Rozdział 38.

1.1K 83 13
                                    

Proszę, abyście przeczytali notkę pod rozdziałem! Miłego czytania! 😘😘

⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐

Obudziły mnie promienie słońca wpadające przez wielkie okno. Zapomniałam je wczoraj zasłonić.
  Poczułam ciężar na swoim udzie. Odwróciłam się przodem do osoby, którą oczywiście był Loki. Uśmiechnęłam się lekko, widząc jego spokojną twarz. Odgarnęłam kosmyk jego czarnych włosów z jego oczu, wsadzając go za jego ucho. Złapał mnie delikatnie za moją dłoń, którą trzymałam na jego policzku. Musnął ją swoimi ustami.
  - Dzień dobry- szepnął zachrypniętym głosem. W moim brzuchu szalały te śmieszne motylki, które chyba chciały wylecieć przez wszystkie otwory w moim ciele.
  - Nie taki dobry. Dzisiaj mam trening z siły z Natashą, a ona mi nie odpuści tak jak wczoraj Steve- westchnęłam cicho, zamykając oczy.
  - Dasz sobie rady, masz moc, jak coś to ją wyślesz na inną planetę- mruknął. Spojrzałam na niego, otwierając oczy.
  -  Twój humor mnie dobija. A co z twoim "nie powinnaś używać mocy, jeśli ona nie jest porządnie opanowana"?- spytałam z lekkim uśmiechem.
  - W tej sytuacji możesz- musnął moje usta.
  - Co będziemy robić przez cały dzień? Trochę mi się tu już nudzi- odwróciłam się na plecy, patrząc w sufit.
  - Nie mogę nigdzie wychodzić. Może jedynie do twojego starego domu, bo Stark zamontował mi pod skórą tak zwany GPS, który wskazuje gdzie jestem- wyjaśnił. Wykręciłam oczami. Cały Stark. Choć na jego miejscu postąpiła bym tak samo, Loki próbował zniszczyć naszą planetę, więc...
  - Nad czym tak myślisz?- spytał po chwili.
  - Nad niczym. Wyobrażam sobie, jak będzie wyglądał mój trening. Przecież ona mnie tam zabije- wyznałam, a on się zaśmiał. Nie wiem co jest w tym takiego śmiesznego.
  - Spokojnie, nic Ci nie będzie- jego pocieszenie nie było dość... Fajne? Nie pomogło mi. Wiem na co stać Natashe. Boję się jej trochę... Dobra, bardzo się jej boję. Zastanawiam się czy codziennie będę miała trening z kimś inny. Był już Steve, teraz Nat, a później kto? Stark? On nie umie walczyć bez swojej zbroi. Clint? Chyba, że będzie uczył mnie strzelać z łuku. Wanda? No, ona może mnie uczuć magii, tak jak Loki. Tylko, że ja mam bardziej podobną moc do Laufeysona niż do dziewczyny. Ona może mnie jedynie uczyć przenosić rzeczy, co już umiem. Sam? Latać to ja umiem i to bez skrzydeł. Thor? No, potrzebowała bym wtedy jakiego młota, bo on bez niego nie walczy. Peter? Um, nie. To pajęczak, może i umie walczyć w ręcz, ale używa też pajęczyny, co znacznie mu to ułatwia. Bruce? Nie, nie, nie! Nie chcę, aby podczas treningu zmienił się w Zielonego i rozwalił połowę Stark Tower. Jedynie może mnie uczyć jak zachować spokój w różnych sytuacjach. Scott? On to raczej kwestia przypadku. Zakłada ten swój śmieszny skafander zmienia się w mrówkę* lub giganta.  T'Challa**? Może i czegoś by mnie nauczył, ale musiała bym zachodować duże pazury. Jedynymi osobami, które mogą uczyć mnie walki jest Steve, Natasha i... Bucky Barnes. Ale wątpię, aby ktoś pozwolił mu mnie trenować, bo on jednak jeszcze może mieć jakieś pozostałości po H.Y.D.R.Z.E. Nic po nie wiadomo.
  - Znów odpłynęłaś- szepnął Loki. Spojrzałam na niego.
  - Przepraszam, po prostu to nie daje mi spokoju- odpowiedziałam.- Pamiętasz tego chłopaka na korytarzu wczoraj? Podwładny H.Y.D.R.Y. Jest dziwny i każdy oprócz Steve'a wierzy, że on nadal jest pod władzą tej organizacji... -  dodałam.
  - A ty?- spojrzałam w jego oczy chwilę się zastanawiając.
  - Wydaje się być dziwny, ale w jego oczach widać strach. Wiem, że na pewno mu nie zaufam jak reszcie- wzruszyłam ramionami.
  - Nikt ci nie karze tego robić- szepnął, obejmując mnie w pasie i przyciągnął mnie bliżej siebie. Uśmiechnęłam się lekko i musnęłam jego usta.
  - Chyba powinniśmy zejść na śniadanie, co?- spytałam.
  - Znów mam na nich patrzeć?
  - Nie dramatyzuj. Ubieram się i idziemy- wstałam z łóżka i biorąc świeże ubrania, weszłam do łazienki. Przebrałam się i wraz z Lokim poszliśmy do części jadalnej.
Przy stole siedzieli wszyscy, nie wiem jak oni się tam zmieścili, ale zostało tylko jedno miejsce wolne.
  - W końcu jesteście- zawołał Stark. Uniosłam brew, patrząc po wszystkich.
  - Co na śniadanie?- spytałam i ruszyłam do wysepki, gdzie stały dwa talerze pełne jedzenia. Okazało się, że to pizza.
  - Tak nie zdrowo od rana?- spytałam na wstępie.
  - Nie chcesz to nie. Dla mnie więcej- Stark zabrał pizze z mojego talerza i zaczął jeść.
  - Ej, ja nic takiego nie mówiłam!- krzyknęłam za nim. Wzruszył ramionami, ale nie oddał mi jedzenia.
  - Weź moją, takiego czegoś nie jem- oznajmił Loki. Spojrzałam na niego po czym podskoczyłam i siadłam na blacie wysepki kuchennej. Wzięłam pizze do ręki i zaczęłam jeść.
  - Co?- spytałam, widząc jak każdy na mnie patrzy. Naprawdę wszystkich oczy były skierowane na mnie. Nie wiem o co im chodzi.- Przestańcie, bo nie mogę przez was jeść!- krzyknęłam i ugryzłam kawałek pizzy. Uśmiechnęłam się lekko, patrząc na Lokiego. I tak czułam jak się patrzą. Może już nie wszyscy, ale nadal się gapią na mnie jakbym, nie wiem, coś im złego zrobiła.
  - Ty masz koszulkę na sobie, czy nie?- spytał po chwili Stark. Spojrzałam na niego, a później na swój ubiór.
  - Czy wy serio pomyśleliście, że zeszłabym na dół w samym staniki, gdzie przeważa ilość mężczyzn?- spytałam marszcząc czoło. Miałam koszulkę z odcieniem dopasowanym do koloru mojej skóry, a obrazek przedstawiał tylko stanik i lekkim zarys piersi. Wiedziałam, że oni tak zareagują. Potrzebna im kobieta, każdemu z osobna. Naprawdę.
  - Tak to wygląda!- krzyknął Tony. Wykręciłam oczami i dokończyłam jedzenie.
  - Jesteście świrnięci -  skwitowałam i opuściłam pomieszczenie wraz z Lokim.

*mrówka- chodzi, mi o to, że zmienia się w takiego malutkiego osobnika, wiecie jak Ant- Man potrafi XDD
** T'Challa- poprawcie mnie jak źle napisałam, ale ja na prawdę nie mam głowy już do tych imion XDD

⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐

Hejo!
Dobra dwie małe informacje. Lub trzy.
Pierwsza: Zawieszam pisanie Rainy Town, ponieważ jak zauważyliście nic się nie pojawiło od jakiegoś czasu i chyba na razie nic się nie pojawi. Nie mam po prostu weny na to.
Druga: Mam w planie napisać kolejną opowieść, tylko jeszcze nie wiem jaką, a wyjaśnienia w trzeciej wiadomości.
Trzecia: CYBM(LL) robi się CYBM(BB)  czyli Bucky Barnes. Już drugi rozdział gdzie on się pojawia, a układając sobie kolejny, który miałam dodać jutro on też się pojawia i ja nie mogę go napisać, bo to jest książka o Lokim, a Bucky się pokazał, ponieważ ostatnio mam jakąś zajawke na niego. Serio!

Jak możecie zauważyć na tym zdjęciu mam 9 wersji roboczych, wszystkie są z Bucky'm, no jedna jest z Teen Wolf'a

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Jak możecie zauważyć na tym zdjęciu mam 9 wersji roboczych, wszystkie są z Bucky'm, no jedna jest z Teen Wolf'a. I nie mogę pisać CYBM, bo to schodzi już na w ogóle inny tor. Miałam wszystko poukładane, ale pojawił się Bucky i ja muszę wszędzie go wsadzić i cały scenariusz poszedł w pizdu. Serio. Jeszcze zastanowię się co mam dalej zrobić, ale wiem, że na pewno jakaś opowieść o Bucky'm się pojawi, bo nie mogę już po prostu XDD
Do zobaczenia w NN.

Przepraszam za błędy XDD

Czy tylko ja zauważyłam, że moja notka jest prawie  dłuższa niż rozdział?!!

Can You Be Mine? ( Loki Laufeyson ) [ W TRAKCIE POPRAWY] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz