-10-

2.5K 204 44
                                    




Harry wymacał ręką ścianę szukając oparcia, na swoje szczęście nie natrafił na nią. Zobaczył mignięcie i w ułamku sekundy Draco znalazł się przy nim. Położył ręce na jego biodrach, a Potter nawet przez jeansy czuł bijący z dłoni żar.

- I co, Potter? Wcześniej byłeś taki chętny...- mruknął mu do ucha przez co szatyna przeszedł dreszcz. Czuł jego ciepły oddech na swojej szyi i bijące od ciała ciepło, nie był w stanie się poruszyć. W ciemności błysnęły białe zęby Ślizgona. Malfoy przycisnął jego biodra do swoich, dzięki czemu zielonooki wyczuł stwardnienie w jego spodniach. Podniósł wzrok i przerzucił swoje ręce przez szyję blondyna, bez zastanowienia musnął jego usta. Książę Slytherinu mruknął i pogłębił pocałunek pchając Potter'a do tyłu, aż w końcu dotarli do ściany. Dominujący docisnął go do ściany wciąż namiętnie całując zaczął błądzić wilgotnymi od potu rękoma po gorącym ciele szatyna. Malfoy wyciągnął różdżkę z tylnej kieszeni spodni chłopaka i mruknął pod nosem zaklęcie, dzięki któremu pozbył się zbędnej, górnej części ubrań. Harry zamruczał mu w usta, blondyn oderwał się od jego malinowych ust i zaczął dobierać się do szyi. Potter bezustannie mruczał. Niebieskooki zjechał do klatki piersiowej i zaczął ją muskać ustami wciąż wędrując coraz niżej. Poczuł jak szatyn cały się spina. Sięgnął po klamrę od paska, spodnie same opadły po chudych biodrach Wybrańca. Draco zacmokał z dezaprobatą.

Chwycił swojego chłopaka pod kolanami i pociągnął do siebie, ten oplótł się rękami i nogami przylegając do ukochanego, mrucząc mu w kark.

Malfoy odłożył swojego chłopca na łóżko, a sam zaczął zdejmować buty i skarpetki, sięgnął po pasek ale uniemożliwiły mu to chude ręce Wybrańca. Spojrzał się w jego zielone oczy, które błyszczały w ciemności. Teraz nie był zagubiony, oczy świeciły się mu drapieżnie, a na ustach wykwitł zadziorny uśmieszek, Malfoy pokornie opuścił ręce i w ramach kapitulacji uniósł je w górę unosząc przy tym brwi. Harry odpiął powoli pasek, po czym guziki od spodni. Zważywszy na to, że niebieskooki nosił raczej przyległe spodnie, a nie luźne, Wybraniec zaczął je powoli zsuwać w nóg czemu towarzyszyły pocałunki. Draco głośno wciągnął powietrze ale nic nie powiedział. W końcu pozbył się zbędnego ubrania, Potter złapał blondyna za ręce i z całej siły pociągnął do siebie, przez co Malfoy wylądował nad nim.

- Mi tak się podoba - zamruczał Książę Slytherinu i zaczął całować stwardniałe podbrzusze kochanka. Pocałował jego przyrodzenie przez bokserki i spojrzał się pytająco w stronę rozanielonego szatyna, ten nieznacznie skinął głową ale Malfoy odebrał to jako zgodę.

Szybkim ruchem pozbył się ostatniej części garderoby.

Pocałunkami dotarł do członka, złożył na nim malinkę, przez co Harry jęknął. Zaczął go pieścić językiem, ssać i przegryzać, Potter wił się i wyginął się w pół. Draco przeniósł swoje ciało wyżej i złączył ich usta w zmysłowym pocałunku po czym delikatnie w niego wszedł.

Harry słyszał swoje dudniące bicie serca, biło tak mocno, że zastanawiał się czy wyleci mu przez klatkę piersiową. Czuł szum krwi w uszach i przyspieszony puls. Świat stał się jeszcze bardziej kolorowy, jakby ktoś posypał go brokatem. Czuł ciepło i ciężar blondyna nad sobą, jego usta na swojej szyi i jego samego w sobie. Zaczął penetrować jego ciało rękoma, przy mocniejszym ruchu wbił paznokcie w jego ciało mrucząc cicho.

