Rozdział 37.

1.2K 96 35
                                    

   Rozejrzałam się dookoła. Byłam w swoim mieszkaniu. Wszystko, co tutaj się wydarzyło teraz szalało w mojej głowie. Z uśmiechem na ustach zeszłam do mojej pracowni. Podeszłam do szyby z moimi projektami. Stark powiedział, że może mi z nimi pomóc. Wszystkie są dobrze skonstruowane, ale brakuje tylko reaktora łukowego, którego nie mam, ale Stark miał.
Westchnęłam ciężko. Przeszłam się dookoła pracowni. Na stole jeszcze leżał mój niedokończony projekt. Kiedyś wrócę do pracy.
   Weszłam do swojej sypialni i zastałam tam Lokiego. Oczywiście.
  -  Z butami na łóżko, serio? W Asgardzie was nie uczą manier?- spytałam, spoglądając na niego. Uśmiechnął się w ten swój sposób i stanął koło mnie.
  - I tak nie używasz tej pościeli- wzruszył ramionami, obejmując mnie w pasie.
  - Ale to nie znaczy, że możesz ją brudzić- mruknęłam, opierając się o jego tors.
  - Nieważne. Wracamy do wieży?- spytał. Pokręciłam głową na boki.
  - Chyba przeprowadzę się tutaj. W końcu nie po to kupiłam ten dom- odpowiedziałam, spoglądając w wielkie okno.
  - A ja?
  - Coś się zobaczy. Będziesz przychodził do mnie, tak jak wcześniej to robiłeś- wzruszyłam ramionami. Uśmiechnął się lekko i musnął moje usta.
  - Oczywiście- szepnął niezadowolony i pogłębił pocałunek. Uśmiechnęłam się lekko, odwzajemniając to.
  - Coś ci się nie podoba?- spytałam, spoglądając na niego.
  - Kolor tych ścian- mruknął, rozglądając się dookoła. Wykręciłam oczami i popchnęłam go na łóżko.
  - Ciekawe jak u Thora i Jane- Westchnęłam cicho. Położyłam się obok bruneta, opierając głowę na swojej ręce.
  - Nie interesuje mnie to zbytnio- odpowiedział, układając się tak samo jak ja. Usłyszałam dzwonek telefonu. Odebrałam, przykładając urządzenie do ucha i patrzyłam cały czas na Lokiego.
  - Halo?- spytałam. Loki zaplótł kosmyk moich włosów na swój palec.
  - Tutaj dyrektor Fury. Masz się za chwilę wstawić w Avengers Tower- oznajmił i usłyszałam dźwięk przerwanego połączenia.
  - Kto to?-spytał Loki, nadal bawiąc się moimi włosami.
  - Fury, mam zaraz być w wieży- opowiedziałam i rzuciłam telefon na bok.
  - Co on od ciebie chce?
  - Nie wiem- wzruszyłam ramionami. Złapał mnie za rękę i po chwili staliśmy w sali gdzie znajdowali się wszyscy Avengers. Kiwnęłam głową na powitanie i zasiadłam na swoim standardowym miejscu, a Loki zniknął. Też bym chciała stąd zniknąć. Pojawić się gdzieś na odludziu tylko z Lokim i spędzić tam resztę mojego życia. Z dala od tego zgiełku, zabrudzonego powietrza, super bohaterów i złoczyńców. Wszytko odstawić na bok, a zająć się tylko sobą. Chciałabym...
  - Agentko Stage, czy mnie słuchasz?- usłyszałam warknięcie Fury'ego, które wzbudziło mnie z transu. Spojrzałam na niego.
  - Samantha. Nie Stage. Jak już to Stark- odpowiedziałam i czułam jak właściciel tego nazwiska patrzy na mnie zszokowany.
  - Oczywiście.  Jak chcesz. Teraz mi powiedz, dlaczego nie trenujesz z Lokim magii? I z tego co wiem, to nawet jednego treningu nie miałaś z walki wręcz- spojrzałam na niego z lekkim uśmiechem.
  - Magią umiem się posługiwać, bo używam ją od lat, a walczyć nie muszę się uczyć, bo... Mam magię- wzruszyłam ramionami.
  - Dzisiaj masz pierwszy trening z Steve'm- oznajmił i jak gdyby nic przeszedł do następnego tematu.- Barnes jest w naszej grupie od krótkiego czasu. Trzeba mieć pewność, że na pewno nie jest już pod włamaniem H.Y.D.R.Y.- rozejrzałam się po pomieszczeniu i zatrzymałam się na wymienionym chłopaku.
  - Nie jestem. Możecie mi wierzyć- mruknął i spojrzał na mnie. Uniosłam pytająco brew.- Nie patrz się tak na mnie, nic wam nie zrobię, możecie mieć pewność- dodał głośniej. Wykręciłam oczami i oparłam głowę o stół.
  - Coś się stało Sam?- spytał Steve siedzący koło mnie. Pokręciłam głową na boki.
  - Zastanawiam się jakim trzeba być idiotą, aby wpuścić do Stark Tower mordercę- podniosłam głowę ze stołu gdy poczułam jak ktoś w niego uderza. To był Barnes.
  - Już się tym nie zajmuję- warknął.
  - Czyżby? Zbyt łatwo można cie wyprowadzić z równowagi- skwitowałam, a on zacisnął pięści, patrząc prosto w moje oczy.
  - Koniec tego. O dwudziestej masz trening, nie spóźnij się- Fury wyszedł, a Barnes nadal patrzył na mnie morderczo. Nie znałam go zbyt dobrze, może i raz go wcześniej spotkałam, ale to o niczym nie świadczy, a poza tym, skąd mam pewność czy w nocy mnie nie zabije? Wiem, mieszkałam tu kilka tygodni i nic mi nie zrobił, ale kto wie, co mu teraz odbije.
   Wstałam z krzesła i żegnając się ze wszystkimi skinieniem głowy, wyszłam z pokoju, kierując się do swojej sypialni.
   W połowie drogi zostałam przyparta do ściany, a metalowa ręką zacisnęła się w pięść obok mojej głowy.
   Barnes.
  - Po jaką cholere wciskasz nos w nie swoje sprawy?- spytał, patrząc mi prosto w oczy. Dobra, wyglądał przerażająco.
  - Steve właśnie by cie skarcił za język- upomniałam go z lekkim uśmiechem.

