-14-

2K 171 23
                                    


W sali momentalnie zapanowała cisza. Wszyscy Śmierciożercy skierowali głowy w stronę dwóch Ślizgonów, Voldemort również wpatrywał się z zaciekawieniem w Chłopca - Który - Przeżył (po raz drugi, swoją drogą). Chudy mężczyzna z przydługimi, czarnymi włosami, w których gdzieniegdzie można było dostrzec siwe pasma, odwrócił powoli spojrzenie. Miał niebieskie oczy, ale inne niż Draco. Jego były cieplejsze, kolor mniej intensywny, wręcz szary. Na twarzy było widać wiele blizn i zmarszczek, miał już kilkutygodniowy zarost. Jedna ręka zabandażowana, szew na skroni. Ubranie drogie, podarowane. Mężczyzna podniósł się energicznie, tak, że krzesło przewróciło się z hukiem. Black ruszył szybkim krokiem w stronę chrześniaka, który stał jak zamurowany i jedynie śledził wytrzeszczonym wzrokiem poczynania ojca chrzestnego. Syriusz już znalazł się przy nim, najpierw niepewnie spojrzał się na Draco, później dokładnie przeanalizował wzrokiem Harry'ego (co wyglądało zabawnie, bo Łapa zachowywał się jak zatroskany ojciec). W końcu przyciągnął chłopaka do siebie zamykając w uścisku. Potter odwzajemnił uścisk, przywarł do Syriusza tak, jakby chciał go udusić. Black pogłaskał chłopaka po głowie. 

- Syriusz - szepnął ponownie Harry drżącym głosem i wtulił głowę w klatkę piersiową Łapy. 

- Już nigdy cię nie zostawię - powiedział łagodnie Black wciąż głaszcząc chrześniaka po głowie. 

Syriusz delikatnie odsunął od ciebie chłopaka, aby spojrzeć na jego twarz. Objął ją rękami, a kciukiem otarł łzę z policzków Ślizgona. 

- Zmężniałeś odkąd ostatni raz cię widziałem - uśmiechnął się do niego. Zielonooki pociągnął nosem, na co jego ojciec chrzestny się roześmiał. 

- No już, już. Nie płacz - Harry uśmiechnął się nieśmiało. 

- Riddle! - ryknął po chwili. 

Śmierciożercy zaczęli szeptać między sobą, Czarny Pan wstał. 

- Tak, Potter? - zapytał lodowato. 

- Pozwól na chwilę - poprosił grzecznie Harry. Po twarzy Voldemorta przemknął cień poirytowania, szybko ukrył go pod maską obojętności. Bezszelestnie zbliżył się do chłopaka. Potter wystrzelił jak z procy, rzucił się na Toma przytulając go mocno. Czarny Pan był zbyt oszołomiony aby wykonać najmniejszy gest. 

- Dziękuję - szepnął Harry, po czym puścił osłupiałego Lorda, ruszył ponownie do Syriusza i stanął obok niego, jedynie rozkoszując się obecnością. 

Black natomiast przyglądał się z zaciekawieniem Draconowi. Już przejrzał tą dwójkę. Malfoy cały czas śledził Harry'ego wzrokiem, co nie było dziwne, ale sposób w jaki patrzył...Syriusz widział jak jego przyjaciel patrzy się na Lily, tęskny wzrok, złakniony bliskości drugiej osoby. Spojrzenie wyrażające całą miłość i oddanie. Łapa nie miał zamiaru poruszać tematu, ponieważ chłopcy zapewne sobie tego nie życzyli i wciąż kryli się w szafie, on sam miał sporo sekretów. Więc jedynie złapał wzrok blondyna i posłał mu porozumiewawczy uśmiech wskazując ledwo dostrzegalnie ręką na Wybrańca. Draco zrozumiał aluzję bo spłonął rumieńcem i spuścił wzrok. Co jeszcze bardziej potwierdziło przeczucie ojca chrzestnego szatyna.

- Może usiądźmy? - zaproponował. Wszyscy zgodnie pokiwali głowami i ruszyli do stołu, przy którym już siedział Czarny Pan pogrążony we własnych myślach. Po dłuższej chwili milczenia, Harry w końcu nie wytrzymał. 

- Jak go uwolniłeś? - swoje pytanie skierował do Riddle'a. Czarny Pan powrócił myślami na ziemię i spojrzał się głupio na chłopaka, po chwili analizy odchrząknął. 

- Nakłoniłem pracowników Departamentu Tajemnic, aby nie przeszkadzali mi podczas mojego pobytu w sali z łukiem. 

- Jak? - przerwał mu Harry, Voldemort zmierzył go spojrzeniem. 

Release me || DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz