*POV Justin*
Zakończyłem połączenie, po czym z rozmachem rzuciłem telefonem na stół. Usłyszałem ciche kroki Ariany schodzącej po schodach. Odwróciłem się i ujrzałem ją stojącą tuż przede mną. Jej usta były zaciśnięte w cienką linię, podczas gdy patrzyła na mnie z wyrzutem.
- Z kim rozmawiałeś? - nie spuszczała ze mnie wzroku. W duchu modliłem się, żeby nie słyszała naszej rozmowy. Chyba wtedy byłoby po mnie. Nie mogła poznać prawdy. Nie teraz.
- Ze znajomym. Nic ważnego. - odparłem na jednym wydechu, starając się, by moja wypowiedź była choć odrobinę wiarygodna. - Możemy już jechać?
- Nie musisz mnie okłamywać, Justin. Słyszałam waszą rozmowę. - syknęła z jadem w głosie, czego nie mogłem znieść. - Może niecałą, ale na pewno tyle, żeby być pewna, że rozmawiałeś z nikim innym, jak z moim bratem.
Kurwa.
Złapałem się za głowę ciągnąc za końce moich włosów. Zrobiłem kilka szybkich kroków i znalazłem się w salonie chodząc dookoła, jakbym miał nadzieję, że ta rozmowa mogła pójść w niepamięć.
- To nie tak...- nie wiedziałem, od czego zacząć.
- Możesz mi to wyjaśnić? - Ariana przerwała mi wchodząc do przestronnego salonu. - O co tu chodzi? Dlaczego utrzymywałeś kontakt z moim bratem? Skąd go znałeś?
Odwróciłem się i stanąłem twarzą w twarz z dziewczyną, której tak bardzo nie chciałem okłamywać. Ona nie powinna przez to wszystko przechodzić. Nie zasłużyła na to. Z drugiej strony nie byłem gotowy opowiadać jej całej historii. Nie powinna być wmieszana w świat, do którego niestety prędzej czy później zostanie wciągnięta. A może to już się stało? Może ja tylko wmawiałem sobie, że trzymając ją tutaj odciągnę ją od tego wszystkiego? W każdym razie to było cholernie popieprzone i jej brat był pieprzonym palantem.
- Wiem, że mówię to nie pierwszy raz, ale nie mogę ci powiedzieć. - dziewczyna wpatrywała się we mnie w osłupieniu po czym w jej spojrzeniu pojawiła się czysta wściekłość. - Przepraszam.
- Wiesz co? Mam gdzieś te wszystkie twoje wymówki. Nie obchodzą mnie. - skrzyżowała ramiona na piersi. - Zbyt długo nie mówisz mi wszystkiego. Zbyt długo czekam na chociaż kilka słów, które pomogą mi to wszystko zrozumieć. - jej głos zaczął się załamywać. Nie chciałem, by kolejny raz płakała. - Ja już nie daję rady. Nie mogę tak dłużej. Wiem, że z jakiegoś powodu nie chcesz powiedzieć mi prawdy, ale proszę cię, zrób to.
- Ariana.. - zrobiłem kilka kroków w jej stronę oblizując nerwowo usta. - Nie chcę cię w to mieszać. Uwierz mi, nie mam na to najmniejszej ochoty.
- Skończ. - zamknęła oczy marszcząc brwi, jakby brzydziła się moim widokiem. Otworzyła usta, ale minęła dłuższa chwila, zanim się odezwała. - Nie poddam się, rozumiesz? Nie odejdę stąd dopóki nie powiesz mi wszystkiego. Albo zróbmy inaczej. - otworzyła oczy patrząc na mnie z pełną powagą. - Odejdę. Wrócę do domu jeśli nie powiesz.
- Nie wrócisz do domu. - oblizałem usta delikatnie nachylając się w jej stronę. - Nie ma takiej opcji.
- Jest i mogę to zrobić.
- Nie, nie możesz! - czułem, jak złość przejmowała nade mną kontrolę. To był zdecydowanie zły znak.
- Ty masz jakąś chorą obsesję człowieku! - Ariana nie wahała się i podniosła głos, co sprawiło, że emocje zawrzały we mnie. - To moje życie i moje bezpieczeństwo! Mam prawo robić, co chcę i tobie nic do tego...
Gwałtownie przysunąłem się do niej, przyciskając ją do ściany. Zacisnąłem ręce na jej ramionach mając gdzieś, że Ariana może odczuwać ból.