Rozdział 25

21.5K 1.4K 226
                                    

Wiara jest wszystkim, co mam. Bez niej jestem nikim. Tylko dzięki niej dalej funkcjonuję.
~M. Scofield.

__________
*****Dylan*****
-Pojadę na ferie do mamy. - Mówię, a przy stole zapada cisza.
Tata odkłada łyżkę przestając jeść. Babka idzie w jego ślady.
-Po co? Przecież widziałeś się już w tym roku z Kathe, całe dwa miesiące. - Pyta kobieta.
-Pojadę. - Odpowiadam gapiąc się w talerz.
-Nie widzę powodu.
-Bo nie ma.
-W takim razie problem rozwiązany.
Podnoszę głowę w stronę babci.
-Pojadę.
-Jeśli nie masz po co....
-Mamo. - Wchodzi jej w słowo mój ojciec. - Daj już spokój. Nie możemy zakazać mu widywać się z matką. Jest dorosły, jeśli tak postanowił...
-Postanowił? Dorosły? - Prycha. - Ty też miałeś takie momenty, na szczęście byłam na tyle....
-Głupia. - Wtrącam się. - By zniszczyć być może udany związek.
-Dylan! - Oboje gromią mnie wzrokiem.
-Przepraszam. Przepraszam za mówienie prawdy. - Mówię wstając, po czym zostawiam ich w kuchni.
Rose nauczyła mnie jednego. Nauczyła mnie, że powinno się być sobą, a nie udawać kogoś innego. Może nie mogłem do końca być taki, jaki jestem, nie w mojej sytuacji, ale od teraz będę starał się robić wszystko tak, jak ja tego chcę i nikt nie będzie mi mówił jak mam żyć.
Łapię za klamkę i wchodzę do mojego pokoju.
Pokoju dobrze ułożonego nastolatka, którym nie jestem.
Nigdy taki nie byłem.
Margaret i Molly nie raz wyciągały mnie z bójek, albo dawały przespać się w przebieralni, kiedy pijany ledwo stałem na nogach.
Nocne imprezy, wieczorne ogniska, popołudniowe wypady łódką, skacowane ranki - tak wygląda moje życie. W wolnej chwili deska i gitara, a w roku szkolnym dochodzą wykłady. Raz musiałem nawet od pracować trzydzieści godzin, za skasowany samochód ojca, którego nawet nie prowadziłem.
A teraz? Teraz czuję, że są ważniejsze rzeczy niż ciągła zabawa. Mam też matkę, matkę do której nie odzywałem się od pięciu lat, matkę której prezenty świąteczne odsyłałem z powrotem. Pora uporządkować swoje życie, dojść do ładu z samym sobą, a wtedy kto wie.... Może Rose będzie czekała? A może zastanę ją z mężem i dziećmi.
Take życie.
Jakoś się ułoży.
*****Rose*****
Ruszam z Willem przez molo i rozglądam się dookoła. Moje ostatnie dni tutaj, jego ostatni.
Chłopak milczy jak zaklęta, a ja opowiadam mu właśnie, o tym wszystkim co przeżyłam tu z Dylanem. Boje się co będzie dalej, ale dzielnie biorę głęboki wdech i dodaję.
-I poprosił mnie, bym została tu z nim na stałe.
Teraz to on rozgląda się dookoła.
-Piękne miejsce. - Komentuje, a ja nic się nie odzywam, czekam aż powie coś jeszcze.
Ciemnowłosy wzdycha ciężko.
-I to tutaj zabrał cię Dylan, prosząc żebyś została?
Kiwam głową.
-A czy będąc tu, przyrzekał kochać cię do końca życia?
Odejmuje mi mowę.
-Bo ja obiecuję. -Bierze moją dłoń i kładzie sobie na sercu. - Pamiętasz je jeszcze? Ono bije tylko dla ciebie. Kocham Cię.
Przechodzą mnie ciarki. Dosłownie cała drżę, ale nie z zimna, a po moim policzku spływa pojedyncza łza.
-Też cię kocham. - Mówię wreszcie, a twarz chłopaka zalewa ulga. Przyciąga mnie do siebie i mocno przytula. - Nigdy nie przestałam cię kochać.
-Wiem, już cicho. - Głaska mnie po głowie. - Przepraszam, to ja zawiodłem. Nie ma w tym twojej winy, Rosalin.
-Ale jesteś tu teraz. - Szlocham w jego ramię. - Dziękuję, to dla mnie bardzo wiele znaczy.
*****Dylan******
Odwozimy razem z Tomem, Rose na lotnisko. Will, wyjechał już dzień wcześniej.
Jak tylko zobaczyłem go tu po raz pierwszy, od razu wiedziałem, że z nim wróci. Nie było sensu z chłopakiem konkurować. Kochała go.
Zerkam w lusterko, a nasze oczy się spotykają - zupełnie tak, jak pierwszy raz.
Nie wierzę, że to już koniec.
Dziewczyna uśmiecha się smutno.
-Cześć piękna.
-Cześć. - Odpowiada tym razem przyjaźnie, całkowicie inaczej niż pierwszego dnia.
-Patrz Tom, nie jest głucha.- Żartuję.
Blondynka prycha.
-Myślisz, że na coś takiego mnie poderwiesz?
-Nie, ale tym razem pomogę ci z walizkami, kochanie.
*****Rose******
Tom, taksówkarz, ten sam który wiózł mnie z lotniska pierwszego dnia; kolega Dylana i chłopak, który grał z nim na ognisku - śmieje się, kręcąc głową.
-Kto by pomyślał, że poznaliście się w mojej taksówce? - Pyta i staje przy krawężniku.
-Poczekaj na mnie. - Rzuca do niego Dylan i wysiada. Ruszam w jego ślady. - Nie lubisz, jak ktoś otwiera ci drzwi, prawda?
-Wystarczy mi, że poniesiesz walizkę.
Chłopak otwiera bagażnik, a ja żegnam się z Tomem.
-Wróć za rok.
-Postaram się.
Macham mu, a potem razem z Dylanem ruszamy na lotnisko.
-Co ta Margaret Ci tu spakowała?
-Wolę nie wiedzieć.
Zamykam oczy i chce mi się płakać. Będę za nią naprawdę tęskniła. Dała mi przez te dwa miesiące więcej ciepła, niż moja własna matka. Obie żegnałyśmy się z płaczem.
Ach i jeszcze Molly...
Otwieram oczy.
-W porządku? - Pyta szatyn. - Dasz sobie radę?
-Tak.
Dylan puszcza walizkę, a ja nie przejmując się niczym wpadam w jego ramiona. Chłopak przytula się do mnie mocno, a ja do niego.
-Rosi, moja Rosi. - Mówi w moje włosy składając pocałunek, a mnie ściska się serce.
-Wrócę Dylan.
-Nie masz wyboru, bo jeśli nie; to ja tam pojadę.
Kiwam głową, po czym odrywamy się od siebie.
-Daj znać jeśli Will zacznie pajacować, a obiję mu ryj.
-Dzięki. - Czuję, że zaraz zacznę płakać.
Szatyn głaszcze mnie po policzku.
-Będę tęsknił.
-Ja też.
-Wywołują twój lot. - Mówi nie spuszczając ze mnie oczu. - Idź, już czas. Musisz jeszcze przejść z bagażem przez bramki.
Kiwam głową.
-Uciekaj Rosi, nim się rozmyślę i zamknę cię w mojej szafie.
Uśmiecham się, po czym stając na palcach, całuję go w policzek.
-Do widzenia Dylanie.
-Do zobaczenia kochanie.
Biorę w dłonie bagaż i nie oglądając się za siebie, ruszam do przodu.
Postanowiłam wrócić do domu. Nie potrafię przewidzieć co przyniesie jutro, ale chcę spróbować.
Chce dać nam szanse.
Co prawda, nie wybaczyłam jeszcze do końca Willowi i na pewno długa przed nami droga. Ale czuję, że czas rozpocząć nowy rozdział.
Tak, czas rozpocząć nowy rozdział.

~by Kamcioszeek
_______________________
Przed wami jeszcze epilog.
Chcę z całego serca podziękować wam wszystkim.
Za to, że jesteście i czytacie.
Za każdą gwiazdkę (NMD - 5,75 tys, NMK - 3,77 tys.).
Za wszystkie wyświetlenia (NMD - 73,2 tys, NMK 37,2 tys.).
Za wszystkie komentarze, które znaczą dla mnie najwięcej. Dzięki którym mogłam wyłapać błędy, pośmiać się, po żartować, znaleźć pomysły, chęć na pisanie, a nawet płakać ze wzruszenia.
Jesteście niesamowici. Każdy z was. Kocham was ❤.
Nie potrafię opisać jak ogromne czuję szczęście, że jesteście !
Teraz muszę usiąść nad trzecią częścią i mieć nadzieję, że nic nie zwalę.
Ale na razie muszę wziąć się w garść i ogarnąć, poskładać trochę moje emocję do kupy.
Jest ich tyle....
Ach,
po prostu dziękuję !

(W Trakcie Korekty) Naucz Mnie Kochać (NMD II) ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz