.6. A gdyby... (Z)

25 1 1
                                    

Wstała i podeszła do mnie.
- Odsuń się od krawędzi.
- Dobrze. To gdzie mam usiąść? - wskazała na figurę matki i pokazała bym się o nią oparł plecami. Zrobiłem więc to, a ona przez chwilę na mnie patrzyła, a potem podeszła i dotykając mojego policzka ustawiła mi głowę trochę bardziej w swoją stronę. Potem zgięła mi nogę i kazała oprzeć na niej łokieć.
Poprawiała mnie tak kilka razy, a jej dotyk wywoływał we mnie przyjemne ciepło. Sprawiał, że znów mam ochotę się uśmiechać, że znów chce mi się żyć.
- Dobra. Teraz jest dobrze. Nie ruszaj się.
- A mogę oddychać? - odparłem żartem, a ona się zaśmiała.
- No ewentualnie, ale nic już nie mów.
- Jak sobie życzysz. - zamilkłem, a ona zaczęła skrobać ołówkiem po papierze. Po dłuższej chwili odezwała się.
- Ok. Skończyłam. Chcesz zobaczyć? - pyta, podchodząc do mnie
- Oczywiście.- wyciągam rękę, a ona podaje mi kartkę, z której spogląda na mnie mój brat.
- To nie ja. - warczę wściekły, a ona wyszarpuje mi kartkę i się odsuwa przyciskając ją do piersi.
- Jeśli to nie ty, to niby kto! Rysowałam ciebie! Dla mnie tak właśnie wyglądasz! Ale jak się nie podoba, to twój problem! - zaczęła na mnie krzyczeć, wciąż się cofając.

Lodowy Książę NocyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz