-16-

1.8K 168 18
                                    


Harry ziewnął potężnie rozciągając mięśnie. Rozejrzał się po pokoju i zobaczył śpiącego obok niego jeszcze blondyna. Szturchnął go brutalnie w ramie. 

- Wstawaj bo się spóźnimy.

- Jeszcze pięć minut...- wymamrotał do poduszki chłopak. 

- To ty śpij, a ja idę się myć - zadeklarował sennie szatyn. Wyswobodził się z kołdry i leniwym krokiem ruszył do szafy wyjmując z niej ubrania. Draco otworzył jedno oko patrząc się z zaciekawieniem na Wybrańca paradującego w samych bokserkach. 

- Myć się idziesz, powiadasz? - zapytał żywiej Draco. 

- Yhym - usłyszał mruknięcie ze strony szafy. 

- Wiesz, nie można marnować wody - powiedział spokojnie Malfoy uwalniając się z pościeli. 

- Zapewne, zapewne - wymamrotał nieobecnie chłopak. 

- Trzeba oszczędzać wodę, a jak my oddzielnie będziemy się myć.. - Draco zacmokał z dezaprobatą. 

Harry wychylił się zza szafy patrząc się na niego z rozbawieniem. 

- Jeśli ta cała gadanka o Eco - Draco ma doprowadzić do tego, że mnie będziesz pieprzył pod prysznicem, to możesz sobie odpuścić. 

- Ale... - jęknął niebieskooki robiąc minę zbitego psa. 

- Nope - puścił mu oko Bliznowaty i zgrabnym, tanecznym krokiem wyminął kochanka pozostawiając go w osłupieniu. 

- No jeszcze zobaczymy - mruknął do siebie Draco. 


Ślizgoni zeszli już w pełnym rynsztunku na dół. Harry z uśmiechem na twarzy, a Draco natomiast trochę naburmuszony. 

- Mówiłem już, że wyglądasz słodko jak się wkurzasz? - uśmiechnął się do niego szeroko Potter. Malfoy prychnął z oburzeniem. 

- Zamknij się, Potter. 

Wybraniec wciąż nie zbity z tropu wzruszył jedynie ramionami i energicznym ruchem otworzył drzwi przytrzymując je dla blondyna. 

- Fochnięte panienki przodem. - ten jedynie zgromił go spojrzeniem.

Przy stole już siedział Syriusz, podobnie w skowronkach jak jego chrześniak. Reszty nie było. Harry znów popisał się zachowaniem godnym gentlemana i odsunął swojemu chłopakowi krzesło unosząc brwi z rozbawieniem. Blondyn wymamrotał coś pod nosem z irytacją ale zajął miejsce nakładając sobie jedzenia. Sam szatyn również usiadł. 

- Cześć, Syriuszu - przywitał się wesoło zielonooki. Black skinął głową, przenosił wzrok raz na Harry'ego, raz na jego towarzysza. Spojrzał się na chrześniaka pytająco wskazując palcem poirytowanego Ślizgona próbującego rozsmarować zamarznięte masło. 

- Nic się nie stało - powiedział uspokajająco szatyn, spojrzał się na Draco i powiedział - Lacarnum Inflamari - masło stanęło w płomieniach aby po chwili zgasnąć. 

- Dzięki - wymamrotał niewyraźnie blondyn. 

- Czyżby kłótnia małżeńska? - podsunął Syriusz z zaciekawieniem. 

- On jest okrutny i bez serca - powiedział ze smutkiem Draco bawiąc się roztopionym doszczętnie masłem. 

- Wcale, że nie! 

- Wcale, że tak! 

- Dziewczyny, spokojnie - powiedział Black, a na jego twarzy błąkał się uśmieszek. 

Release me || DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz