Otworzyłam oczy. Loki leżał spokojnie koło mnie. Jego klatka piersiowa unosiła się i opadała, więc na pewno żyje. Uśmiechnęłam się lekko. Nie chciałam go wczoraj puścić do jego celi. Bałam się, że coś mu się stanie. Chłopak leżał ledwo żywy na środku mojego pokoju. Nie mogłam go od tak puścić z dala ode mnie, nie wiedziałabym co z nim się dzieje. A tego bym nie przeżyła. A jakby umarł? Dlaczego ja o tym myślę? Nic mu nie jest. Leży obok mnie, normalnie oddycha i jest super. Żyje. To najważniejsze. Westchnęłam ciężko i wstałam z łóżka.
- Gdzie idziesz?- usłyszałam jego zachrypnięty głos i przyrzekam, że moje serce zabiło kilka razy mocniej. Uśmiechnęłam się lekko i odwróciłam się do niego przodem.
- Idę zrobić śniadanie, widzę cię zaraz na dole- odpowiedziałam i wyszłam z pokoju. Wzięłam dwa głębokie wdechy i zeszłam na dół do kuchni. Zrobiłam śniadanie i siadłam przy stole na krześle. Kilka sekund później Loki pojawił się obok mnie.- Dlaczego to robisz? Mogłeś normalnie zejść po schodach- powiedziałam patrząc na niego jak siada na przeciw mnie. Uśmiechnął się lekko.
- Zgubiłem się, więc się teleportowałem- wzruszył ramionami i wziął jedną kanapkę.- Lepsze niż te co podają w więzieniu- dodał z lekkim uśmiechem i spojrzał na mnie. Upiłam łyk herbaty.
- Wiem coś o tym- mruknęłam i sama zaczęłam jeść.
Po skończonym posiłku włożyłam naczynia do zmywarki. Trochę się ich już nazbierało, więc ją włączyłam.
- Masz coś... Nie, ty nic nie robisz...- uśmiechnęłam się lekko i oparłam się o blat kuchenny. Wstał i podszedł do mnie.
- Chyba będę do ciebie przychodzić na śniadania... i obiady... i kolacje...- zaśmiał się, a ja do niego dołączyłam.
- To może jeszcze zamieszkasz u mnie?- spytałam.
- Nie kuś...- uśmiechnął się lekko i odstawił szklankę po herbacie na blat za mną. Uśmiechnęłam się lekko.- A tak ogólnie. Co ze Stevem?- spytał, patrząc na mnie uważnie.
- Pogodziłam się z nim i obiecał, że nie będzie mieszał się do nas- odpowiedziałam wzruszając ramionami.
- Nas. Jak mam nazwać naszą relacje?- spytał i podskoczył, aby siąść na blat. Wzruszyłam ponownie ramionami.
- Przyjaźń...- mruknęłam i spojrzałam w dół.
- Dobrze, niech będzie przyjaźń...- odpowiedział i pociągnął mnie lekko za włosy. Pstryknęłam palcami, a chłopak spadł do tyłu. Zaśmiałam się. Uwielbiam to robić... Położyłam się na blacie, aby zajrzeć za niego.
- Przepraszam, nie chciałam tak lekko- uśmiechnęłam się słodko i obserwowałam jak chłopak wstaje. Spojrzał na mnie strzepując niewidzialny pył z swoich szat.- Dlaczego w tym chodzisz?- spytałam pokazując na jego ubranie.
- Bo mam tylko to?- bardziej spytał niż stwierdził. Pokręciłam głową na boki i zeszłam z blatu.
- Użyj magii, aby sobie wyczarować inne ubranie, to chyba nie problem, prawda?- spytałam i wyszłam na taras. Uśmiechnęłam się widząc basen.- Co to był za mężczyzna?- spytałam odwracając się do niego przodem. Oparł się o futrynę od drzwi.
- Taki jeden z Jotunhaimu...- wzruszył niedbale ramionami. Cmoknęłam i podeszłam bliżej basenu.
- Trochę go wykąpałam...- szepnęłam patrząc w dół. Usłyszałam jego śmiech. Uśmiechnęłam się lekko. Uniosłam rękę, a z niej poleciał niebieski dym. Przygryzłam lekko dolną wargę i zaśmiałam się gdy usłyszałam plusk wody. Teraz mam pewność, że to prawdziwy Loki. Spojrzałam na niego jak wypływał na powierzchnię. Jego włosy już nie były idealnie ułożone, wręcz przeciwnie. Opadały mu na twarz zasłaniając mu widoki. Opuścił głowę w dół i machnął ją do tyłu. Uśmiechnęłam się lekko i ściągnęłam buty. Nie była zbyt piękna pogoda dzisiaj, ale czemu nie? Skierowałam ręce w dół i uniosła mnie niebieska chmura. Spojrzałam na niego i podleciałam do niego.
- Jak woda, ciepła?- spytałam z uśmiechem. Jego mina mówiła, że nie jest zadowolony z moich poczynań. Nagle wystrzelił w górę prosto na mnie. Poleciałam z nim w dół. Uderzyłam plecami o tafle wody i zanurzyłam się. Pięknie. Mam mokre ubranie. Wynurzyłam się odgarniając włosy do tyłu.- Jak śmiesz mi to robić?!- pisnęłam. Tak na marginesie, to woda była lodowata!
- A jak ty śmiesz to robić?!- spytał, patrząc na mnie. Zaśmiałam się, a chłopak mi zawtórował. Podpłynęłam do krawędzi i gdy chciałam wyjść zostałam znów pociągnięta pod wodę. Tak być nie będzie! Ode pchałam go od siebie i wypłynęłam na powierzchnię. Spojrzałam na chłopaka, który akurat poprawiał swoje włosy.
- Fajny z ciebie kumpel, nie ma co!- krzyknęłam i wyszłam z basenu. Siadłam na leżaku. Będzie mokry, ale wyschnie. Podpłynął do krawędzi i spojrzał na mnie. Uśmiechnęłam się słodko i wystawiłam warz do chmur.
- Opalić się nie opalisz. Jak mniemam potrzebne do tego słońce- usłyszałam jego rozbawiony głos. Wzruszyłam ramionami i zamknęłam oczy. Poczułam wodę na twarzy. Ochlapał mnie! Spojrzałam na niego morderczo i wskoczyłam do wody na bombę. Uśmiechnęłam się lekko i wykorzystując zamieszanie spowodowane moim skokiem złapałam powietrza. Trochę go przestraszę. Rozluźniłam wszystkie mięśnie i moje ciało zaczęło unosić się na powierzchni wody. Czułam jak Loki podpływa do mnie po falach, które wytwarzał. Złapał mnie w pasie i podpłynął do krawędzi basenu i wyciągnął mnie na wierzch.
- Udajesz- stwierdził. Otworzyłam oczy i się zaśmiałam. Przekręciłam się i podparłam się rękami o kafelki. Plunęłam dwa razy, aby pozbyć się wody z ust. Siadłam i spojrzałam na chłopaka.
- Wystraszyłeś się?- spytałam z słodką miną szczeniaczka.
- Nie drażnij mnie!- warknął i uderzył mnie lekko w ramię. Zaśmiałam się i oddałam uderzenie. Chciał ponownie mnie uderzyć, ale natrafił na barierę wytworzoną przeze mnie. Uśmiechnęłam się lekko i położyłam się na płytkach. Było mi fajnie. Od dawna się tak nie śmiałam. Na oprócz Steve'a. Z nim też się świetnie bawiłam.
________________
3/3 rozdziałów dzisiaj. Dziękuję za wyświetlenia i gwiazdki. Komentarzy nie było, więc...
Koniec małego maratonu. Myślę, że rozdziały wam się podobają, bo mi tak średnio na jeża bym powiedział XD
Do zobaczenia w kolejnym, który pojawi się na dniach. Na razie trzeba odpocząć, bo chyba klawiatura w laptopie mi się spaliła :)
CZYTASZ
Can You Be Mine? ( Loki Laufeyson ) [ W TRAKCIE POPRAWY]
RandomNie pamiętam swojego taty. Mama nigdy mi o nim nie opowiadała, jedyne co wiem, to to, że zmarł na wojnie. Przeprowadziłyśmy się z Nowego Jorku do Londynu, bo mama nie mogła znieść miasta, w którym się urodziłam, i w którym mieszkał mój ojciec. To za...