Albus cicho wszedł do kwatery Grindelwalda delikatnie zamykając za sobą drzwi. Gellert spał okryty kocem z godłem Gryffindoru. Siwe kosmyki opadały na jego twarz. Dumbledore uśmiechnął się ciepło na ten widok. Podszedł do łóżka przyjaciela i postawił zupę, którą właśnie przyniósł na stoliku obok. Już miał odejść gdy poczuł uścisk na nadgarstku. Szare oczy Gellerta patrzyły się z ufnością na dyrektora.
- Tak? - zapytał Dumbledore.
- Muszę ci coś powiedzieć, coś bardzo ważnego.
Albus zmarszczył brwi i usiadł na brzegu łóżka.
- Mów zatem.
Grindelwald z zakłopotaniem odgarnął kosmyki włosów nasuwające się mu na twarz.
- Proszę nie oceniaj mnie.
- Nigdy tego nie zrobiłem - odpowiedział spokojnie Albus.
- Voldemort porwał mnie i kazał mi dla niego szpiegować u ciebie. Ale ja nie potrafię, nie zdradzę cię Albusie. Ze wzgląd na stare czasy...
- Wiem, Gellercie, że Voldemort cię tu przysłał. Nie jestem taki głupi. Trzeba to już zakończyć. Przekaż mu, że szykuję atak na niego ale muszę przepuścić moją armię przez barierę ochronną czyli przez bramę główną. Odbędzie się to jutro w południe.
- To bardzo pochopna i mało roztropna decyzja, Albusie.
- Wiem, ale trzeba to już zakończyć.
Grindelwald wgramolił się na kolana dyrektora i przytulił się do starego partnera. Biały Czarodziej objął go czule ramieniem.
- Damy radę, Gellercie. Jak zawsze.
- Jak zawsze - westchnął Grindelwald i po chwili zasnął na kolanach drugiego czarodzieja.
___________
Wieczorem do Toma doleciała poczta od Grindelwalda. W liście oznajmił co planuje Dumbledore. Riddle uśmiechnął się złowieszczo na informację o bitwie. Zwołał swoich najwierniejszych Śmierciożerców i przez parę godzin dyskutowali o strategii. Potter zasnął podczas narady na ramieniu Dracona, więc blondyn wziął go na ramiona i śpiącego zaniósł do sypialni.
Położył do na łóżku i przykrył kołdrą. Nagle zielone oczy Pottera się otworzyły i ten złapał blondyna za ramiona i rzucił na łóżko obok siebie. Wylądował nad Malfoy'em z uśmiechem.
- Taktyczne zagranie, Potter - mruknął z aprobatą blondyn.
- Musiałem się stamtąd jakoś wyrwać. Ziało nudą.
- Ty ostatnio strasznie szybko się nudzisz.
- No wiem. Ja to taki rozrywkowy chłopak jestem - mruknął Draconowi do ucha.
- To, to ja wiem - odparł Malfoy i ścisnął pośladki szatyna. Ten wynagradza mu to namiętnym pocałunkiem. Wybraniec rozpina na ślepo koszulę blondyna. Jego palce są rozgrzane i wilgotne od potu. Cały się trzęsie od nadmiaru emocji.
- Chcę cię - szepcze roztrzęsionym głosem Harry.
- I będziesz mnie miał - odpowiada równie nabuzowany Draco. Blondyn pozbył się spodni szatyna i po chwili swoich. Harry ściągnął koszulkę i zaczął składać pocałunki na mokrej od potu klatce piersiowej kochanka. Potter wsuwa dłonie pod biodra blondyna, unosząc je z łóżka tak, że jego ciało przylega ściśle do ciała Dracona. Malfoy obejmuje plecy kochanka i całuje jego szyję. Harry nie pyta czy jego partner jest gotowy, jego dotyk jest wystarczającą odpowiedzią.
Cofa biodra, a później pcha je do przodu. Draco krzyczy zaciskając kolana wokół bioder wybrańca i wbija paznokcie w jego plecy. Harry owija nogę Dracona wokół swojego pasa i dalej się porusza. Blondyn sapie w euforii w kark kochanka. Potter porusza się coraz szybciej, czując że jego partner dochodzi. Po chwili szatyn się zatrzymuje, a pełen spełnienia Ślizgon zupełnie się rozluźnia. Harry kładzie się na klatce piersiowej kochanka i po chwili zasypia. Malfoy splata ich palce razem i również zasypia.
___
Harry odbił po raz kolejny uderzenie. Jego przeciwnik jest bardzo silny. Dumbledore nie poddaje się, nie popełnił żadnego błędu. Starzec ma za sobą duże doświadczenie w pojedynkach. Potter rzuca kolejne zaklęcie, przez które gdyby ministerstwo się dowiedziało, siedziałby w Azkabanie do końca swoich dni. Pomimo tak silnych zaklęć, Harry przegrywa. Albus gra czysto, jedyne nielegalne zaklęcia, których używa, to te najpopularniejsze jak Crucio albo Avada. Starzec ewidentnie ma przewagę. Harry robi unik i potyka się o korzeń, cholerny las, pieprzone drzewa. Wymacuje ziemię szukając swojej różdżki, która gdzieś zniknęła w mroku nocy. Słyszy przytłumiony krzyk i wypowiedziane zaklęcie śmiercionośne. Rozbłyska zielone światło i nagle jakieś ciało pada obok niego. Odwraca się żeby sprawdzić co się stało i...
- Harry, skarbie wstawaj mamy bitwę do wygrania - szturcha go delikatnie Draco. Harry otwiera oczy i szybko mruga. Siada i pociera oczy.
- Ale miałem posrany sen - mamrocze i ziewa.
- Dawaj, dawaj. Śniadanie zaraz, a nie możemy się spóźnić.
Potter leniwie zwlekł się z łóżka. Wziął ubranie do walki i ruszył do łazienki.
Po chwili oboje zeszli na dół do jadalni. Wszyscy już tam byli. Omawiali szczegóły strategiczne. Syriusz powitał Harry'ego ciepłym uśmiechem.
- Wyspaliście się? - zapytał się Black. Remus prychnął śmiechem w swój talerz nie podnosząc wzroku.
- A jakże - odpowiedział z uśmiechem Draco. Odsunął kochankowi krzesło i po chwili sam usiadł. Zjedli szybko śniadanie wciąż rozmawiając o strategii bitwy, która miała się odbyć za parę godzin.
Po śniadaniu udali się do zbrojowni. Tom zwołał całą swoją armię i krzyknął do nich.
- Śmierciożercy! Dzisiaj nadszedł ten dzień! Dzień, w którym pokonamy wielkiego Albusa Dumbledore'a i przejmiemy Hogwart!
Śmierciożercy zaczęli wiwatować.
- Dzisiaj musicie wykazać się pełnym profesjonalizmem i pokazać na co was stać! Macie pokazać moc Czarnego Pana! Zrozumiano?!
- TAK! - krzyknęli zwolennicy Czarnego Pana.
- No i tak ma być! No to do dzieła!
Wszyscy aportowali się w wyznaczone wcześniej miejsce.
CZYTASZ
Release me || Drarry
FanfictionDrarry, czyli co może się stać przez brak wyboru. "Miłość i nienawiść to skrajności tego samego uczucia; nikt nie potrafi gardzić drugim gwałtowniej niż ten, kto wcześniej bezgranicznie kochał" ~ Adolf Heyduk