15.

6.2K 196 14
                                    

Obudziłam się o ósmej rano z ogromnym bólem głowy. Po tym co zrobił Jack, załamałam się jak nigdy. Poszłam do kuchni zrobić sobie kawę, a przez okno zobaczyłam jak jakaś ździra wychodzi z domu mojego chłopaka. Poprawka. Byłego chłopaka. No trudno. Szybko się pocieszył. W sumie to ja wczoraj całowałam się z Nathanem... no to byłam pierwsza. Z kubkiem gorącej kawy podeszłam do kanapy w salonie i usiałam na samym środku, kładąc nogi na stoliku. Powoli przełączałam kanały i w końcu trafiłam na mój ulubiony program ,,Keeping up with the Kardaschian" Oczywiście nie było mi dane oglądać w spokoju, bo ktoś MUSIAŁ zapukać do tych cholernych drzwi. Zawiązałam pasek od szlafroka i ruszyłam przed siebie. Nie zaglądając prze wizjer od razu pociągnęłam za klamkę i zobaczyłam, że z drugiej strony stoi...

- Ethan?!

- Zanim zaczniesz mnie bić i wyzywać to proszę wysłuchaj mnie.

- Dobrze. No to mów.

- Mogę wejść?

- Tak. Jasne. - wskazałam ręką na salon, zamknęłam drzwi i poszłam za chłopakiem.

- Więc co cię do mnie sprowadza?

- Nie możesz spotykać się z Nathanem.

- Nie wydaje mi się, żebyś mi mówił co mam robić.

- Zrobisz jak uważasz, tylko pamiętaj moje słowa. Nathan, kiedy jest na kogoś wściekły, jest w stanie zrobić wszystko, żeby ten ktoś zapamiętał to do końca swojego życia. A Jack naprawdę cię kocha.

- Tak mnie kocha, że postanowił zabawić się z jakąś kolejną laską?!

- Wiesz, że my faceci robimy dużo głupich rzeczy. Szczególnie po pijaku. Wiem, że cierpiałaś przeze mnie, dlatego przyszedłem tu po to, żeby powiedzieć ci, że musisz pogodzić się z Jack'iem zanim wydarzy się jakaś tragedia. Wiem, że to co teraz powiem jest durne, ale naprawdę chciałbym, żebyś wybaczyłam mi to co stało się kiedyś. Chciałbym też, żebyśmy byli może jeszcze nie przyjaciółmi, ale dobrymi kumplami.

- Nareszcie wrócił stary Ethan! O sytuacji z Jack'iem jeszcze pomyślę. 

- Chwila, chwila, to znaczy, że mi wybaczasz?!

- Tak. Nigdy ci tego nie zapomnę. Dla mnie i tak będziesz chamem, debilem, zasranym dupkiem, ale tak wybaczam ci.

- Ile czasu minęło od ostatniej rozmowy?

- Nie wiem. Nie wracajmy do tego.

- Dobrze, a może masz ochotę na jakiś obiad czy coś?

- Z chęcią, ale nie dzisiaj, wiesz kac i te sprawy.

- To ja już będę leciał. Jak coś to daj znać!

- Nie ma sprawy. Cześć!

Czy ze mną już jest aż tak źle, że godzę cię ze swoim ex?! Nieważne. Co on miał na myśli mówiąc, że nie mogę spotykać się z Nathanem? Za dużo tego wszystkiego. Gorąca kąpiel? O, tak! Weszłam do wanny i zanurzyłam się po samą szyję. Puściłam cicho muzykę i zaczęłam się relaksować, niczym w najdroższym SPA na świecie. Po dwu godzinnej kąpieli wyszłam z łazienki, w samym ręczniku. Poszłam wybrać ciuchy. Nikogo się już dzisiaj nie spodziewałam, więc założyłam szare dresy, biała bluzkę i czarną bluzę co najmniej o dwa rozmiary za dużą. Można było domyśleć się do kogo należała... tak właściwie to, to wcale nie jest to dziwne, że jedna czwarta mojej garderoby składa się z ubrań Jack'a. Znowu zeszłam na dół i zaczęłam oglądać telewizję. Pogoda na dworze nie zapowiadała się na ciepłą, więc szczelnie przykryłam się ciepłym kocem, a kiedy zaczęło padać, położyłam głowę na poduszce i czułam jak moje oczy same się zamykają. Uwaga, uwaga za 3... 2... 1... miałam już zasnąć, ale nie! Znowu musiał ktoś przyjść. Podnosząc się z kanapy, wywróciłam oczami, zastanawiając się czy może nie wywiesić kartki nikogo nie ma w domu, jeśli przyniosłeś ze sobą lody zapukaj do okna w kuchni. Kiedy otworzyłam drzwi, myślałam, że zaraz wybuchnę.

- Jack?! Po co ty tu jeszcze przychodzisz?!

- Możemy porozmawiać?

- A mamy o czym?

Momentalnie zostałam przybiła do ściany, a miedzy mną, a Jack'iem były tylko milimetry.

- Do jasnej cholery! Alex! Ile mam ci jeszcze razy mówić, że ten zakład nic nie znaczył?!

- A ta szmata, która wychodziła dzisiaj z twojego domu, też nic nie znaczyła?

- To była moja kuzynka, która zabrała mnie z klubu, w którym straciłem przytomność, bo ze zmartwień za dużo wypiłem, ale to tylko taki szczegół.

No to się narobiło.

- Musisz dać mi czas Jack. Ja nie mogę ci tego od tak wybaczyć.

- A co robisz dzisiaj? Może dasz się namówić na kolacje? Może wyjaśnimy sobie to na spokojnie?

- Jestem już umówiona Jack.

- Z kim?

- Z Nathan'em.

- Okey. Więc, cześć.

Cały Jack. Liczyłam na to, że powie przepraszam, wybacz mi, ja się naprawdę zmienie, ale nie! Nawet tego nie może z siebie wydusić. Duma zabrania. Wyciągnęłam telefon i wybrałam numer do Ethana.

- Halo?

- Ethan za 15 minut będę pod twoim domem i masz być gotowy.

- Co się stało?

- Jack u mnie był.

- Jedziemy na twoje ulubione lody czy do Starbucks'a?

- Lody.

Rozłączyłam się i poszłam się ubrać.

Just friendsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz