2

11.9K 370 66
                                    

Kiedy wróciliśmy do domu. Mojego domu, bo Jack jak zwykle zapomniał kluczy. Mniejsza z tym, od razu zabrałam się za sprzątanie. Tata pracował godzinami, więc chciałam odciążyć go chociaż w domu. Czasami nawet gotowałam obiad co nie kończyło się dobrze, więc zamawialiśmy pizze, chociaż tata zawsze udawał, że mu smakuje, Czasami gotowała nam gosposia, która co jakiś czas przychodziła i znałam ją od dziecka, a czasami my wychodziliśmy do restauracji. Nie musiał udawać, że moje wyroby mu smakują, tylko wtedy, kiedy robiłam coś słodkiego, bo to dziwnym trafem zawsze mi wychodziło. Oczywiście nie było opcji, żebym sprzątnęła cały dom sama, bo jest za duży. Kiedy Jack leżał na moim łóżku i oglądał telewizję, ja postanowiłam, że zabiorę się za ogarnięcie garderoby, która nie należała do najmniejszych. Sernik zostawiłam na później, albo dla taty, bo wchodząc ostatnio na wagę, zobaczyłam, że przytyłam. Niby to dobrze, ale starałam się zachować wagę i jeść normalnie.Po kilkunastu minutach stwierdziłam, że to jest bez sensu. Po co sprzątać, jestem perfekcjonistką i zawsze wszystko wyolbrzymiam. Wyszłam z garderoby i poszłam prosto do dużego pokoju, gdzie czekał na mnie Jack. Położyłam się na łóżku i po chwili poczułam jak jego ręka ląduje niebezpiecznie blisko mojego tyłka. Gdyby moja druga przyjaciółka, Stella byłaby w takiej sytuacji, jak ja teraz, to pewnie szalałaby już ze szczęścia. Za Jack'iem szalały wszystkie dziewczyny, a nawet kilku chłopaków. W każdej chwili mógł mieć kogo tylko zechciał. Ja jednak postanowiłam to zignorować, bo przecież my jesteśmy tylko przyjaciółmi od dziecka. Przytuliłam się mocniej i spojrzałam się na niego.

- Co oglądamy? - Zapytałam zaciekawiona.

- Nie wiem. Nie ma nic interesującego. - Zaczął przeskakiwać po kanałach jeszcze szybciej.

- A która jest godzina? - Zapytałam się, próbując odnaleźć mój telefon.

- Osiemnasta. - Odparł od razu Jack.

- Jack! Janet The Virgin! Dzisiaj nowy odcinek! Jane i Michael biorą ślub, a Bruno będzie dla nich śpiewał! - Powiedziałam na jednym wydechu, piszcząc jak chomik.

- Znowu? Ile to ma sezonów? Ohh... i ten Twój chodzący ideał. Bruno Mars! - Przewrócił oczami i pociągnął mnie bliżej siebie.

- Wiesz mój ideał akurat nie sypia z kim popadnie, jak twoje ,,ideały". Weź ty zejdź na ziemie. Przecież one mogą cię czymś zarazić, albo co gorsza możesz być ojcem w wieku 19 lat. - Poruszyłam zabawnie brwiami w dół i w górę.

- Alex nie martw się tak kochanie. Wiem co robię. Wyobraź sobie, że istnieje coś takiego jak prezerwatywa. Pokazać ci do czego służy. - Zaczęłam się śmiać, bo guru seksu właśnie próbowało dać mi darmową lekcje.

- Jack, możesz wytłumaczyć mi z łaski swojej o co ci do jasnej cholery chodzi? - Zapytałam pretensjonalnie.

- Ja tylko proponuje ci darmowe lekcje wychowania do życia w rodzinie. - Powiedział i cwanie się uśmiechnął.

Błagam, dajcie mi cierpliwość do tego idioty.

- Z czystego serca proponuję ci, żebyś zapisał się jak najszybciej do jakiegoś dobrego psychiatry... Akurat Ty jesteś ostatnia osobą, która te lekcje mogłaby mi udzielać. - Poklepałam go po ramieniu i odwróciłam wzrok w stronę telewizora.

- Nie potrzebuję psychiatry. Potrzebuję dobrej imprezy. Wiesz co? Ja mam wszystko co mi potrzeba. Fajny samochód, wielki dom, mieszkam w Kalifornii, mam dużo drogich rzeczy... - Zaczął wyliczać.

- A ja? - Zapytałam z szokiem na twarzy przez to co przed chwilą usłyszałam.

- A no tak jeszcze ty. Ty to wiesz jesteś na tej drugiej liście.

- Pieprzony materialista. - Odburknęłam i oparłam rękę o oparcie kanapy.

- Ałć. - Odpowiedział Jack i złapał się za serce.

- Co? Uraziłam twoje zasrane ego? - Zapytałam i przewróciłam oczami.

- Alex, przecież wiesz, że żartuje. Moja przyjaźń z tobą jest najlepszą rzeczą jaka mnie w życiu spotkała. Tylko tobie mogę powiedzieć moje wszystkie tajemnice. Tylko ciebie mogę nazwać moim kochaniem. Tylko ty mnie wysłuchasz. Jesteś dla mnie na pierwszym miejscu i gdyby ktoś kazał mi wybierać po między tobą, a moimi wszystkimi rzeczami, wybrałbym ciebie. - Odpowiedział i złapał mnie obiema dłońmi za twarz  - Alex, błagam cię musisz przestać wierzyć we wszystko co mówię. - Zaczął się śmiać.

- Jesteś tak głupi, że nie ma bladego pojęcia jak daję radę z tobą jeszcze wytrzymywać. Swoją drogą powinieneś sobie kogoś znaleźć, bo czasami jest mi niekomfortowo słuchać o twoich łóżkowych przygodach. 

- No nie wiem. Ja nie szukam dziewczyny. Po prostu nie natrafiła się jeszcze ta jedyna i wiesz te wszystkie co się z nimi spotykam nie są w moim typie. Dla mnie dziewczyna musi mieć to coś. O ile dobrze pamiętam ty też nie miałaś dawno chłopaka, a i jesteś dzisiaj bardzo nerwowa.

- Jeszcze żeby jakiś się na mnie spojrzał...

- Właśnie patrzy. - Uśmiechnął się i położył głowę na moich kolanach.

A jemu znowu o co chodzi?

- Za kogo ty mnie Jack uważasz?

- Za wspaniałą przyjaciółkę, która mam nadzieję, że znajdzie kiedyś tego jedynego i opowie mi o swoim pierwszym razie.

- A ty tylko o jednym... - W jedną rękę wzięłam pilota, a drugą wplątałam w gęste, czarne włosy Jack'a.

Włączyłam jakiś nudny film, bo na serial było już za późno przez naszą gadaninę.Położyłam nogi na stolik przede mną i zaczęłam przeczesywać włosy Jack'a. Były tak gęste, że nawet nie widziałam swoich palców.

Chwilę później usłyszeliśmy, że ktoś bezskutecznie próbuje dostać się do domu. Moje przypuszczenia oczywiście się potwierdziły. Obudziłam Jack'a, wstałam z kanapy i po chwili otworzyłam drzwi, ujrzałam swojego tatę. Jack się z nim przywitał, ubrał buty i chwilę później zobaczył także swoją mamę z siostrą. Kiedy wychodził szybko pocałował mnie na pożegnanie w czoło. Uśmiechnęłam się lekko i zamknęłam drzwi za przyjacielem. Wpatrywałam się jak zahipnotyzowana w zamek od drzwi i zwisające w nim klucze. Chwilę później poczułam na sobie kogoś wzrok. Tata zdjął buty i mi się przyglądał. Natychmiast się otrząsnęłam i pokierowałam w jego stronę pytające spojrzenie. Zignorował to kompletnie i przeszedł do salonu, jak gdyby nigdy nic. Chwilę później po domu rozległ się jego donośny głos.

- Alex, musimy porozmawiać. - Powiedział dobitnym tonem, a ja już wiedziałam, że nie oznacza to nic dobrego.

Oho, chyba szykuje się poważna rozmowa z tatusiem. Pomyślałam i spojrzałam się jeszcze przez lustro weneckie umieszczone w drzwiach. Widziałam jak Jack szarpie się z zepsutą furtką. Odprowadziłam wzrokiem mojego przyjaciela. Rozejrzałam się jeszcze po okolicy, która wyglądała jak zwykle. Dzieciaki grające w piłkę, jeżdżące na rowerach. Widziałam, że zbiera się na burzę i od razu pomyślałam o praniu wiszącym na tarasie i moim balkonie. Zanim jednak poszłam je ściągnąć, musiałam odbyć ta nieszczęsna rozmowę z tatą. Próbowałam jak najbardziej to przedłużyć. Wiedział, że jeśli jego ton jest poważny, to świadczy to o jakiejś bardzo ważnej sprawie.

- Alex! Nie będę tyle czekał! - Jego ostry ton od razu do mnie dotarł.

Przekręciłam jeszcze raz klucze w drzwiach, sprawdzając czy na pewno są zamknięte. Ustawiłam równo buty i odwiesiłam górę od munduru taty, który leżał pognieciony na szafce obok kluczy. Powolnym krokiem opuściłam korytarz i zobaczyłam tatę siedzącego na kanapie. Zajęłam miejsce obok i modliłam się o to, żeby powiedział coś co tak bardzo nie wpłynie na moje życie.

Just friendsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz