I niech sobie będą wszyscy mądrzy ze swoimi rozumami, a ja z moją miłością niech sobie będę głupi.
Edward Stachura.
*****Erik*****
Zadowolona dziewczyna okręca się wokół własnej osi.
-I jak?
Patrzę na jej nową sukienkę. Jest różowa, krótka i na ramiączka.
-Wyglądasz świetnie. - Szczerze się. - Prawie tak dobrze jak ja.
-Świnia! - Rzuca i pokazuje mi język. Wywracam oczami i jednym ruchem przyciągam ją do siebie.
-Wiem, że jestem świnią. - Mruczę jej do ucha. - Ale za to mnie lubisz.
Kiwa głową.
-Masz rację. - Wzdycha. - Naprawdę mógłbyś przyjechać. Wakacje bez ciebie będą takie nudne.
Śmieję się.
-Skąd wiesz jakie byłyby ze mną?
-Nie wyglądasz na grzecznego.
Uśmiecham się, a do mojej głowy w jednej chwili wpada milion wspomnień. Ile to razy dostałem od dziewczyn z liścia w twarz? Zamykam na chwilę oczy i znów się śmieje na wspomnienie popijawy, kiedy to z Willem biegaliśmy po osiedlu w samych majtkach. To były czasy.
-Tak, uwierz nie jestem grzeczny.
-Wierzę.
Zerkam na nią i wiem, że nie kłamie. Faktycznie w to wierzy. A ja dobrze wiem, że grzecznego by nie chciała.
-Ale ty Kathe, też nie jesteś grzeczna.
Puszcza mi oczko i łapiąc za dłoń ciągnie w stronę sypialni.
-Może pomożesz mi się rozebrać?
-Chętnie. - Odpowiadam, ale moja komórka zaczyna dzwonić, psując cały nastrój.
Kurwa.
Kto to?
Puszczam dłoń dziewczyny i spoglądam na wyświetlacz. Lili. Wzdycham.
-Wybacz Kathe, muszę to odebrać.
-Jasne. - Mówi wydymając usta, a ja całuję ją w nie.
-Wynagrodzę ci to.
-Trzymam cie za słowo! - Uśmiecham się i biorąc ze stołu klucze do auta, odbieram wychodząc z mieszkania.
-Znalazłaś go? - Pytam nawet się nie witając.
-Tak, spał zapijaczony w domu.
-Mówiłem.
-Ale pije nadal! W dodatku bredzi coś, o tym że chcą go zabić. - W głosie dziewczyna da się wyczuć bezradność.
Przejeżdżam dłonią po karku.
-Nic się nie martw Li, zaraz tam będę.
-Dzięki Eriku.
Zbiegam po ostatnich schodkach, po czym wybiegając z klatki wsiadam do samochodu. Zapinam pasy i chwilę gapię się na początki ulewy za szybą.
Co się do cholery dzieję?
Ojciec zrobił dziecko swojej byłej.
Rose jest moją przyrodnią siostrą.
Will traci rozum.
Li kręci z Johnem i nikt mi nie będzie pieprzył, że to nie prawda. Może i Will tego nie widzi, bo ma za dużo na głowie, ale ja ślepy nie jestem. Zastanawiam się czy powinienem z nim porozmawiać, w końcu Lili jest dla mnie jak siostra.
Sooki i nieżywa Natasza mają siostrę.
Uderzam głową w kierownicę.
Chcą sprzątnąć Willa.
Kurwa.
Gapię się jeszcze chwilę w deszcz, a potem odpalam samochód.....
***
Kiedy parkowałem pod blokiem Willa, deszcz rozkręcił się już na dobre. Droga bez korków zleciała mi szybko, a teraz stałem już na progu mieszkania chłopaka. Zapukałem mocno trzy razy, żeby dać znać, że to ja, a chwilę później otworzyła mi Li.
-Cześć.
-Cześć. - Mruknęła, a po jej policzku poleciała pierwsza łza.
Wszedłem do środka i zamknąłem za sobą drzwi.
Może i jestem kutasem, ale kiedy potrzeba umiem się zachować. Bezceremonialnie przytulam dziewczynę i głaskam uspokajająco po głowie pozwalając jej się wypłakać.
-Nie wiem co mam robić. - Szepcze bezradnie. - Co ja mam zrobić?
Przytulam ją jeszcze mocniej.
Dobre pytanie.
