Rozdział 14

57 1 2
                                    

*Lotta*

- James? - spytałam słodkim głosem chłopaka, z którym rozmawiałam już całą drogę na błonia Hogwaru, jak narazie udało mi się przekonać go by nie był zły na Ślizgonkę. Potter spojrzał na mnie, a ja kontynuowałam. - Pomożesz mi z takim jednym esejem?

- Prosisz mnie o pomoc w nauce? - chłopak zaśmiał się, a ja kiwnęłam głową na znak, że tak. - Nie wierzę Ci, ty poradziłabyś sobie ze wszystkim.

- Awww... dziękuję za komplement, ale serio możesz? Dziś o 15 w bibliotece? Proszeee...

- Nie no, pomogę Ci choć wiem, że coś kręcisz.

Ja? Wcaleee..., jak bym mogła.

I wtedy przypomniała mi się rozmowa z Naną.

"- Nana?

- Yhm?

- Mam prośbę.

- YHM?

- Czy mogłabyś wytłumaczyć mi pewną rzecz związaną z umm, z Quidditchem?

- Że co?!

- Znaczy-y przyjdź o 15 sama do bib-biblioteki, bo chce-e wymyślić Kat-th prezent n-na yym... urodziny.

- Kath nie ma urodzin...

- Yy... no to poprostu tam bądź o tej 15, wszystko Ci wyjaśnię, a teraz leceee. Paaa!!"

Roześmiałam się na myśl dzisiejszego popołudnia, a właściwie godziny 15.

O 15 razem z Kath ukryłyśmy się w bibliotece tak by wszystko widzieć, ale zostać nie zauważonym. Nagle do pomieszczenia wbiegł James, a chwilę po nim weszła Annabeth.

- O hej Nana! - powiedział James rozglądając się. - Tobie też mam pomóc?

- Yyy... nie, nie potrzebuje twojej pomocy, ale co oznacza "też"?

- No Lotta poprosiła mnie o pomoc w eseju.

Dziewczyna zaczeła się śmiać, a ja prawie zrobiłam to samo lecz ręka Kath wylądowała na moich ustach.

- Lotta nigdy nikogo nie prosi o pomoc, tym bardziej w nauce.

- Ale mnie poprosiła... a ty, co ty robisz?

- Yy... no Lotta powiedziała, bym przyszła o 15.

Chwile później obydwoje usiedli i zaczęli rozmawiać o wszyskim i niczym. Mi i Kath nudziło się niemiłosiernie, ale gdybyśmy wyszły to Ślizgonka i Gryfon by nas zauważyli i wszystko by się wydało, a na dodatek obraziliby sie za "podsłuchanie ich rozmowy" upsss...

Nagle wpadłam na pewien pomysł i pod wpływem impulsu postanowiłam wprowadzić go w życie.

Wywaliłam książki, a Nana i James się wystraszyli i podeszli do nich, a ja szybko przed nimi stanęłam.

- Co wy robicie?! Książki rozwalacie? Daje wam obu szlaban jutro o 19 posprzątacie w szklarni. - krzyknęłam tłumiąc się, Kath zaczeła się bezgłośne śmiać.

- Ale to nie my. - stwierdził James. Starsza Ślizgonka wstała i szybko wymknęła się z biblioteki.

- Nie tłumacz się tylko sprzątaj. - póściłam oczko Nanie i poszłam w ślady Bad.

Dziewczyna oczywiście w tak krótkim czasie znalzła dwie rzeczy: Albusa i powód do kłótni.

- Yym. - odchrząknęłam by przerwali, ale oni nic. Szybko złapałam ich za tył głów i walnęłam jedną głowę o drugą.

More than Magic || HogwartOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz