*POV Justin*
Kiedy do moich uszu dotarło pytanie Ariany przekląłem pod nosem. Tak bardzo nie chciałem, by wracała do tematu. Nie mogłem jej tego wyjaśnić. Nie tym razem. Zdawałem sobie sprawę z tego, że ukrywanie tej informacji do niczego nie prowadzi i to nie jest w porządku. Byłem przekonany, że kiedyś nadejdzie dzień, w którym pozna prawdę o Alexie. Jeśli by mi na tym szczególnie zależało, powiedziałbym jej wszystko od razu, by znienawidziła tego dupka i zrozumiała, dlaczego powinna trzymać się od niego z daleka. Ale nie mogłem tego zrobić. Nie chciałem, by to wszystko na nią spadło. Nie mogłem jej zranić. Jej cierpienie niczego by nie ułatwiło.
- Proszę cię, przestań o niego pytać. - westchnąłem odwracając wzrok.
- Aha, rozumiem - pokiwała głową. W jej tonie nie dało się nie wyczuć sarkazmu. - Czyli teraz powracamy do czasu, kiedy nie mówisz mi wszystkiego, bo twoim zdaniem tak będzie lepiej? - w jej oczach w ułamku sekundy mignęła iskierka rozczarowania.
Milczałem, ponieważ żadne moje słowa nie naprawiłyby tej sytuacji. Nie pomógłbym jej ani samemu sobie rozpoczynając kłótnię. W mojej głowie pojawił się obraz pobitego przeze mnie ciała Ariany. Wzdrygnąłem się na samą myśl, że to właśnie ja to zrobiłem. A kiedy to tego doszło? Właśnie w sytuacji, kiedy chciała uzyskać ode mnie informacje. Obiecałem sobie, że już nigdy nie dopuszczę do mojego wybuchu przy niej i twardo się tego trzymałem.
- To nie jest odpowiedni moment na taką rozmowę. - wychrypiałem uspokajając swój oddech. Przejechałem powoli ręką po swoim karku licząc, że pomoże mi to się rozluźnić.
- W takim razie kiedy będzie? - jej zmartwiony, a zarazem pretensjonalny ton się nie zmieniał. Nie odpowiedziałem jej. Między nami nastała nieprzyjemna cisza, którą po chwili przerwała Ariana. - Justin, spójrz na mnie. - nie minęły dwie sekundy, a moje oczy znów były utkwione w jej tęczówkach, czekając na to, co ma do powiedzenia. Jednak w głębi czułem, że nie będzie to nic przyjemnego. - Ja naprawdę nie chcę do tego wracać. Nie możesz przede mną ukrywać takich informacji, zwłaszcza, że dotyczą mojego przyjaciela. Bo po co mamy się okłamywać? Jaki w tym jest cel? Wiem, że to trudne dla nas obojga, ale ukrywanie czegokolwiek nam teraz nie pomoże.
Głupio się czułem, ponieważ wiedziałem, że nie postępowałem właściwie. To nie jest to, co powinienem robić dla niej, to nie jest odpowiedni sposób na radzenie sobie z problemami.
Przez następne minuty żadne z nas nie odezwało się chociażby jednym słowem. Oboje pogrążyliśmy się w rozmyślaniu o sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy. Wyglądało to mniej więcej tak, że ona była zła na mnie, ponieważ nie zachowywałem się wobec niej w porządku, a ja byłem zły na siebie, po byłem popieprzonym kretynem. Jej słowa wciąż odbijały się w mojej głowie z nieprzyjemnym echem.
Czyli teraz powracamy do czasu, kiedy nie mówisz mi wszystkiego, bo twoim zdaniem tak będzie lepiej?
Ja naprawdę nie chcę do tego wracać.
Po co mamy się okłamywać?
Wiem, że to trudne dla nas obojga, ale ukrywanie czegokolwiek nam teraz nie pomoże.
- Przepraszam. - zrobiłem kilka kroków w stronę okna, po czym wyszedłem przez nie na zewnątrz, nie czekając na reakcję Ariany. Chłodne powietrze zaatakowało moją skórę, ale nie przejmowałem się w tym za bardzo, ponieważ nadal było mi ciepło. Przeszedłem przez ogrodzenie i wsiadłem do mojego auta, które zaparkowałem nieco dalej, by rodzice Ariany go nie zauważyli. Odjechałem z piskiem opon chcąc oderwać się od nieprzyjemnych myśli zatruwających moją głowę.