Loki, wyjdź proszę na korytarz.

  - Nie osądzaj mnie, jeśli nie wiesz kim jestem, jasne?- spytał. Wykręciłam oczami i ujrzałam Lokiego, który zbliżał się w naszą stronę.
  - Zostaw ją w spokoju- syknął, a brunet od razu mnie puścił. Spojrzał na Lokiego, a później na mnie. Podeszłam do Laufeysona i wtuliłam się w niego.- Co chcesz?- spytał, patrząc na Barnes'a.
  - Naucz ją, aby nie wtryniała się tam gdzie jej nie wolno- odpowiedział i zniknął za drzwiami swojego pokoju. Uh, ma na przeciw mojego. Pięknie.
  - Nic Ci nie zrobił?- upewnił się, głaszcząc mnie po włosach.
  - Nie, ale trochę był przerażający- przyznałam, a on się zaśmiał.
  - Czyżbyś się czegoś bała?
  - Nie, po prostu wyglądał dziwnie- wzruszyłam ramionami. Pociągnął mnie do swojego pokoju i położył mnie na łóżku zaraz kładąc się obok mnie. Uśmiechnęłam się lekko, patrząc na niego.
  - Jeśli jeszcze raz cie zaczepi, to mi powiedz, a się z nim policzę- potarł palcem mój policzek, a mnie przeszły dreszcze.
  - Będę pamiętać- szepnęłam.

⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐

Dwudziesta. Godzina treningu. Steve siedzi na materacu, a ja leżę koło niego z zamkniętymi oczami. Nasz trening polegał na tym, że on siedział i pisał z Sharon, a ja leżałam i rozmawiałam z Lokim. Ba szczęście nie było tu kamer, więc nikt nie mógł zobaczyć co tutaj tak właściwe robimy.
  - Steve- mruknęłam i podniosłam się do siadu.
  - Tak?
  - Kim tak właściwie jest Barnes?- spytałam, patrząc na niego uważnie. Nawet nie oderwał wzroku od telefonu.
  - Bucky jak już. Nie lubi jak mówi się do niego po nazwisku, albo James- wyjaśnił i schował telefon do kieszeni. Wykręciłam oczami. Ta informacja akurat nie była mi potrzebna.- Buck to mój przyjaciel z dzieciństwa. Znaliśmy się od małegp, zawsze mnie wspierał, gdy próbowałem dostać się do wojska- westchnął ciężko, kładąc się na materacu. Uśmiechnęłam się lekko.- To on był tym przystojnym, wysportowanym chłopakiem w naszej grupie i to do niego szły wszystkie panny, ale nie obchodziło mnie to, bo chciałem dostać się do wojska- dodał.
  - Dostałeś się?
  - Po dziesiątym razie ojciec Starka wynalazł serum na rozbudowanie mojej masy mięśniowej. Udało mu się, ale ja zamiast trafić w szeregi wojska trafiłem na scenę. Tak, grałem na scenie dzielnego Kapitana Amerykę. Dopiero gdy s ruszyłem na misję przyjdzielili mnie do sto siódmej- wyjaśnił.- Ale mieliśmy rozmawiać o Bucky'm. Podczas jeden misji gdy mieliśmy przejąć kontrolę nad pociągiem H.Y.D.R.Y. Bucky spadł w przepaść i wszyscy myśleliśmy, że nie żyje. Ciała nie znaleziono z myślą, że wilki je zabrały, a później się okazało, że H.Y.D.R.A zrobiła z niego człowieka od zabijania- dokończył i spojrzał na mnie.
  - Smutne- przyznałam. Może za ostro go potraktowałam, bo w końcu Barnes nie miał łatwego życia. Spędził je na łasce H.Y.D.R.Y, która decydowała o tym czy przeżyje, czy nie. Ale też miałam racje, a co jeśli on nadal jest pod działaniem H.Y.D.R.Y.? Tego nikt nie wie.
  - Prawda, ale było minęło. Odzyskałem swojego przyjaciela, z metalową ręką, ale ważne, że jest- wzruszył ramionami i usiadł.- Jak tam Loki?- zmienił temat.
  - Loki? Ma się dobrze...
  - Wiesz o co mi chodzi- przerwał mi.
  - Wiem. Wszystko jest w porządku. Na razie zachowuje się normalnie, ale jak zacznie robić się zazdrosny, to nie wytrzymam i go zabiję- przyznałam, a Steve się zaśmiał, co po chwili uczyniłam i ja. Nigdy bym nie zabiła Lokiego. Nawet jeśli on zrobiłby coś złego, to i tak ma u mnie czystą kartę. Tak, zakochałam się w nim po uszy i nie wyobrażam sobie życia bez niego.

⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐

Hej!
Oto przybywam z kolejnym rozdziałem, mam nadzieję, że się cieszycie. Długo mnie nie było, no, ale wiadomo, ostatni tydzień szkoły w tym roku i trzeba było wziąć się za naukę, aby nie mieć zagrożenia.
Ale wróciłam. Teraz rozdziały będą pojawiać się co piątek, sobotę, a z okazji zbliżających się świąt coś szykuję, ale jeszcze nie wiem, co. Na pewno mam coś w planach, ale muszę to dopracować i w ogóle.
Miłego dnia/wieczoru/nocy!
1.04 to już ranek, nie? XDD

PS: Przepraszam za błędy, które na pewno się pojawiły. Piszcie jak coś wylapiecie. Tak, mam na myśli ciebie "Lenny Face" XDD

Can You Be Mine? ( Loki Laufeyson ) [ W TRAKCIE POPRAWY] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz