-20-

1.9K 147 16
                                    


Harry brutalnie popchnął Grindelwalda zrzucając go z drzewa. 

- Za co to? - jęknął staruszek z ziemi. 

- Jako uciekinier musisz wyglądać - sarknął Potter zgrabnie zeskakując z gałęzi, obok niego wylądował Draco. 

Po chwili na mglistej drodze pojawiła się czarna postać, Severus zgrabnym krokiem podszedł do nich mrużąc oczy w świetle różdżki Wybrańca. 

- Pamiętacie plan? - zapytał Harry, wszyscy odpowiedzieli skinieniem głową. 

- Świetnie. Gellert, komunikuj się z nami za pomocą tego - oznajmił Draco wręczając staruszkowi czarny, oszlifowany kamień. 

- Wiesz jak? - zapytał szatyn.

- Nie jestem głupcem - oburzył się czarodziej chowając kamień do kieszeni. 

- Dobrze, idźcie - polecił zielonooki i Severus rzucił na staruszka zaklęcie, dzięki któremu miał skute ręce. 

- Chodź, Harry - powiedział Draco podając rękę chłopakowi. Aportowali się. 

_

Pojawili się w nieznanym szatynowi miejscu. Był to cichy park, w którym rosły wysokie drzewa i kolorowe kwiaty, od których odbijało się światło księżyca w pełni. W parku nie było nikogo, jedynie jakiś bezpański pies przeszukiwał śmietniki w poszukiwaniu pożywienia. Draco bez słowa usiadł na pobliskiej ławce chowając twarz w dłoniach. Harry usiadł cicho obok niego nie odzywając się ani słowem, położył mu rękę na ramieniu i przyglądał się mu w spokoju. 

- Nie wiem co ja mam zrobić - powiedział podłamanym głosem Malfoy - zawiodłem mojego ojca i jestem w ogóle jakąś zakałą rodu. Powinienem być normalny, mieć żonę i dzieci. 

Harry wciąż nic nie mówił. 

- Muszę przedłużyć ród, jak każe mi ojciec. Ale ja nie chcę. 

- A więc czego chcesz? 

- Nie wiem! - krzyknął histerycznie zrywając się z ławki. Po chwili ciszy Harry odpowiedział spokojnie. 

- Draco, nikt nie może decydować o twoim życiu w żaden sposób. Musisz odpowiedzieć sobie na pytanie czego tak naprawdę chcesz.

Blondyn odwrócił się w jego stronę i spojrzał zaczerwienionymi od płaczu oczami. 

- Chcę być wolny. Chcę być z tobą. Wyjedźmy gdzieś.

- Gdzie.

- Nie wiem! Gdzieś gdzie nikt nas nie znajdzie. 

- Kto miałby nas szukać? 

- Mój ojciec. 

Potter spojrzał się na niego jak na szaleńca. 

- Wątpię aby twój ojciec uganiał się za tobą po całym świecie, Draco. 

- Co masz na myśli? - zapytał pociągając nosem. 

- Wydaje mi się, że Lucjusz należy do realistów i wie, że z ciebie pożytku dla rodu nie będzie. Podobnie miał Syriusz, skreślono go z drzewa rodzinnego, a wiesz czemu? 

Blondyn pokręcił głową. 

- Nie dlatego, że uciekł. Jak ktoś ucieka to można go znaleźć i złapać. Tu chodzi o coś innego. Jego rodzina wiedziała, że ze względu na jego orientację nie pociągnie dalej rodziny. Dlatego go skreślili. Syriusz wciąż żyje w przekonaniu, że jest dzikim buntownikiem który zwiał z domu i dlatego jego rodzina go wydziedziczyła. To nieprawda. Nie miałoby to sensu. 

Release me || DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz