Rozdział 4

111 10 20
                                    

*Nana*

Szłyśmy korytarzem w stronę sali Eliksirów.

Ciekawe kto tego przedmiotu uczy...?! No na przykład mój tata...! Ugh, nie wiem dlaczego, tata zgodził się na propozycję dyra. Choć nie, bardziej dziwię się czemu dyro w ogóle mu to zasugerował... ja pierdykam, jak tak można.

Kiedy już doszłyśmy pod salę, usiadłam na parapecie, a po chwili towarzyszyła mi Kath.

- Morgano! Jak mi się nic kurwa nie chce! - jęknęłam.

- Język młoda damo! - usłyszałam głos mojego ojca, który po chwili dodał - To niech Ci się zachce.

Spojrzałam na niego spod byka, ale on tylko się uśmiechnął do mnie delikatnie.

- A bo co? - zapytałam niezbyt, według mojego ojca, grzecznym tonem.

- A bo to, że zaraz zaczyna się lekcja Eliksirów na której musisz się skupić, jeśli chcesz być w przyszłości Aurorem. - powiedział, na co ja tylko gniewnie odrzuciłam do tyłu moje czarne włosy. Tata otworzył salę i polecił. - Do sali proszę.

Wciąż zdenerwowana wcześniejszą sytuacją, zeskoczyłam z parapetu i wraz z dziewczynami weszłam do klasy.

- W tym roku będziecie pracować w parach, które wylosujemy. - powiedział nauczyciel i wyczarował miskę z poskładanymi karteczkami z naszymi imionami, i nazwiskami.

Zaklęciem losował papierki. Kath trafiła do jakiegoś gościa, chyba Jason się nazywa.

- Charlotta de Melafuss i... Scorpius Malfoy!

Lotta oblała się delikatnym rumieńcem, Kath zachłysnęła się powietrzem, a mi opadła szczena... . Miałam wrażenie, że szuram nią po ziemi, ale po tym co stało się chwilę później, dotykałam nią podłogi w piwnicy.

A dlaczego? Mianowicie:

- Annabeth Nott i...... Albus Potter.

- Że co?!?! - wydarliśmy się w jednym momencie.

- No chyba nie! - warknęłam.

- A jednak...- usłyszałam w odpowiedzi.

Niechętnie podeszłam do ostatniego wolnego stanowiska, przy którym stał już Potter. Zapowiada się najgorsza lekcja Eliksirów.

Za jakie grzechy, się pytam?!

W tym momencie, odwróciła się do mnie Kath, która pracowała w ławce przede mną, i spojrzała na mnie współczująco, a Albusa zaszczyciła jedynie spojrzeniem o temperaturze zera absolutnego.

Zaczęła się lekcja i mieliśmy przygotować Eliksir Słodkiego Snu.

Działaliśmy w ciszy zgodnie z przepisem. Ja kroiłam, siekałam i zgniatałam, a on dodawał składniki, mieszał i pilnował by miało odpowiedni kolor.

W tym momencie Kath odwróciła się w moją stronę, bo z tego co zdążyłam zauważyć od początku lekcji, Jason był natrętnym typem.

Moja przyjaciółka spojrzała na mnie cierpiętniczym wzrokiem i powiedziała:

-Nana, nie czekajcie na mnie z Lottą po lekcjach. Spotkamy się wieczorem, na kolacji.

- Ummm...Okej i tak chciałam potrenować...

- Spoko.

Kath już miała wrócić na swoje miejsce, kiedy powiedziała:

- Śmierdzi tu. To od Ciebie, Potter?

Posłałam jej ostrzegawcze spojrzenie, ale po chwili uśmiechnęłam się. Co zaszkodzi powkurwiać Potterusia.

- Nie bądź taka do przodu, Malfoy, bo Ci z tyłu zabraknie...

More than Magic || HogwartOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz