
Fanfic- Ale.. dlaczego? Nie, to się nie dzieje naprawdę. - Spokojnie córeczko. - Jak mam być spokojna?! Rujnujesz mi życie! Krzyknęłam i wybiegłam z domu z płaczem. Właśnie wszystko mi się wali. Mam tutaj znajomych, super szkołę i wypasiony dom, a mój ta...