Pojechali do schroniska, wszyscy byli zafascynowani tym, cieszyli się tym, że pomogą jakiemuś pieskowi, a jednocześnie zyskają najlepszego przyjaciela, który bez względu na wszystko, zawsze ich wysłucha. Luke bardzo chciał, aby jego córeczka była szczęśliwa i w każdy możliwy sposób starał się załatać tą ogromną dziurę po stracie Chloe. Niby już się otrząsnął po tym, a jednak wciąż ta przeszłość ciągnie się za nim. Minął praktycznie rok, w którym jego życie zmieniło się diametralnie, przeżywał momenty wzlotów i upadków, chociaż dla niego, były to głównie problemy, przez które wpadał w ogromne przepaści, a mimo wszystko potrafił się podnieść i wyjść na prostą. Nadia była jego oczkiem w głowie, to ona była najważniejsza kobietą w jego życiu, a mimo wszystko, coraz bliższa jego sercu stawała się również Ali. Cieszył się na każde spotkanie z nią, każdy najmniejszy gest sprawiał, że cieszył się jak małe dziecko. Odczuwał emocje, które pojawiają się u nastolatków, podczas ich pierwsze, największej i niepowtarzalnej miłości, 'bo przecież wszystko zdarza się tylko raz i nigdy nie poczujesz tego samego, nigdy nie wzniesiesz się trzy metry ponad niebem.' Nigdy nie będzie już tak samo.. Racja? Spędzał z Alison coraz więcej czasu, nawet dzisiaj jest ona z nim, a przyjechali po prostu adoptować pieska, jednak jest to jakiś moment przełomowy i bardzo ważny dla każdego z nich. W Alison imponowało jemu to, że akceptowała go w każdym calu, dla niej był idealny i on i malutka Nadia. Ona chyba też zadurzyła się w nim ale w sumie z wzajemnością. Oboje już coś do siebie poczuli, ale chyba po tych wszystkich doświadczeniach życia, po prostu się obawiali tego, co może się stać. Bali się przyszłości, wydarzenia z przeszłości, wciąż nie dawały im spokoju i gdzieś tam wgłębi serca, po prostu bali się zaryzykować. Mieli negatywne podejście do tego, aczkolwiek żadne z nich nie potrafiło odpuścić i wciąż trwali przy sobie, wspierając siebie. Wbrew pozorom oboje potrzebowali wsparcia nowego startu, oboje pragnęli kliknąć RESTART i rozpocząć swoje życie od początku, chcieli być niczym osoba grająca w Simsy, sami chcieli pokierować swoim losem, chcieli je ułożyć tak idealnie, bez bólu, cierpienia i tego oziębłego świata, który ich otacza.
Wysiedli z samochodu i ruszyli do wejścia schroniska. Przywitali się z pracownikiem. Weszli do budynku z mnóstwem biednych piesków, przyglądali się wszystkim, każdy z nich był cudowny na swój sposób, ale oni poszukiwali dość młodego psiaka, którego da się przyzwyczaić do dziecka i który nie zrobi malutkiej krzywdy. Przyglądali się uważnie każdemu z nich, aż dotarli do „kojca" z bezbronnymi szczeniaczkami, wszystkie wesoło podbiegły do nich, jeden złotowłosy maluszek, pozostał sam w kącie. Luke zauważył w nim odzwierciedlenie siebie i swojej aktualnej sytuacji i już wiedział, że to właśnie jego szukali. Wiedział, że właśnie odnalazł idealnego przyjaciela i członka rodziny. Z córeczka na rękach podszedł do pieska.
- Nazwę cię Szczęściarz.
Pogłaskał szczeniaczka.
Jak tylko go zobaczył, tą jego odmienność, już wtedy wiedział, że to ten, które jest przeznaczony dla niego, Nadii i... Alison oczywiście.
Załatwił wszystkie konieczne formalności i ruszyli do samochodu. Przypiął swoją córeczke w foteliku, Alison niosła szczeniaczka, który również zajął honorowe miejsce z tyłu, obok Nadii.
-No to cała rodzinka w komplecie.
Stwierdziła wesoło Ali.
- Masz rację.
Zaśmiał się Luke.
Powoli zbliżył się w stronę kobiety, złapał ją za ręce. Spojrzał tymi swoimi cudownymi oczami w jej i powoli zbliżał swoja twarz ku jej. Dwoje zakochanych w sobie osób połączyła się właśnie w jedność, łącząc się w tym jednym namiętnym i pełnym pragnienia pocałunku. Kochają siebie oboje, ale jeszcze nie są tego świadomi. Może ten mały gest pomoże im zrozumieć cokolwiek...
***
Witam po baaaaaaaaardzo długiej przerwie. Niestety liceum nie oszczędza i wszyscy wymagają bardzo dużo.
Z racji tego, że zbliżają się święta, tutaj taki malutki pezencik ode mnie. Mam nadzieje, że się wam spodoba :D :*
CZYTASZ
Single Father (L.H)
FanficByła chora, wszyscy wiedzieli że może być coś nie tak. Wszyscy poza nim. Wiedziała że może nie przetrwać tej ciąży, jednak jej narzeczony nie chciał w to wierzyć. Lekarze już na początku powiedzieli ze ta ciąża ją "niszczy" lecz ona nie chciała jej...