Moi drodzy, na początek chcę was zachęcić do głębszych refleksji. Tom nie mógłby umrzeć, ponieważ Harry'emu się nic nie stało, a są połączeni specyficzną więzią. Oki? Bardzo was proszę abyście z uwagą śledzili tekst i wytkali jakieś błędy, literówki itd, ponieważ musiałam strasznie dużo naprawiać, bo Wattpad usunął mi JAKIMŚ SPOSOBEM polskie znaki. Z góry dziękuję.
_______
Wszyscy Śmierciożercy wciągnęli ze świstem powietrze patrząc na upadające ciało swojego pana. Potter bez wahania rzucił zaklęcie lewitujące na nieprzytomnego Toma i krzyknął do osłupionych poddanych Lorda Voldemorta.
- Niech jeden z was zaprowadzi mnie do jego komnat! - rzucił władczo. Śmierciożercy zaczęli wymieniać ze sobą zdania, żaden nie rzucił się pomóc swojemu panu. Jedynie jedna osoba wygramoliła się z szeregu, był to Draco. Potter wbrew własnej woli uśmiechnął się półgębkiem na widok swojego ukochanego Ślizgona. Blondyn bez słowa machnął na niego ręką i zniknął za drzwiami, Wybraniec poszedł w jego ślady lewitując nieprzytomnego Lorda Voldemorta. Książę Slytherinu zatrzymał się przed jednymi z drzwi i otworzył je, one odpuściły z jęknięciem. Pottera zalał odór wosku. W komnacie Czarnego Pana paliło się kilka świec, a większość jedynie tliła dym, bądź zupełnie przygasła, a ich wosk skapywał na podłogę. Ściany były butelkowozielone, jak na prawowitego Ślizgona przystało. Z boku był kominek, wokół niego dwa fotele i barek. Na ścianie wisiała ogromna mapa świata stworzona magicznie, w na obrzeżach Londynu było kilkadziesiąt świecących się, białych kropek. Niebieskooki dostrzegł zainteresowanie ze strony towarzysza, więc szybko wyjaśnił ochrypłym głosem.
- Te świecące się punkciki to Śmierciożercy, Mroczne Znaki działają również jako lokalizator.
Szatyn skinął głową i delikatnie wy - lewitował Riddle'a na sofę stojącą obok mahoniowego biurka. Potter pochylił się nad Tomem i nagle do jego uszu dobiegł syk.
- Zoossstaw go - usłyszał w języku węży. Z niepokojem rozejrzał się wokół i po chwili dostrzegł nad sobą ogromny łeb węża Voldemorta, Naginii.
- Chcę mu pomóc - odpowiedział z sykiem.
- Harry, może go zostaw - jęknął z desperacją wystraszony Ślizgon, ale Harry zupełnie nie zwraca³ uwagi na jego gadanie.
- Umiesz mówisz w naszym języku...
- Nazywam się Harry Potter.
Wąż zamilkł, machnęła jedynie ogonem i powoli wycofała głowę, ale wciąż bacznie obserwowała poczynania chłopca.
- Draco, przynieś wody - rzucił Potter bez zastanowienia zaczął sprawdzać puls Toma. Z tyłu dobiegło go oburzone prychnięcie Dracona. Chłopak sięgnął po szklankę z barku i rzucił pod nosem zaklęcie, po chwili podał wodę szatynowi, ten skinął w podzięce głową i kucnął przy sofie. Zaczął powoli lać wodę ze szklanki na szyję Czarnego Pana.
- Co ty na Merlina robisz? - zdziwił się Malfoy.
- Najlepszy sposób na cucenie ludzi - uśmiechnął się do niego Harry.
Nagle Riddle drgnął i załapał się za gardło charcząc.
- Hej, hej, spokojnie - mruknął pod nosem zielonooki i odłożył dłonie mężczyzny z powrotem. Tom spojrzał się na niego nieprzytomnie.
- Co się stało?
- Zmieniłeś się w człowieka i zemdlałeś - odpowiedział beztrosko chłopak. Voldemort wytrzeszczył na niego oczy i podniósł się do pozycji siedzącej. Pstryknął palcami i przed nim pojawiło się okrągłe lustereczko, które lewitowało w powietrzu. Czarny Pan z niedowierzaniem wpatrywał się w swoje odbicie.
CZYTASZ
Release me || Drarry
FanfictionDrarry, czyli co może się stać przez brak wyboru. "Miłość i nienawiść to skrajności tego samego uczucia; nikt nie potrafi gardzić drugim gwałtowniej niż ten, kto wcześniej bezgranicznie kochał" ~ Adolf Heyduk