-Proszę o zapięcie pasów za chwilę lądujemy.- oznajmia stewardesa.
Posłusznie robię to o czym mówiła po czym przenoszę wzrok na Thomasa.
- Moja kuzynka napisała mi ,że ciocia nie może nas odebrać z lotniska więc sama po nas przyjedzie.-mówi.
Kiwam tylko głową i przenosze wzrok na widok za oknem
Cóż nowy rozdziale mojego życia.
Nadchodze!***
-Jak sądzisz , polubi mnie?-pytam
-Ciebie nie da się nie lubić słońce.-odpowiada szczypiac delikatnie w policzek.
Chichocze cicho po czym dodaje.
-Taa jasne. Podlizus.
Idziemy wzdłuż parkingu.
Zatrzymujemy sie przy dość dużym czarnym Jeepie.Radosny dziewczęcy głos atakuje nasze uszy.
-Thommy!-krzyczy i zamyka go w niedźwiedzim uścisku
-Tęskniłem Alice.-mówi i obkreca ją wokół własnej osi.
Gdy tylko jej nogi ponownie lądują na ziemi spogląda na mnie.
-To jest Troye? -pyta.
Kiwa głową na tak po czym dodaje
-To mój chłopak Ali.
-Na żywo jest jeszcze bardziej uroczy, masz gust kuzynie.-stwierdza.
Rumienie się lekko przez jej wypowiedź
Podchodzi do mnie i wyciąga rękę w moją stronę.-Jestem Alice.
-Troye. - mówię i lekko ściskam jej drobna dłoń-Dobra gołąbeczki musimy juz jechać.-krzyczy jakiś chłopak
Alice wywraca tylko oczami.
-Bez jaj ze nadal jesteś z Casperem?-pyta Thom.
-Nie nie jestem z nim, przyjaznimy się tylko.
Thomas posyła w jej stronę spojrzenie typu
Kogo ty chcesz oszukać .-Dobra pakujcie walizki i jedziemy.
Mówi zrezygnowana.
Widocznie nie chce rozmawiać ze swoim kuzynem o tych sprawach.Podchodzi do auta i otwiera bagażnik.
Posłusznie wkładamy nasze bagaże i wsiadamy do środkaDroga mija nam dość szybko.
Okolica wygląda pięknie skąpana w blasku księżyca.
Zatrzymujemy się przy dość dużym drewnianym domku.
Wysiadamy ,zabieramy nasze bagaże i kierujemy się do drzwi.
W jednym pokoju pali się światło co oznacza że ktoś jest w środku.-Czekaj.
Thomas łapie dłoń Alice gdy ta próbuje znaleźć klucze.
Alice posyła pytające spojrzenie w jego stronę-Zrobimy jej niespodziankę.
Uderza delikatnie pięścią w drzwi.
Po chwili drzwi się otwierają ukazując czterdziestoletnia kobietę-Mówiłam,że...
Nie kończy.
-Cześć ciociu.
Sytuacja z kilkunastu minut wczesniej powtarza się.
Gdy jej stopy ponownie lądują na ziemi patrzy na każdego z nas-No wchodzcie.-ponagla.
-Mamo ja nie wchodze.-mówi Alice.
-Jak to nie wchodzisz?-pyta oburzona.-Twój kuzyn przyjechał a ty chcesz gdzieś iść?
-Nie ,ciociu w porządku niech idzie.Będziemy mieli sporo czasu by się sobą na cieszyć
Alice posyła w jego stronę wielki uśmiech
-Poza tym mamo wracam za godzinę.-dopowiada
Starsza kobieta wywraca oczami poczym dodaje.
-Tylko się nie zgub Alice.
Dziewczyna ponownie uśmiecha się i po chwili razem z Casperem ida wzdłuż drogi.
-Wchodzcie robi się zimno.
Posłusznie wchodzimy do środka Idziemy za nią na górę.
-To jest wasz pokój.
Rozgladamy się po pomieszczeniu.
Może i nie jest jakieś ogromne ale za to przytulne.Zostawiamy swoje bagaże i schodzimy na dół.
W salonie zaczyna się typowa pogawędka o wszystkim i o niczym
***
Po kolacji postanowiliśmy że pojdziemy na spacer.
Granatowe chmury na niebie idealnie kontrastowały z lekko żółtawym niebem.-Pięknie tu.-szepcze przytulajac go od tyłu.
Stoimy tak z dobre piętnaście minut napawajac się widokami i swoją obecnością
Cześć Sydney
Czas zacząć nowy rozdział!_____
CZYTASZ
"The Quiet" Troye Sivan FF (Short Story)
Fanfic"Anything hurts less than the quiet" Czy bylbys gotowy ukrywać swa prawdziwa twarz? #5 miejsce w rankingu #troyesivan