*****Rose*****
Przed ostatniej nocy zakradłam się po cichu do domu i tak jak się tego spodziewałam Sean, siedział do późnej nocy. Nieświadomi mojej obecności śmiali się na głos w najlepsze i chociaż długo nie mogłam przez to spać, to nie miałam serca im przerywać.
Tak więc, ignorowałam wszelkie dochodzące z dołu głosy przez dosłownie pół nocy, aż wreszcie wyczerpana udałam się w objęcia Morfeusza....
Dziś właśnie kończę swoją zmianę i zadowolona z pracy stoję chwilę z Molly.
-Żałuj, że cię nie było. - Mówi dziewczyna, a ja na jej słowa wywracam oczami. Temat ogniska ciągnie się już drugi dzień i jak dla mnie zaczyna robić się nudny.
Okazało się, że Dylan naprawdę jest tak znany, jak mówiła moja koleżanka. Prawie co druga dziewczyna rozprawia o tym i spekuluje czemuż to, ich kochany Dylan pojawił się na ognisku tylko na chwilę.
Co one wszystkie widzą w tym dupku?
Widzę jak Margaret rusza w moim kierunku, więc uderzam Molly łokciem. Ciotka myśli przecież, że była na tym ognisku. Dziewczyna od razu łapie o co chodzi.
W tym samym czasie przy barze siada Dylan. Świetne wyczucie czasu. Rzucam mu wściekłe spojrzenie.
-Podaj mi drinka kochanie. - Mówi i uśmiecha się bezczelnie.
-Przykro mi. - Udaję smutek. - Już skończyła się moja zmiana.
-Naprawdę? - Przeczesuje dłonią włosy. - Cóż, w takim razie chyba zrezygnuję....
-Ja mogę Ci podać drinka. - Słyszę Margaret, więc zerkam na nią zaciekawiona. Gapi się na chłopaka, ale jej twarz nie wyraża żadnych emocji.
-Margaret. - Szatyn kiwa głową.
-Cześć Dylanie.
-Wyglądasz świetnie. - Rzuca jej rozbrajający uśmiech. Ona natomiast wywraca oczami.
-Nie czaruj.
Mrugam. Oni tak poważnie? Flirtują ze sobą? Czy może mi się tylko wydaje.
-Takie damy zawsze. - Odpowiada, a ja krztuszę się pitym sokiem, tak bardzo, że aż Molly musi poklepać mnie po plecach.
Ciotka i chłopak patrzą na mnie.
-Dylan, tylko od Rosaliny z daleka. - Ostrzega.
-Raczej nie jestem zainteresowany. - Mówi, a potem mruga do mnie rozbawiony. - Prawda kochanie?
-Pieprz się. - Warczę i stwierdzam, że przy nim zdecydowanie używam za dużo brzydkich słów.
Margaret się śmieje.
-Może jeszcze zostaniecie parą. - Żartuje.
Wciągam powietrze i jak na zawołanie widzę przed oczami Willa.
-Nie szukam chłopaka. - Burczę i zabierając torebkę zrywam się z miejsca, po czym po prostu uciekam. Słyszę za sobą głos Margaret, ale mam to wszystko gdzieś.
Mijam bawiących się wieczorem ludzi i biegnę przed siebie, zwalniając dopiero na asfalcie. Zdyszana zginam się w pół. Ten upał mnie kiedyś wykończy. Ten piasek też mnie wykończy. Łzy płyną po moich policzkach.
-Rose.. - Słyszę za sobą Dylana. Momentalnie prostuję się i rzucam chłopakowi nienawistne spojrzenie, ale chyba nie do końca mi ono wychodzi, ponieważ łzy zdobią już całą moją twarz. Staram się je wytrzeć.
-Czego chcesz?
-Wszystko w porządku?
-Tak!
-Na pewno?
-No przecież mówię, że tak! - Drę się zupełnie nad sobą nie panując.
Dylan kręci głową i dopada mnie w dwóch krokach, przyciągając do siebie. Z początku próbuję mu się wyrwać, ale potem daję za wygraną, a chłopak przytula mnie do siebie, dłonią trzymając moją głowę w taki sposób, że opieram się nią o jego pierś.
-Już cicho. - Szepcze w moje włosy.
Zamykam oczy i staram się uspokoić.
Moje zachowanie jest bezsensu. Ale czy ja kiedykolwiek zachowuję się z sensem?
Wzdycham i wtulam się w chłopaka. Tak ładnie pachnie, żelem, słońcem i wodą. Stoimy tak jakiś czas i sama nie umiem powiedzieć ile, aż wreszcie uspokajam się na tyle, że jestem w stanie odsunąć się od niego i stanąć samodzielnie. Zauważam też, że w końcu przestałam płakać.
-Przepraszam. - Mówię zawstydzona.
-Za co?
-Za całokształt.
Uśmiecha się.
-Każdemu może się zdarzyć. Tylko nie każdy może sobie na to pozwolić...
Kiwam tylko głową. Ma na myśli siebie?
-Dasz sobie radę?
-Tak.
-W takim razie... - Pokazuje za siebie. - Wracam do znajomych.
-Jasne. - Mówię, chłopak rusza, a ja się temu przyglądam. -Dylan! - Krzyczę, a on się obraca. -Dzięki!
-Mówiłem już; do usług kochanie. - Mówi, a ja nie mogę się nie uśmiechnąć. Kątem oka widzę też jak kilka osób rzuca nam zdziwione spojrzenie.
-Niech cie diabli Flint!
-Myślisz, że by chcieli?
Nie wytrzymuję i chichoczę od razu czując się znacznie lepiej. Ruszam do domu. Co za dzień. Nigdy nie spodziewałam się, że zapominanie o kimś może być tak trudne. Chociaż już przecież przeszłam przez to nie raz. Wydawało by się, że powinnam mieć wprawę, ale gdzie tam. Teraz, to było coś zupełnie innego. Teraz dobrze wiedziałam co to znaczy kochać. Wiedziałam jak ciężko jest zostawić tę miłość za sobą. I tak szczerze.. Z ręką na sercu; nie dziwię się Willowi ani trochę, że Natasza jest dla niego nadal ważna. Bo przecież jeśli się kogoś kocha naprawdę, to ta osoba zawsze już pozostanie w naszym sercu. Może i czas leczy rany, ale ja jeszcze nie doszłam do tego etapu.
***
-Rose? - Słyszę nad sobą głos ciotki.
-Hm? - Mruczę.
-Wstawaj! Śniadanie zrobiłam.
Uśmiecham się do poduszki.
-Dzięki cio... Margaret.
-Nie dziękuj, tylko wstawaj.
Ziewam, ale posłusznie przeciągam się i ostrożnie siadam. Zerkam na ciotkę. Przygląda mi się uważnie.
-Coś nie tak?
-Co chciał od ciebie wczoraj Dylan?
Mrugam.
Co chciał?
Zastanawiam się chwilę i marszczę brwi.
-Nie mam pojęcia.
-Uważaj na niego. - Ostrzega, a kiedy kiwam głową, po prostu wychodzi.
Zerkam w okno.
Zapowiada się kolejny gorący dzień.
***
Do pracy idę dziś na dwunastą, więc spokojnie jem śniadanie, ogarniam pokój, ubieram krótkie szorty i koszulkę z napisem happiness, a następnie wychodzę z domu spacerkiem. Mijam różne domy stojące po sąsiedzku, aż wreszcie docieram do schodków prowadzących na plażę. Schodzę po nich ostrożnie, a na ostatnim stopniu ściągam klapki i biorąc je w dłonie ruszam ciepłym piaskiem.
Wywracam oczami. Okej, gorącym piaskiem!
***
Na miejsce docieram prawie piętnaście minut przed czasem. Siadam, więc na taborecie i piszę sms'a do Li. Wiem, że u nich jest dużo wcześniej, ale boję się że później zapomnę.
Hej ;** . Tak, u mnie wszystko w porządku. Korzystam ze słońca ile tylko mogę i leczę moje złamane serce. A co u Ciebie? Jak z Johnem? Pozdrawiam! Buziaki! ;) Rose.
Dodaję jeszcze w załączniku zdjęcie z balkonu Margaret, ukazujące wodę i naciskam 'wyślij'.
-Rose? - Słyszę Margaret, więc chowam telefon do kieszeni.
-Tak?
-Pomóż mi z tymi drinkami, co? Potem możesz mieć wolne. - Uśmiecha się.
-Na pewno? - Pytam i idę za bar.
-Tak. Sean dziś zostaje cały dzień, więc też zostanę.
-Okej. - Uśmiecham się i mając dłonie biorę się za krojenie owoców, pomijając fakt, że prawdopodobnie, to Sean jest powodem dla którego dziś chce zostać. Cieszę się z jej szczęścia.
Chwilę później słyszę za sobą głośny śmiech, więc się obracam, a mój wzrok od razu pada na grupkę znajomych Dylana. Z tego co mówi Molly, to najbardziej znana i odlotowa paczka w pobliżu. Widzę jak moja koleżanka przyjmuję od nich zamówienie i śmieje się razem z nimi. Nigdzie nie widzę Dylana, ale chłopak oczywiście pojawia się zaraz, ściągając na siebie spojrzenia wszystkich lasek dookoła i ... O zgrozo, nie tylko lasek.
Szatyn wita się ze znajomymi, a potem spogląda wprost na mnie. Obracam się do niego plecami.
-Idę z Seanem po wodę, jak wrócimy możesz iść.
- Jasne. - Godzę się i spoglądam w stronę Molly. Dziewczyna zdarzyła wrócić za bar i teraz opierając się o blat flirtuje z dwoma blondynami.
Wracam do pracy, ale chwilę później słyszę za sobą szuranie taboretu, więc obracam się chcąc obsłużyć nowego klienta i aż muszę westchnąć.
-Cześć kochanie.
-Nie możesz mówić do mnie po imieniu?
-Raczej nie. Nie chcesz być moim kochaniem?
-Nie.
-Każdy chce.
-A ja nie jestem każda. Coś ci podać?
-Widzę.
-Co widzisz? - Zaczyna mnie irytować. Patrzymy na siebie chwilę w milczeniu.
Chcecie wiedzieć co w Dylanie przyciąga uwagę?
Uśmiech.
Ma proste białe zęby i pełne, czerwone wargi. Dolną, troszkę większą niż górną, ale to tylko dodaję mu uroku.
-Cuba libre. - Wypowiada w końcu patrząc na moje usta.
Mrugam i odrywam wzrok od jego twarzy.
-Okej.
Odwracam się do chłopaka tyłem i przez chwilę skupiam na zrobieniu drinka, według wiszącego na ścianie przepisu. Wszystko mam już gotowe, tak więc odmierzam proporcje, mieszam, wkładam słomkę i gotowe.
Podchodzę do baru, po czym stawiam przed chłopakiem szklankę, zanim jednak zabiorę dłoń, on nakłada na moją swoją i chwilę przytrzymuję.
Spoglądam w jego oczy.
-Dzięki. - Mówi, ale nadal nie puszcza.
-Przecież po to tu jestem.
-Chciałbym poznać cię lepiej.
Coś w nim zachęca mnie do śmielszego zachowania, więc niewiele myśląc pochylam się nad barem przybliżając usta do ucha chłopaka.
-Ale ja nie chcę poznać ciebie. - Mówię, po czym odsuwam się, a on mnie puszcza.
Kątem oka dostrzegam kilka zawistnych spojrzeń jego koleżanek ze stolika.
-Zamienię to.
-Zobaczymy. - Odpowiadam i już chcę się odwrócić, kiedy z boku dochodzi mnie bardzo dobrze znany mi śmiech.
Sztywnieje i zaszokowana spoglądam w tamtą stronę...._____________
Powiało grozą xd
Nie no żart xd
Tam taaa daaam! Jest i Erik (Nie, nie zdechł od zabaw z Kathe😂😂 jak to pewna Pani podejrzewała) .
Nie ma Johna i Li, ale musicie być cierpliwi. Mam już przemyślane dokładnie w jakiej sytuacji się pojawią, więc proszę was bardzo o wyrozumiałość i cierpliwość.
Serdecznie dziękuję za wszystkie gwiazdki, komentarze i wyświetlenia. Wiem, wiem ciągle za nie dziękuję, ale naprawdę mam za co!
Dobra teraz wasze komentarze.
Czekam już na nie z niecierpliwością!
Buziak i do nextu 💚.
CZYTASZ
(W Trakcie Korekty) Naucz Mnie Kochać (NMD II) ✔
RomanceOpowieść przedstawia dalsze losy osiemnastoletniej Rosaliny Clarkson. Dziewczyna nie boi się już dotyku, ale nadal nie potrafi zapomnieć o Willu, przez co nie może związać się z nikim innym, a chętnych nie brakuje! Czy na jej drodze pojawi się osoba...