17.

5.8K 189 35
                                    

Obudziłam się jakoś przed dziesiątą. Szybko przejrzałam wszystkie serwisy społecznościowe i zadzwoniłam do taty. Tak, jeszcze o nim pamiętam. Chwilę pogadaliśmy, położyłam telefon obok siebie i po chwili, przypomniało mi się, że jestem u Jack'a w domu. Zeszłam do salonu i zobaczyłam chłopaka z kubkiem kawy w ręku, oglądającego telewizję. Podeszłam do niego i usiadłam mu na kolanach, wtulając się w jego szyję.

- Cześć kochanie. Śniadanie masz na stole. - nie wzruszona tym co powiedział dalej tak siedziałam, odpowiadając tylko cichym:

- Mhm.

- Coś się stało?

- Nie wyspałam się przez ciebie.

- Jak to przeze mnie?

- Chrapałeś całą noc! Cymbale.

- Oj już nie przesadzaj. Ty się rozwalasz na całym łóżku. I jeszcze się do mnie przysuwasz

- No wybacz, ale tak w związku bywa kochanie. Zmieniając temat co zrobiłeś na śniadanie?

- Parówki i grzanki.

- A kawa?

- Nie wiem jaką pijesz. Zawsze sama sobie robisz.

- Jack, może impreza dzisiaj?

- Dobry pomysł. Chłopaki mówili, że idą dzisiaj to tego nowego klubu. Może też tam pójdziemy?

- No okey.

- Na dwudziestą?

- Na dwudziestą.

$$$

Punkt dwudziesta, a my jesteśmy już w środku. No kto by pomyślał. Jack od razu poszedł do chłopaków, a ja zobaczyłam Jasmine, więc postanowiłam się przyłączyć. Porozmawiałam też chwilę z Etahanem.

Kiedy dochodziła już północ, a wszyscy znajomi, rozeszli się do swoich domów, ja postanowiłam, że też już się będziemy zbierać. Podeszłam do Jack'a i powiedziałam mu, że będę czekała przed klubem. Wyszłam na dwór i zaciągnęłam się świeżym powietrzem, którego tak bardzo mi brakowało. Ni stąd, ni zowąd, pojawił się Nathan.

- Cześć Alex.

- Cześć Nathan.

- Czemu tak sama tu stoisz?

- Czekam na kogoś.

- Pokazać ci coś fajnego?

- Niby co? - lekko się zarumieniłam, kiedy na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech.

- Chodź za klub.

- No dobra..

Kiedy szliśmy ciemną i wąską uliczką, mój lęk coraz bardziej rósł. Nagle Nathan przyparł mnie do ściany i jedną ręką chwycił za moje nadgarstki, a drugą zakrył mi usta i po cichu powiedział:

- No to się zabawimy.

W myślach prosiłam, żeby ktoś tu się teraz zjawił. Kiedy to nic nie dało, postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce, a raczej w kolana. W rękę, którą Nathan trzymał na moich ustach, dosyć boleśnie go ugryzłam. Później zaczęłam krzyczeć i kopnęłam go kolanem w czułe miejsce. Jednak przydały się lekcje samoobrony. Kiedy już się od niego wydostałam, zaczęłam uciekać. Nagle wpadłam na kogoś wysokiego i dobrze zbudowanego. Myślałam, że będzie już po mnie, ale ten ktoś, okazał być się moim chłopakiem, a obok niego stał Ethan. Jack zostawił mnie z przyjacielem i poszedł w stronę Nathana. Na pewno, nie skończyło się rozmową... w sumie po tym co zrobił, cieszyłabym się jak by umarł. Przytuliłam się do Ethan'a i poczułam jak łzy napływają mi do oczu i po chwili zdałam sobie sprawdzę, że Nathan próbował mnie zgwałcić. Później przypomniałam sobie słowa przyjaciela.

- Ethan. Przepraszam. Miałeś rację.

- Ciiii... nic nie mów. Chodź pojedziemy do domu. Masz klucze?

- A Jack? Ja się o niego boję.

- Nie martw się. Poradzi sobie.

- Ale...

- Alex. Chociaż raz mnie posłuchaj.

Przytaknęłam głową i wsiedliśmy do taksówki. Będąc już w domu. Przebrałam cię w jakieś cieplejsze rzeczy i zeszłam do salonu, gdzie czekał na mnie Ethan z ciepłą herbatą. Usiedliśmy razem na kanapie i przykryłam się kocem.

- Boję się o Jack'a.

- Nie musisz. Jak się przebierałaś napisał, że za godzinę będzie.

- Ethan, dlaczego on to zrobił?

- Mówiłem ci, że to nie jest chłopak dla ciebie. Zrobił to z czystej zemsty, bo Jack wyrzucił go z drużyny, a ty z nim zerwałaś. Alex, znam dobrego psychologa, który zajmuje się takimi sprawami. Jest moim kolegą. Umówię cię.

- Nie trzeba Ethan. Naprawdę.

- Nie Alex! Trzeba! Jeśli nie chcesz, żebym dzwonił do twojego taty, to pójdziesz do psychologa. Z resztą Jack jeszcze z tobą sobie pogada.

- Dobra pójdę.

- Gdzie jest haczyk? Za dobrze cię znam, żebyś tak po prostu odpuściła.

- Pójdę tam, jak ty i Jack, pójdziecie ze mną, a później pójdziemy na lody. Zgoda?

- Zgoda.

Godzinę później do domu wpadł Jack i od razu podszedł do mnie, unosząc mnie do góry i kładąc na swoje kolana.

- Jak się czujesz?

- O wiele lepiej.

- Ethan umówi mnie jutro do psychologa.

- Dzięki stary! Nie wiem jak ci się za to odwdzięczę.

- Moim zdaniem ten psycholog nie jest mi potrzebny, ale mamy umowę z Ethanem. - powiedziałam z uśmiechem na ustach.

- Tak? A jaką?

- Pójdę tam, jak ty i Ethan, też pójdziecie, a później skoczymy na lody.

- Dla ciebie wszystko mała. Może pójdziesz już spać?

- Rozumiem, że mam iść spać sama, bo chcecie pogadać?

- Przyjdę do ciebie później.

Pocałowałam Jack'a na dobranoc i skierowałam się w stronę sypialni, zostawiając chłopaków samych w salonie.

Jack

- Nie wiem, co ja bym bez ciebie zrobił.

- Wiesz dobrze, że gdybym dalej był z nią pokłócony to i tak bym wam pomógł. Co z Nathan'em? Żyje jeszcze?

- Nie wiem. Nie obchodzi mnie to, ale chyba tak, bo coś tam jęczał jak już odchodziłem.

- Wiesz, że powinieneś mi dziękować podwójnie?

- Jak to? Dlaczego?

- Myślisz, że Alex wróciła do ciebie, od tak? Byłem u niej parę dni po tek akcji na urodzinach Nathana i przekonywałem ją, żeby nie zadawała się z tym idiotą i żeby do ciebie wróciła.

- A ja myślałem, że było jej, mi po prostu żal, jak przyszedłem pobity do domu.

- Nie stary. Masz wspaniałą dziewczynę i nie spierdol tego. Ja już to zrobiłem i do teraz żałuję. Dobra ja będę już leciał do domu.

- No co ty! Śpij u nas. Alex by cię na pewno nie puściła.

- No dobra. Przekonałeś mnie.

Szybko pościeliłem Ethan'owi u siebie w pokoju i poszedłem do Alex, która pewnie już dawno spała. Położyłem się koło niej i od razu zasnąłem.

Just friendsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz