-11-

2.2K 181 9
                                    


Harry siedział pogrążony w myślach na szczycie Wieży Astronomicznej niebezpiecznie balansując na barierce. Usłyszał za sobą stęknięcie drzwi i ciche kroki za sobą, po chwili poczuł rękę na ramieniu i ciepły, znajomy oddech na karku. 

- Czemu nie było cię na zielarstwie? - spytał cicho Draco. 

Po dłużej chwili milczenia szatyn się odezwał nieobecnym głosem. 

- Chciałem pomyśleć - zaczerpnął powietrza - myślisz, że on naprawdę żyje? 

Odwrócił głowę w stronę blondyna, zielone oczy wwiercały się w czaszkę arystokraty oczekując szczerej odpowiedzi na pytanie. 

- Nie wiem, Harry - uciekł wzrokiem. Potter delikatnie złapał go za podbródek i skierował w swoją stronę. Uniósł brwi pytająco. 

- Skoro Czarny Pan tak twierdzi...

- Pieprzyć Voldemorta! - krzyknął Harry zrywając się z barierki zaczął krążyć po Wieży - może łże aby wykorzystać mnie do swoich celów. Wiesz czego boję się najbardziej? 

Przystanął przed blondynem. 

- Boję się, że jego tam nie będzie. Wolę wiedzieć od razu czy żyje, czy nie, niż później czuć gorzkie rozczarowanie. 

- Zawsze spodziewaj się najgorszego, a nigdy nie spotka cię rozczarowanie - odezwał się szeptem Malfoy spoglądając łagodnym wzrokiem na kochanka. 

Potter spojrzał się na niego, miał zaczerwienione oczy przez co ich zielony kolor wydawał się jeszcze intensywniejszy. 

- Tylko, że ja nie chcę aby on był martwy! - krzyknął desperacko, nogi się pod nim ugięły - chcę żeby żył i był przy mnie - schował twarz w dłoniach i na dobre się rozpłakał. Jego ramiona poruszały się bez kontroli i szlochu, a ciało drgało. Draco uklęk obok niego i przytulił do siebie pozwalając by szatyn wypłakał się w jego szatę. Niebieskooki głaskał go po głowie i szeptał kojąco. 

- Może i nie jestem psychologiem - zaczął spokojnie Malfoy - ale wydaje mi się, że tu nie chodzi o wykorzystanie ciebie, Harry. On ciebie potrzebuje, z resztą sam widziałeś. Jeśli tobie się coś stanie, to i jemu. Nie oszukałby ciebie w takiej sprawie. 

Potter podniósł głowę, miał twarz czerwoną od płaczu. 

- Tak sądzisz? - zapytał łamliwym głosem. 

- Ja to wiem - uśmiechnął się do niego ciepło i pocałował w czoło. Podniósł się z klęczek ciągnąc za sobą Bliznowatego. 

- A teraz chodź - pociągnął go w stronę drzwi za rękę - bo się spóźnimy na eliksiry. 

______

Od tamtej rozmowy minęło wiele tygodni. Przez ten czas Voldemort zupełnie się nie odzywał do Harry'ego, co chłopaka trochę niepokoiło. Zbliżały się Święta Bożego Narodzenia, Potter dostał zaproszenie od rodziny Malfoy'ów na przyjazd do rezydencji na święta. Oczywiście przyjął je, w końcu Malfoy'om się nie odmawia. 

Potter właśnie zamykał swój kufer kiedy poczuł czyjeś spojrzenie na sobie odwrócił się i zobaczył poddenerwowanego blondyna. 

- Harry - zaczął nerwowo niebieskooki błądząc wzrokiem po pomieszczeniu zatrzymując się na ich wspólnym zdjęciu - mam do ciebie prośbę. 

- Słucham więc - uśmiechnął się do niego szatyn. 

- Nie ujawniajmy się moim rodzicom - Draco wyrzucił to z siebie jak ciążący od tygodni kamień. Harry zmarszczył brwi i podszedł do swojego chłopaka wolnym krokiem. Ten odwrócił wzrok. Potter zaczął bawić się jego krawatem. 

- Dlaczego? - zapytał beznamiętnie. 

- Starzy mają obsesję na punkcie czystości krwi. Zwariują jeśli dowiedzą się, że jestem gejem, bo nie wydam im dziecka. Już dawno temu ustalili z kim się ożenię...

- Kto - zapytał ostro szatyn. 

- Nie wiem, ktoś z potężnego rodu Black'ów albo Averych...- Potter skrzywił się na dźwięk pierwszego nazwiska. 

- Jesteś mój - szepnął buntowniczo. Draco złapał go za rękę i splótł ich palce. 

- Wiem - pocałował go w głowę - a ty mój. Dlatego nie chcę im mówić, aby później jakoś...

- Uciec? - zaproponował Potter z figlarnym uśmiechem. Blondyn pomimo woli uśmiechnął się, uniósł podbródek szatyna i przybliżył swoją twarz tak, że ich nosy się stykały. 

- Na przykład uciec. 

Musnął jedynie jego usta swoimi i się odsunął. Potter otworzył oczy ale jego już tam nie było. Przyzwyczajony do wielkich wyjść swojego partnera, Harry westchnął jedynie i zabrał swoje rzeczy. 

Swojego kochanka spotkał dopiero w przedziale, gdzie ten w najlepsze rozgrywał partię w pasjansa z Blaisem. Harry nic nie powiedział, wrzucił swój kufer na górę i opadł na siedzenie obok blondyna opierając głowę na jego ramieniu. Przyglądał się grze ale to było tak niemożliwie nudne, że po chwili odpłynął w objęciach Morfeusza. 


Obudził go hałas. Otworzył leniwie oczy i zobaczył, że na dworze zrobiło się już ciemno. Rozejrzał się po przedziale i zobaczył przez drzwi przedzierających się przez korytarz uczniów. W przedziale został jedynie Draco, siedział obecnie naprzeciwko i rozbawioną miną. 

- Śpiąca królewna się obudziła. 

Potter rozciągnął się ziewając przy tym potężnie. 

- Jesteśmy już w Londynie, zmień ubranie - rzucił niebieskooki. 

- Chcesz darmowy striptiz? 

Blondyn uśmiechnął się do niego drapieżnie. 

- Nie tym razem. 

Ślizgon machnął różdżką i po chwili szata Slytherinu szatyna zmieniła się w zgrabny, czarny garnitur z białą koszulą i zielonym krawatem. Garnitur idealnie pasował na Harry'ego, lśniące, eleganckie buty z włoskiej skóry odbijały sztuczne światło. Draco był ubrany tak samo, jedynie nie założył krawata. 

Malfoy zmierzył Potter'a łakomym wzrokiem. 

- Wziąłbym cię tu i teraz gdyby nie to, że jesteśmy w pociągu a na zewnątrz zapewne czeka nasz komitet powitalny

- Czyli kto? 

- Służący mojego ojca, sam nigdy nie pofatygowałby się aby mnie odebrać z dworca - zaśmiał się gorzko. Wyszedł z przedziału lewitując swoje bagaże, Harry poszedł w jego ślady. 

Na peronie czekało dwóch mężczyzn w garniturach i okularach przeciwsłonecznych. Jeden był czarnoskóry, a drugi natomiast blady jak ściana ze śnieżnobiałymi okularami. Gładko ogoleni, buty wyczyszczone na błysk. Jednym słowem, wyglądali jak agenci ze służb specjalnych. 

- Sebastianie, Jimie - Draco skinął im głową na przywitanie, panowie bez słowa również skinęli głową i wzięli ich bagaże. Poprowadzili młodzieńców do ich środka transportu. Potter aż przystanął na ten widok. 

- Jeździcie autami

- I to nie byle jakimi autami - uśmiechnął się do niego Draco - specjalne auta, są produkowane indywidualnie dla bogatych czarodziejów. 

Był to cały czarny, sportowy samochód. Miał przyciemniane szyby u podświetlenie od dołu. 

- Podoba ci się? - zapytał z rozbawieniem blondyn. 

- Jest niesamowite - wykrztusił Potter. 

- Panie przodem - zaśmiał się niebieskooki trzymając drzwi Harry'emu, który był tak oczarowany maszyną, że nie odpowiedział na zaczepkę. 

Jeśli Harry myślał, że auto robi wrażenie od zewnątrz, to się grubo mylił. W środku pojazd był ponad dwa razy większy, był tam mini bar, telewizor i wygodne siedzenia. Sufit był tak wysoki, że można było stanąć, a na podłodze leżała lamparcia skóra. 

- Witaj w rodzinie Malfoy'ów, Potter - mruknął mu do ucha Draco.

Release me || DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz