Od paru dni chodzą mi po głowie słowa Ethana. Nathan jest naprawdę fajnym chłopakiem, ale nie na przysłowiową dłuższą metę. Nie, to nie może tak być! Chyba czas zakończyć to coś co on nazywa związkiem. Wybiła już osiemnasta, a ja dalej siedzę sama w domu. Teraz niestety już w domu Jack'a i Jenny. Po ostatnim incydencie wolałam po dobroci oddać się w ręce Grace, bo nie chciałam, żeby przeze mnie na głowie mojego taty pojawił się pierwszy siwy włos. Kiedy tak leżałam na łóżku i wpatrywałam się w śnieżno biały sufit, który wtedy wydawał się najbardziej interesującą rzeczą, do mojego pokoju wparowała Jenny.
- Alex! Rusz ten swój tłusty tyłek i jedziemy na zakupy!
Bo akurat teraz jedyną rzeczą o której myślałam całymi nocami, były zakupy...
- Źle się...
Cała Jenny... mogłeś wymiotować, mdleć, umierać, ale nie zakupy najważniejsze!
-Tak, tak, tak, ty się zawsze źle czujesz. Za dziesięć minut widzę cię w samochodzie!
Niestety nie mam wyboru. Szybko się przebrałam i wyszłam przed dom.
$$$
W galerii spędziłyśmy dwie godziny. Dlaczego tak krótko? Bo na całe szczęście wszystkie sklepy zamykali o dwudziestej pierwszej. Byłyśmy chyba ostatnimi osobami opuszczającymi centrum handlowe. A no i oczywiście Jenny spieszyła się na imprezę. Namawiała mnie, żebym poszła z nią, ale jak na razie mam dosyć tego typu spędzania czasu. Oczywiście zostałam wyzwana od nudziarzy itp, itd...
Kiedy weszłam do pokoju położyłam siatki z zakupami na łóżku i poszłam się umyć. No, bo to nie jest tak, że ja pójdę do galerii i nic nie kupię. Nieeee, kiedy wpadnę w zakupowy szał nic nie jest w stanie mnie powstrzymać. No chyba, że sprzedawczyni, która już nie raz informowała mnie, że wyczerpałam limit na karcie. To tak samo jak z jedzeniem lodów. Kiedy już zacznę to skapnę się dopiero, kiedy przewiercę się łyżeczką na drugą stronę pudełka. Wyszłam z łazienki, poskładałam rzeczy w garderobie i znowu poszłam oglądać telewizję. Jakie to życie jest ciekawe. Zgasiłam światło w salonie i tylko przy jednej zapalonej lampce oglądałam telewizję. Nagle usłyszałam, jak ktoś przekręca klucz w drzwiach, a później nawet lekko je zamyka. Od razu wiedziałam, że to Jack. Wstałam z kanapy i poszłam w stronę korytarza, w którym też było ciemno. Była już pierwsza w nocy, więc naprawdę się o niego bałam. Kiedy już miałam opieprzyć Jack'a za to, że przyszedł tak późno, zapaliłam światło i zaniemówiłam z wrażenia.
- Boże Jack co ci się stało?! - ujęłam jego zakrwawioną twarz w swoje dłonie, a później zaprowadziłam do kuchni i kazałam mu usiąść na jednym z krzeseł stojących przy wyspie kuchennej. Ja w tym czasie poszłam po apteczkę. Namoczyłam gazę wodą utlenioną i przyłożyłam do rozciętej skroni chłopaka, na co ten syknął z bólu.
- Możesz mi w końcu powiedzieć, kto cię tak załatwił?
- Pobiłem się z Nathan'em.
- Jak to z Nathan'em?! O co?!
- O ciebie.
Nic nie mówiąc przytuliłam się do chłopaka, a on odwzajemnił gest i po chwili zobaczyłam jak łza jedna za drugą spływa po jego policzku. Szybko otarłam mokry ślad i złączyłam nasze usta. Później wróciłam do poprzedniej czynności.
- Jack. Ja zerwałam z Nathanem.
- Wiem. On teraz o wszystko obwinia mnie. Powiedział, że na tym się nie skończy. - Jack pokazał palcem na swoje podbite oko. - Ja się naprawdę o ciebie boję, Alex.
- Jack, wszystko będzie dobrze.
Jack
Kiedy usłyszałem słowa Alex, momentalnie się uspokoiłem. Kiedy dziewczyna skończyła udzielać mi pierwszej pomocy, zabrałem ją do swojego pokoju i razem położyliśmy się spać. Ku mojemu zaskoczeniu nawet nie protestowała. Przykryłem nas szczelnie kołdrą i przytuleni do siebie, od razu zasnęliśmy.

CZYTASZ
Just friends
JugendliteraturZwykli przyjaciele? Kumple od lat? A co jeśli jedno zakocha się w drugim? Czy dalej będzie przyjaźń ponad wszystko? Bad boy i z pozoru grzeczna licealistka? Czy on zmieni się dla niej? Odpowiedź na te wszystkie pytania znajdziesz czytając ,,Just Fri...