Harry brutalnie popchnął Grindelwalda zrzucając go z drzewa.
- Za co to? - jęknął staruszek z ziemi.
- Jako uciekinier musisz wyglądać - sarknął Potter zgrabnie zeskakując z gałęzi, obok niego wylądował Draco.
Po chwili na mglistej drodze pojawiła się czarna postać, Severus zgrabnym krokiem podszedł do nich mrużąc oczy w świetle różdżki Wybrańca.
- Pamiętacie plan? - zapytał Harry, wszyscy odpowiedzieli skinieniem głową.
- Świetnie. Gellert, komunikuj się z nami za pomocą tego - oznajmił Draco wręczając staruszkowi czarny, oszlifowany kamień.
- Wiesz jak? - zapytał szatyn.
- Nie jestem głupcem - oburzył się czarodziej chowając kamień do kieszeni.
- Dobrze, idźcie - polecił zielonooki i Severus rzucił na staruszka zaklęcie, dzięki któremu miał skute ręce.
- Chodź, Harry - powiedział Draco podając rękę chłopakowi. Aportowali się.
_
Pojawili się w nieznanym szatynowi miejscu. Był to cichy park, w którym rosły wysokie drzewa i kolorowe kwiaty, od których odbijało się światło księżyca w pełni. W parku nie było nikogo, jedynie jakiś bezpański pies przeszukiwał śmietniki w poszukiwaniu pożywienia. Draco bez słowa usiadł na pobliskiej ławce chowając twarz w dłoniach. Harry usiadł cicho obok niego nie odzywając się ani słowem, położył mu rękę na ramieniu i przyglądał się mu w spokoju.
- Nie wiem co ja mam zrobić - powiedział podłamanym głosem Malfoy - zawiodłem mojego ojca i jestem w ogóle jakąś zakałą rodu. Powinienem być normalny, mieć żonę i dzieci.
Harry wciąż nic nie mówił.
- Muszę przedłużyć ród, jak każe mi ojciec. Ale ja nie chcę.
- A więc czego chcesz?
- Nie wiem! - krzyknął histerycznie zrywając się z ławki. Po chwili ciszy Harry odpowiedział spokojnie.
- Draco, nikt nie może decydować o twoim życiu w żaden sposób. Musisz odpowiedzieć sobie na pytanie czego tak naprawdę chcesz.
Blondyn odwrócił się w jego stronę i spojrzał zaczerwienionymi od płaczu oczami.
- Chcę być wolny. Chcę być z tobą. Wyjedźmy gdzieś.
- Gdzie.
- Nie wiem! Gdzieś gdzie nikt nas nie znajdzie.
- Kto miałby nas szukać?
- Mój ojciec.
Potter spojrzał się na niego jak na szaleńca.
- Wątpię aby twój ojciec uganiał się za tobą po całym świecie, Draco.
- Co masz na myśli? - zapytał pociągając nosem.
- Wydaje mi się, że Lucjusz należy do realistów i wie, że z ciebie pożytku dla rodu nie będzie. Podobnie miał Syriusz, skreślono go z drzewa rodzinnego, a wiesz czemu?
Blondyn pokręcił głową.
- Nie dlatego, że uciekł. Jak ktoś ucieka to można go znaleźć i złapać. Tu chodzi o coś innego. Jego rodzina wiedziała, że ze względu na jego orientację nie pociągnie dalej rodziny. Dlatego go skreślili. Syriusz wciąż żyje w przekonaniu, że jest dzikim buntownikiem który zwiał z domu i dlatego jego rodzina go wydziedziczyła. To nieprawda. Nie miałoby to sensu.
CZYTASZ
Release me || Drarry
FanfictionDrarry, czyli co może się stać przez brak wyboru. "Miłość i nienawiść to skrajności tego samego uczucia; nikt nie potrafi gardzić drugim gwałtowniej niż ten, kto wcześniej bezgranicznie kochał" ~ Adolf Heyduk