Rozdział XXVIII

853 75 7
                                    

Luke z samego rana zabrał wszystkie bagaże z wynajętego pokoju. Wymeldował siebie i dziecko i ruszyli na lotnisko. Przeszli całą tą odprawę i zajęli swoje miejsca w samolocie. Droga minęła im dość szybko, a kiedy znaleźli się w domu, Luke nie mógł przestać myśleć o Alison, o tym, co spowodowało, że zniknęła. Wiedział, że już jutro ma się z nią spotkać i mają sobie to wszystko wyjaśnić, ale jednak po jego głowie krążyły rożne myśli, które nie dawały jemu spokoju. Bał się, że ponownie może kogoś stracić. Znów tyle bólu i męki w jego życiu, a już myślał, że powoli wychodzi na prostą. Chciał to wszystko jakoś zmienić i ułożyć na właściwym torze. Chciał otrzymać trochę ciepła i miłości od jakiejś dziewczyny, ale też pragnął dać to od siebie.

Siedział reszta dnia z malutka i rozmyślal nad tym wszystkim. Pokazywał Nadii nagrania, jak jej mamusia śpiewała dla niej kołysanki. Widać było, że dziewczynce podoba się to, uspokajala się przy głosie Chloe i momentalnie zasypiala. Tak samo jak on.

***
Następnego dnia obudził się, a malutka jeszcze spala. Cieszył się chwilą spokoju, bo w nocy nie dawała jemu spokoju. Chyba znów miała te swoje kolki i nic nie pomagało na to. Taki maluszek, a potrafi wykończyć. Luke korzystając z chwili wolnego, zrobił sobie kawę i ogarnął trochę w domu. Jak na mężczyznę i samotnego ojca, to ten dom jest w dobrym stanie. Trochę sprzątania i można robić test białej rękawiczki. Brawo Luke, możesz być z siebie dumny.
Ułożył ubranka Nadii i jak na zawołanie dziewczynka zaczęła piszczec.
"Cześć słoneczko"
Wziął ja na ręce i przytulił do siebie.
"Idziemy coś zjeść królewno?"
Uśmiechnął się do niej.
Nadia robiła się już coraz zabawniejsza. Miała taką swoją mimike twarzy, która rozbrajala wszystkich. Jeden jej gest wystarczył o wszyscy są rozbawieni i zauroczeni. Takie oczko w głowie całej rodzinki.
Luke przygotował mleko i zaczął karmić swoje dzieciątko. Kochał ją nad życie i oddałby wszystko za jej szczęście. Bywały chwile wzlotów i upadków, ale teraz chyba oboje są dla siebie całym światem. Są tak jakby połączeni nierozerwalnym więzem.
Nakarmil maleństwo, które tak na prawdę juz jest sporym dzeckiem. Jeszcze trochę i będzie biegać po całym domu.
Luke odłożył swoją krolewne do łóżeczka i sam ruszył przygotowywać się na spotkanie. Stresowal się, cholernie się stresowal, ale chciał ją w końcu spotkać i poznać całą prawdę. Tak na prawdę, to stesknil się już za nią. Za tymi jej kasztanowymi włosami, hipnotyzujacym spojrzeniem i olśniewającym uśmiechem. Brakowało jemu jej i chyba się już trochę w niej zadużył.
Wybrał jedna ze swoich najlepszych stylowek i ubrał się w to. Użył swoich perfum i wykonał resztę ważnych czynności. Następnie ruszył przygotować córeczkę. Ubrał malutka i spakowal torbę, w której są najważniejsze rzeczy. Przybory, bez których nie może się się obejść ojciec i dziecko.

***
Hej hej 😃
Witam w kolejnym rozdziale. Znów nie było ich bardzo długo i przepraszam za to. Mam nadzieje, że się spodoba i do następnego 😃

Single Father (L.H)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz