Obudziło mnie słońce przebijające się przez nie do końca zasłoniętą roletę, no i oczywiście budzik, którego zapomniałam wyłączyć, bo dzisiaj jest przecież sobota, tak? Jak dobrze, że dzisiaj jest sobota! Chwila! Spojrzałam a telefon, leżący na stoliku nocnym. Jaka sobota! Dzisiaj jest poniedziałek, a co gorsza jest 7:55! Szybko zerwałam się na nogi, a chwilę później stwierdziłam, że nie ma co się spieszyć i tak nie zdążę już na autobus. Położyłam się ponownie. Leniwie przeciągnęłam się na łóżku i oparłam plecy o zimną ścianę. Siedzę i myślę czemu mnie to spotkało. Czemu spotkało mnie to, że muszę chodzić do szkoły pełnej niedorozwiniętych nastolatków. Zawsze próbuję pozytywnie podchodzić do życia, ale niestety nie zawsze mi to wychodzi. Kiedy nie skończyłam jeszcze się użalać nad sobą z zamyśleń wyrwał mnie dźwięk sms'a. Ze strachu podskoczyłam na łóżku i chwyciłam za telefon, żeby przeczytać wiadomość.Treść sms'a w cale mnie nie zdziwiła.
Jack: Czy ty też znowu zaspałaś w ten durny poniedziałek?
Kąciki moich ust mimowolnie uniosły się ku górze. Przetarłam jeszcze zaspane oczy i odpisałam.
Alex: Wspominałam już, że ich nienawidzę?
Jack: Chyba z milion razy. To co Starbucks?
Alex: W sumie to czemu nie. Pierwszą mam historię, na której i tak bym nic nie robiła. Nie, chwila. Zasnęłabym.
Jack: Za pięć minut u ciebie będę.
Super na pewno zdążę. Wstałam z łóżka i udałam się do mojej garderoby z zamiarem w szybkiego założenia czegoś na siebie. Totalnie nie wiedziałam w co się ubrać, więc chwyciłam pierwsze lepsze spodnie, białą bluzkę na krótki rękaw i bluzę, w razie gdyby na dworze nie była za ładna pogoda.
Tak w skrócie to jestem Alex. Alex Maxwell. Chodzę do jedenastej klasy w szkole Blair High School, która znajduje się w Pasadenie. Tam też obecnie mieszkam. Jeśli oglądaliście film pod tytułem ,,Projekt X", to powinniście kojarzyć tę miejscowość. Tak, byłam na tej imprezie. W sumie to nic dziwnego. Zaprosili tam połowę Kalifornii... Jednak nie urodziłam się w tym mieście. Pochodzę z Nowego Yorku, który nigdy nie śpi. Dlaczego zakładanie spodni jest takie męczące? Ugh... kontynuujmy. Do Kalifornii przyjechałam, będąc w pierwszej klasie liceum. Mój tata dostał tu pracę. Jest oficerem Amerykańskich Sił Specjalnych i często nie ma go w domu. Moja mama odeszła jak byłam mała i do teraz nie utrzymuje ze mną kontaktu. Tu gdzie teraz mieszkamy, wcześniej nie znałam nikogo. Chociaż, chwila. Znałam mojego sąsiada, który przeprowadził się tutaj nieco wcześniej. Pewnie domyślacie się o kogo mi chodzi. Nie? Dobra, dobra już tłumacze. Więc, ten Jack to mój wieloletni przyjaciel. Jego pełne imię i nazwisko to Jack Petterson i ma osiemnaście lat. Tak samo jak ja. Chodzi do sportowej klasy i jest kapitanem szkolnej drużyny footballu amerykańskiego. To w sumie tylko jedna rzecz, która nas różni. Bo ja nie jestem w ogóle wysportowana. Co mogę jeszcze o nim powiedzieć? Może to, że jest skończonym kretynem, zarozumiałym dupkiem i przed wszystkimi dziewczynami zgrywa jakiegoś palanta bez uczuć. Idzie na imprezę tylko po to, żeby się napić. A i no żeby wyrwać kolejne puste dziewczyny z marzeniami o księciu z bajki. Niestety tak to nie działa. Zanudzasz Maxwell. Odzywa się moja durna podświadomość. Mam jeszcze dużo czasu, więc wchodzę na mojego Twitter'a i wrzucam jakiś cytat w stylu ,,jakie to życie jest piękne". Sarkazm. Z zamyślenia wyrywa mnie trzask zamykanych drzwi i po chwili słyszę jak Jack woła mnie z dołu.
- Jestem u siebie. - Odpowiadam półgłosem.
- Co? - Z korytarza rozbrzmiewa jego melodyjny głos.
CZYTASZ
Just friends
Teen FictionZwykli przyjaciele? Kumple od lat? A co jeśli jedno zakocha się w drugim? Czy dalej będzie przyjaźń ponad wszystko? Bad boy i z pozoru grzeczna licealistka? Czy on zmieni się dla niej? Odpowiedź na te wszystkie pytania znajdziesz czytając ,,Just Fri...