Draco z Harry'm nie spiesznie zmierzali do siedziby Slytherinu, po drodze trącając się i przepychając, czasem muskając ustami, bądź jedynie ocierając o siebie ręce. W końcu dotarli do drzwi, wypowiedziawszy hasło, weszli do środka i widok ich zamurował. Na kanapach leżał Blaise, obok niego parę innych Ślizgonów z tego samego roku, wokół nich leżały puste butelki po alkoholu, a natomiast na stole stały nowe i jeszcze nie zaczęte.
- Co do kurwy nędzy...- zdziwił się Malfoy.
- Blaise ma urodziny - jęknął jeden ze Ślizgonów.
W sumie rzeczywiście, ciemnoskóry chłopak miał na głowie papierową koronę zrobioną ze starego, użytego pergaminu, na której był narysowany niedbale zielonym atramentem, wąż.
- Och Blaisuniu! Najlepszego! - krzyknął Draco i podleciał do ledwo żywego kolegi, który wymamrotał niewyraźnie coś co brzmiało jak "dziękuje".
- Chyba trzeba to opić! - zapiał szatyn biorąc w ręce dwie flaszki.
- Harruś, uwielbiam twoje pomysły - Draco posłał mu szczery uśmiech. Potter uniósł w geście toastu butelkę i złapał zębem korek odkorkowując ją, po czym wypluł korek i pociągnął długi łyk. Sapnął ze smakiem i podał butelkę Draconowi.
- Ognista - beknął - za Blaise'a!
- Za Blaise'a - Draco uniósł butelkę i pociągnął potężny łyk.
- Za mnie.. - wymamrotał niewyraźnie Zabini.
I tak kolejka szła. Właściwie to brały w tym udział tylko dwie osoby, ponieważ reszta Ślizgonów już dawno przestała kontaktować.
- Pużżdźź jagieś dzigiee rabsy - wybełkotał Harry z głupawym uśmieszkiem.
- Ty już odpływasz? Gościu, to dopiero piąta kolejka - prychnął z oburzeniem Malfoy ciągnąc z butelki. Harry wzruszył ramionami trochę nie panując nad swoimi ruchami. Wziął od chłopaka whisky zaciągając.
- Hej, spokojnie! Bo się zaciągniesz! - krzyknął Malfoy odbierając zielonookiemu alkohol, po czym dodał pod nosem - amator...
Po godzinie byli już dostatecznie zmęczeni, Harry zupełnie pijany, a Draco najwyżej wstawiony ale utrzymywał świadomość. Blondyn zaciągnął nieprzytomnego Potter'a na rękach, który zaczął śpiewać sprośne piosenki o nauczycielkach. Niebieskooki westchnął męczeńsko czując, że zachowuje się jak jakaś niania. W końcu doniósł go do dormitorium i położył na łóżku. Harry posłusznie się położył mrucząc kolejną nieprzyzwoitą piosenkę pod nosem. Malfoy pokręcił głową z zażenowaniem, pochylił się nad chłopakiem całując go w czoło. Potter nagle się ożywił, złapał Księcia Slytherinu za szyję i pociągnął do siebie, przez co ten spadł na łóżko lądując na Wybrańcu. Harry przyciągnął twarz niebieskookiego do swojej i pocałował w nos, okrutnie śmierdział alkoholem.
- Kochaj się ze mną - wymamrotał szeptem głaszcząc go niechlujnie po blond włosach. Niebieskooki ułożył się wygodnie na jego ciele, na te słowa prychnął z oburzeniem.
- Jesteś zupełnie pijany, nie ma opcji - po czym dodał pomrukiem - możemy się kochać ale jedynie na trzeźwo.
Potter zrobił smutną podkówkę. Malfoy przewrócił z irytacją oczami, po czym złączył ich usta w pocałunku. Przegryzł delikatnie wargę szatyna, na co ten zamruczał jak kot. Szatyn wtopił palce w białe włosy ocierając się stopą o wewnętrzną stronę ud Dracona. Malfoy warknął prowokująco i zaczął całować jego szyję drapieżnie. Harry jęknął i wsunął ręce pod koszulkę Śłizgona. Blondyn zaczął całować jego kości policzkowe i szczękę. Potter odpływał. Draco podniósł się nad nim i spojrzał się w nieobecne oczy.
- Śpij już - pocałował go jedynie w nos i zszedł delikatnie człapiąc do swojego łóżka.
- Draco? - usłyszał za sobą.
- Tak?
- Kocham cię.
Malfoy uśmiechnął się w ciemności pod nosem.
- Ja ciebie też, Harry - przykrył się kołdrą odprężając się zupełnie - ja ciebie też...- dodał szeptem i odpłynął w objęciach Morfeusza.
**
Następnego ranka Dracona obudził ból głowy, który na szczęście nie był jakoś bardzo nieznośny. Bywało gorzej. Ziewnął potężnie przeciągając się na łóżku. Ruszył do łazienki, widząc rozwalonego na łóżku Harry'ego uśmiechnął się jedynie.
Zimny prysznic odświeżył mu zmysły i przywrócił umiejętność trzeźwego myślenia. Ból głowy zniknął zupełnie. Spojrzał się z niepokojem na swój Mroczny Znak, Czarny Pan za długo się nie odzywał. Nie żeby Draco się jakoś bardzo za nim stęsknił, co to, to nie. Po prostu chłopak przywykł do spontaniczności i szybkiego działania Lorda Voldemorta i niepokoił się, że Lord wezwie go w najmniej odpowiednim momencie. Malfoy westchnął z irytacją gdy zobaczył, że nie wziął ze sobą ubrań. Owinął się ręcznikiem w pasie i wyszedł ukradkiem z łazienki. Podszedł do swojej szafy, zaczął przebierać w ubraniach gdy poczuł czyjeś ciepłe ręce wokół swojej talii i oddech na swoich plecach.
- Śpiąca Królewna wstała? - zapytał z ironią.
- Coś mi podpowiadało, że to jest właściwy moment aby się obudzić - wymruczał Harry. Draco odwrócił się w jego stronę. Harry zagwizdał i przesunął wzrokiem po pół nagim ciele Ślizgona. Przejechał palcami po umięśnionej klatce piersiowej, po czym złożył pocałunek na obojczyku, zaczął zjeżdżać niżej muskając ustami skórę blondyna. Dotarł do brzucha, przez co mięśnie Malfoy'a napięły się automatycznie, Potter zjeżdżał coraz niżej i dotarł do granicy ręcznika. Książę Slytherinu wciągnął głośno powietrze. Harry spojrzał się na niego z dołu uśmiechając się drapieżnie. Sięgnął po ręcznik z zamiarem zdjęcia go, ale uniemożliwiły mu to silne ręce niebieskookiego.
- Potter, ja zaraz nie wytrzymam - wysapał Draco.
- To po co się powstrzymujesz - uśmiechnął się do niego figlarnie Potter gładząc opuszkami palców napięte podbrzusze kochanka.
- Ty marzysz o tym abym cię przeleciał, prawda?
W ramach odpowiedzi otrzymał tylko prowokacyjny uśmiech.
- Ugh, Potter - westchnął Malfoy zabierając rzeczy zniknął w łazience pozostawiając Harry'ego na klęczkach. Harry spojrzał się w stronę drzwi dostrzegając to na co liczył. Drzwi były uchylone. Uśmiechnął się drapieżnie zdejmując krawat, buty i skarpetki. Po drodze rozpiął koszulę i wsunął się do łazienki. Rozejrzał się w poszukiwaniu ukochanego. Na lustrze było jedynie napisane.
Nie jestem taki łatwy, Potter! :)
Jakim cudem on zniknął? Zadawał sobie to pytanie gorączkowo Harry. Potter jedynie podrapał się po głowie z lekką irytacją. Poszedł po swoje ubrania, wziął szybki prysznic i wziął szybki prysznic po czym zszedł na dół. Nie dostrzegł o dziwo tam blondyna, co wzbudziło w nim lekki niepokój. Po momencie się opanował, przecież Draco nic sobie nie zrobi. Jadł tak w zamyśleniu przeżuwając tosta, zupełnie nie czuł smaku jedzenia. Spojrzał się na resztę swojego domu. Jedni leżeli nieprzytomni na stołach (min. Blaise), inni patrzyli się pusto w talerze. Cóż, skutek kaca.
Potter wiedząc, że nic więcej nie przełknie, rzucił z irytacją tosta na stół i gniewnie załomotał szatą kiedy wychodził. Nie wiedział, że wzrokiem śledziło go dwóch Gryfonów, jeden z nich to Ron Wesley, który wyginał widelec ze złości, a drugim natomiast był Albus Dumbledore. Dyrektor zmarszczył brwi. Obawiał się już tego od dłuższego czasu, Harry oddalił się od swoich byłych przyjaciół, którzy trzymali go z dala od ciekawości i wnikliwości w swoją przeszłość oraz...
przyszłość.
CZYTASZ
Release me || Drarry
FanfictionDrarry, czyli co może się stać przez brak wyboru. "Miłość i nienawiść to skrajności tego samego uczucia; nikt nie potrafi gardzić drugim gwałtowniej niż ten, kto wcześniej bezgranicznie kochał" ~ Adolf Heyduk