- Wejść! - krzyknął Marvolo ze swojego biurka, przeglądając papiery. Drzwi otworzyły się bezgłośnie i wysunęła się przez nie rozczochrana czupryna Harry'ego.
- Czego chcesz, Potter? - burknął Tom nie podnosząc wzroku.
- Śmierciożercy z Hogwartu właśnie przyszli i są trochę...zdenerwowani.
Voldemort westchnął męczeńsko.
- Wpuść ich - polecił krótko i sprzątnął stos papierów z biurka.
Do pokoju weszło czterech Śmierciożerców, w postaci uczniów Hogwartu. Po chwili jednak zdjęli zaklęcie stając się dorosłymi ludźmi. Ukłonili się przed znudzonym Lordem. Jak na lwa przystało, pierwszy zaczął Gryfon.
- Panie. Opiekunka Gryffindoru ma jawne podejrzenia co do Grindelwalda. Każe uczniom meldować jeśli zobaczymy coś niecodziennego z jego udziałem.
- Minerwa szuka wsparcia u innych nauczycieli, Flitwick nie chce jej wierzyć, ale zaczynam się obawiać, że to kwestia czasu - dodała kobieta z Ravenclawu.
- Puchoni są lojalni Sprout, myślą tak jak ona i robią to co ona zechce. Równocześnie ufają dyrektorowi i nie wyciągają żadnych pochopnych wniosków - dodał mężczyzna z Hufflepuffu.
- Ogólnie uczniowie nie wiedzą kim jest mężczyzna towarzyszący dyrektorowi. Uważają, że porwałeś Harry'ego, panie. Nikt się nie domyśla, że to Grindelwald.
- To dobrze - powiedział w zamyśleniu Lord.
- Uważam, że powinniśmy z nią skończyć zanim będzie za późno - powiedział Gryfon niepewnie.
- Nie pytam się ciebie o zdanie! - warknął Voldemort uderzając pięścią w stół.
Po chwili milczenia Harry wyszedł z kąta.
- On ma racje, Tom. Trzeba zgarnąć miłośniczkę szlam, bo namiesza reszcie bandzie miłosierdzia w głowach - powiedział chłopak. Czarnoksiężnik zacisnął usta i wymownie spojrzał się w drugą stronę rozważając słowa Wybrańca.
- Dobrze zatem - odezwał się po chwili - Bellatrix, Lucjusz, Dołohow, Greyback i Rudolf. Jeśli jeszcze kogoś chcą mogą wybrać ale tylko jedną osobę.
- A ja mogę iść? - zapytał Potter.
- Nie. To zbyt ryzykowne.
Harry gniewnie burknął pod nosem ale się nie sprzeciwił, bo wiedział, że jego wspólnik ma rację.
- Potter, zawiadom ich. Mają dokonać tego dzisiaj w nocy. Mają ją tu sprowadzić ŻYWĄ.
Harry skinął głową i bez słowa opuścił pokój.
- A wy na co tu jeszcze czekacie? - warknął Voldemort - do roboty!
"Uczniowie" aż podskoczyli na dźwięk jego głosu i szybko się aportowali.
- Banda idiotów - mruknął pod nosem Marvolo.
__
Greyback zmarszczył wilczą twarz i naciągnął czarny kaptur na głowę. Lucjusz podszedł obok niego bacznie obserwując zamek.
- Chłopcy na co czekamy - jęknęła Bellatrix - nie będziemy bardziej przygotowani niż teraz.
- Bella ty w ogóle znasz plan? - zapytał Dołohow zaciągając rosyjskim akcentem.
- To jest jakiś plan? - zdziwiła się czarownica.
Malfoy Senior westchnął i spojrzał się z politowaniem na kobietę.
CZYTASZ
Release me || Drarry
FanfictionDrarry, czyli co może się stać przez brak wyboru. "Miłość i nienawiść to skrajności tego samego uczucia; nikt nie potrafi gardzić drugim gwałtowniej niż ten, kto wcześniej bezgranicznie kochał" ~ Adolf Heyduk