Czuł napięcie w swoim ciele, wiedział, że zaraz dojdzie. Odchylił głowę do tyłu wydając przy tym jęknięcie, dając jeszcze większy dostęp do szyi kochankowi. Blondyn poruszał się szybko, sapiąc przy tym. Składał pocałunki na szyi, obojczyku i pieścił językiem delikatną skórę za uszami. W końcu czując kulminację u kochanka opadł zmęczony na wilgotną pościel sapiąc ciężko. Przymknął oczy i wymacał jego rozgrzane ciało, przyciągnął go do ciebie rozkoszując się zapachem skóry i szamponu do włosów. Pocałował go w głowę i utonął w czarnych jak smoła włosach odpływając w objęciach Morfeusza.

Potter natomiast wtulił się w jego silne ramiona czując jego, całego zasnął pogrążony w myślach.

**

Ranem obudziły ich promienie sztucznego słońca wdzierające się przez okna. Draco ziewnął potężnie rozciągając sobie ramiona czemu towarzyszyło strzykanie kości. Rozejrzał się po pokoju i dostrzegł jedynie śpiącego obok szatyna. Spał na brzuchu, zasłaniała go tylko kołdra przerzucona przez biodra. Miał lekko rozchylone usta i twarz zwróconą w jego stronę. Ręce na poduszce, włosy rozczochrane a okulary gdzieś odłożone. Draco uśmiechnął się na ten widok, wyglądał tak spokojnie jak spał, jakby na świecie nie było tylu ludzi, którzy chcą go zniszczyć. Nagle Malfoy zmarszczył brwi. Odsunął kołdrę i zobaczył okropne blizny zaczynające się od kości ogonowej, kończące na pośladkach. Wyglądały przerażająco, wczoraj blondyn nie widział ich w ciemności. Harry jakby czując, że jest obserwowany otworzył leniwie oczy po czym ziewnął. Spojrzał się nieprzytomnie na niebieskookiego marszcząc brwi.

- Dlaczego tak perfidnie gapisz się na mój tyłek?

Draconowi nie było do śmiechu, spojrzał się poważnie w zielone oczy Wybrańca. Przejechał palcem po jednej z ran, przez co Potter syknął i się spiął.

- Co to jest? - zapytał zatroskanym głosem - kto ci to zrobił?

Potter słysząc jego ton głosu przełknął głośno ślinę.

- Blizna z dzieciństwa, dawno temu..., nie ważne...

- Masz aż pięć blizn, pięć okropnych blizn. Od czego to i kto ci to zrobił? Powiedz.

Potter uciekł wzrokiem w dal.

- Czy to takie ważne...? Było minęło.

- Dla mnie jest ważne - Draco powiedział to z takim naciskiem, że w końcu Wybraniec odpuścił.

- Każda blizna jest za jeden skończony rok w Hogwarcie.

- Jak to? - Malfoy nic nie rozumiał - przecież miałeś dobre świadectwa.

- Nie o to chodzi - sapnął z irytacją Potter, podniósł się do pozycji siedzącej, spojrzał się w niebieskie oczy blondyna - mugole którzy mnie wychowują nienawidzą magii. Tratują mnie jak dziwadło, najchętniej zamknęliby mnie w psychiatryku. Draco, ja spałem w komórce pod schodami, a sąsiedzi nie wiedzieli o moim istnieniu przez 13 lat, o czym my mówimy.

Draco wytrzeszczył na niego oczy.

- Twój wuj cię bił? Ciebie? Wybrańca?

- Go nie obchodzi kim jestem w magicznym świecie. Dla niego liczy się tylko to, że jestem z nim powiązany i nie może się mnie pozbyć.

- A co na to Dumbledore?

Harry prychnął z pogardą. Wstał z łóżka i zaczął krążyć po pokoju.

- On ma mnie w dupie. Liczy się dla niego to, żebym przeżył, chociaż wydaje mi się, że już ten pomysł nie jest dla niego ważny. Nigdy mi nie pomógł, choć wiedział w jakich warunkach żyje. Nigdy nie zrobił czegokolwiek aby poprawić moje życie. Skazał mnie na czarofobicznych mugoli, którzy lepiej traktują psa mojej ciotki niż mnie.

Malfoy już znalazł się przy nim, objął go od tyłu przyciskając do siebie najmocniej jak potrafił, i wyszeptał do ucha.

- Teraz jesteś ze mną, nikt już ci nie zrobi krzywdy, rozumiesz? Nikt.

Release me || DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz